Chłopak podniósł mnie na rękach niczym pannę młodą, i ruszył w kierunku schodów.- Łukasz postaw mnie na ziemi, proszę - poczułem jak oczy mi się zeszkliły.
- Moją bluza pewnie będzie za duża, no ale trudno. - chłopak zignorował moją prośbę.
- Łukasz proszę...
Weszliśmy do pokoju, i chłopak posadził mnie na łóżku, od razu delikatnie ściągając mi buty.
- Fila może być? - Łukasz wskazał na biało - czerwoną bluzę trzymaną w ręce.
Pokręciłem głową i wziąłem głęboki wdech:
- O co ci chodzi, Łukasz?
Brunet popatrzył na mnie pytają o, więc kontynuowałem:
- Może ty jesteś bogaty, i nie musisz się starać o dobrą pracę, ale ja tak. Muszę się uczyć, żeby zdać. Nie wiedziałeś? Inaczej nie miałbym gdzie mieszkać. Na tym polega życie. Zostaw mnie w spokoju.
Chłopak nic nie powiedział. Położył obok mnie bluzę, i kucnął przede mną. Jego obie ręce spoczęły po obu stronach moich nóg.
- Zrobimy tak. Przeprowadzisz się do mnie, ale rzucisz studia. Nie stracisz ani grosza.
Zatkało mnie. Nie znamy się, ale zaproponował mi mieszkanie. Nie wiedziałem co powiedzieć.
- Nie. Nie znamy się. Nic o sobie nie wiemy. Przykro mi Łukasz.
Chciałem wstać, ale nie mogłem. Brunet blokował mnie rękoma.
- To może tylko na "okres próbny" ? - nie odpuszczał - co ci za różnica? W akademiku też mieszkamy razem. Tu jest po prostu więcej przestrzeni.
- Okej.
Tak. Zgodziłem się. Brakuje mi pieniędzy więc dużo by mi to pomogło. Ma rację. I tak bylibyśmy na siebie skazani w akademiku.
- Pojadę po twoje rzeczy. - puścił mi oczko i ruszył w stronę wyjścia.
- Pójdę z tobą. - poderwałem się.
- Boli cię głowa, musisz ograniczyć ruch i odpocząć. Pokażę ci twój pokój.
Zawahałem się, ale poszedłem za nim. Weszliśmy to dużego pomieszczenia, na skos od pokoju Łukasza. Rozjrzałem się dookoła. Cały wystrój był biały, z szarymi elementami.
- I co? Podoba się?
Kiwnąłem głową i podszedłem do wielkiego, dwuosobowego łóżka.
- Będę za około pół godziny. Masz telefon, jakby się coś działo: dzwoń.
* * *
- Halo?
Siedziałem sam w wielkim, ładnym apartamencie. Łukasz wyjechał jakieś piętnaście - dwadzieścia minut temu. Próbowałem dodzwonić się do Oskara, ale nie odbierał telefonu. Wybrałem numer do Dubiela. Wczoraj wszyscy podaliśmy je sobie nawzajem.
- Halo? Marcin? To ja, Marek.
- Aaa, ty, dobra. Siema. Po co dzwonisz? Coś się stało?
- Oskar nie odbiera.
- Może ma kaca. Chociaż nie, to ja mam kaca. Jesteś w akademiku? Mogę wyznaczyć ci trasę do jego domu.
- Nie, nie jestem w akademiku. Jestem u Łukasza.
- Ale jak u Łukasza? Mieszkasz tam?
Nie miałem pojęcia co mam powiedzieć.
- Można powiedzieć że tak. - podrapałem się po karku.
W słuchawce zapadła cisza.
- Halo? Marcin, jesteś tam?
- O stary. Wpakowałeś się właśnie w niezłe gówno.
- O czym ty mówisz? - skrzywiłem się.
- Opowiedzieć ci kawał? Idzie baba do lekarza...
- Marcin! Ja na poważnie pytam.
Chłopak westchnął.
- Po prostu uciekaj z tamtąd.
- Co? Halo? Marcin?
Chłopak się rozłączył.
Usłyszałem przekręcanie klucza, a potem dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Spanikowałem, szukając wzrokiem innego wyjścia.
- Nie śpisz? Mówiłem Ci, żebyś się przespał. Dlaczego nie posłuchałeś?
Łukasz wszedł do kuchni, i postawił moją torbę, wraz z torbą z zakupami, na blacie kuchennym.
Siedziałem na wysokim krześle, i wpatrywałem się w niego lekko przerażony wzrokiem.
- Kupiłem ci żelki. Lubisz? - uśmiechnął się, wyjmując kolorową paczuszkę z torby.
Otworzyłem usta, żeby coś powiedzieć, ale rozległ się dzwonek do drzwi.
CZYTASZ
To jest chore | KxK
FanficPotrzeba drugiego człowieka jest normalna, ale to - jest chore. ------------------------------- Osiągnięcia: #1 w KxK (12.08.2019) #1 w bxb (7.11.2019) #1 W opieka (15.08.2019) #1 w blondyn (15.08.2019) #1 w kxkisreal (24.08.2019) #1 w daddy (24.08...