53. Zejdź mi z oczu

2.6K 177 72
                                    

Pov. Marek

Weszliśmy do domu. Ściągneliśmy buty i ruszyliśmy w stronę pokoi. Łukasz ciągle trzymał mnie za rękę, głaszcząc ją od czasu do czasu kciukiem.

Usiadłem na dwuosobowym łóżku, po przeciwnej stronie chłopaka. Ponowała między nami niezręczna cisza. Zawiesiłem głowę w dół, wpatrując się w podłogę.

- Hej, co się stało? - brunet przyciągnął mnie do siebie i głaszcząc po plecach.

Wzruszyłem ramionami, odsuwając się nieznacznie.

- To przez to, że nie chciałem Ci powiedzieć z kim rozmawiałem? - chłopak położył swoją chłodną dłoń na mojej skroni, masując ją. - masz focha? - nie przestawał masować. - nie możesz się tak zachowywać. - jego ruchy stawały się coraz silniejsze. - jeżeli mówię nie, to znaczy nie. - ścisnął dłoń, powodując przeszywający ból w okolicy szyi.

- Łukasz, proszę... - wyszeptałem, wyginając się do tyłu, próbując uciec do pozycji, w której nie czuję bólu.

Brunet nie zmniejszył uścisku. Położyłem lewą dłoń na udzie mężczyzny, próbując go od siebie odsunąć. Z moich oczu poleciały łzy, a z ust wydobył krzyk. Łukasz natychmiastowo zakrył je drugą dłonią, uniemożliwiając mi nawet oddech.

- Jeszcze raz krzyknij.

Kiwnąłem głową, a chłopak zdjął z moich ust rękę.

Czując pulsujący ból, rozpłakałem się na dobre. Z trudem łapałem oddech, co jakiś czas kaszląc.

- Zejdź mi z oczu. Jak chcesz, możesz dzisiaj spać w innym pokoju.

Na słowa Łukasza szybko zeskoczyłem z łóżka, udając się do innego pomieszczenia. Do nocy nie zamieniłem z brunetem ani jednego słowa.

* * *

Nie mogłem spać. Płakałem, Nie potrafiąc się uspokoić. Schowałem głowę w poduszkę, ksztusząc się łzami. Wziąłem kilka razy gwałtownie oddech, ponownie popadając w płacz.

Bałem się. Byłem z Łukaszem, ale powoli przestaję się czuć przy nim bezpiecznie.

Wziąłem głęboki wdech, cicho łkając. Poduszka była już cała mokra, a policzki szczypały mnie z bólu.

Poczułem czyjąś dłoń, głaszczącą mnie po plecach. Odruchowo oderwałem głowę od poduszki, patrząc przed siebie. Łukasz klęczał przede mną w samych dresach, a światło z okna lekko oświetlało jego wysportowaną klatkę piersiową.

- Ciiii. - Łukasz przyciągnął mnie do siebie, kołysząc w przód i w tył. - nie płacz. Nie jestem na ciebie zły. - pocałował mnie we włosy, zjeżdżając ustami na szyję. - musisz zrozumieć, że to, co robisz, ile wiesz i gdzie idziesz zależy ode mnie. Nie możesz kochanie mi się sprzeciwiać. Przecież nie chcesz, abym był zły, prawda?

Pokręciłem głową, połykając łzy.

- Chcesz spać tutaj? - brunet wskazał na jednoosobowe łóżko na którym siedziałem. - chodź do mnie, co? Będzie wygodniej.

- Mhm. - mruknąłem, oplatając rękami jego szyję.

Chłopak pocałował mnie kolejny raz, tym razem w ucho i wstał, kierując się do innego pokoju.

Oplotłem nogami jego biodra, by nie spaść.

Doszliśmy do łóżka, na którym chłopak usiadł. Ja, siedziałem w rozkroku na jego udach, stykając się z jego kroczem. Brunet wpatrywał się w moje oczy, głaszcząc moje mokre od łez policzki.

- Postarasz się już mnie słuchać? - złożył na moich ustach krótki pocałunek. - żebym nie musiał już krzyczeć?

Westchnąłem, kiwając głową. Brunet położył się, przyciągając mnie do siebie. Położyłem swoją głowę na jego gołej klatce piersiowej, wsłuchując się w bicie serca. Brunet głaskał mnie po głowie, co jakiś czas całując ją i moje włosy. Po kilku, lub kilkunastu minutach zasnąłem, o wiele spokojniejszy.

To jest chore | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz