10. Mam cię nakarmić?

4.1K 253 78
                                    


   Poukładałem ubrania na półkach w pokoju, i, tak jak Łukasz prosił, zszedłem na dół. Chłopak siedział przy stole kuchennym, i wpatrywał się w ekran telefonu. Usiadłem przed nim, próbując wyczytać jakieś emocje z jego twarzy. Na marne. Zostawił urządzenie i zlustrował moją twarz.

- Chciałem z tobą porozmawiać o zasadach tego domu. Chciałbym, żebyś za każdym razem mówił mi, gdzie wychodzisz. Gdy się coś stanie, muszę od razu o tym wiedzieć. I chciałbym znać każdego twojego znajomego. Są różni ludzie, niekoniecznie bezpieczni. Rozumiesz o czym mówię?

Poczułem wypieki na twarzy. Jakby ze wstydu. Poczułem się jak dziecko. Nienawidzę być kontrolowany. Czuję się niekomfortowo.

- Marek. Powiedziałem coś do Ci
ciebie. Kolejna zasada. Słuchaj mnie, za każdym razem.

Kiwnąłem głową, zaczynając rozumieć Marcina. Może chodziło mu o charakter Łukasza? Albo o jego twarde zasady?

- Cieszę się, że się rozumiemy. Jesteś głodny? Zamówię pizzę.

- Nie jestem głodny. - pokręciłem głową, wpatrując się w swoje splecione że sobą dłonie.

- Musisz coś zjeść. Nie jadłeś śniadania.

Nie odezwałem się.

- Jak zrobię ci naleśniki to zjesz?

Pokiwałem głową. Nie chciałem, żeby dalej naciskał a wiem, że i tak by to zrobił.

Usiadłem wygodniej, i popatrzyłem jak brunet wyciąga składniki.

- Masz dziewczynę? - wyrwało mi się.

Byłem ciekawy. Łukasz był przystojny i bogaty. Pewnie każda dziewczyna na niego leciała. Jestem ciekaw, ile takich już miał.

- Nie mam dziewczyny. - chłopak nie zaprzestawał czynnościom. - dlaczego pytasz?

- Nie wiem. Tak o. - wzruszuszyłem ramionami. - nie... - zastanawiłem się - ...nie potrzebujesz czasem drugiej osoby? - próbowałem dojść do tego, o czym mówił Marcin.

Chłopak odłożył ścierkę, i spojrzał na mnie z politowaniem.

- Nie chciałbyś kiedyś założyć rodziny? - popatrzyłem na niego zawstydzony. - żony, dzieci...

Na ostatnie słowo się wzdrygnął.

- Mam cię nakarmić? - wskazał na mój talerz - musisz coś zjeść. Jesteś wychudzony. Jeszcze chwila, a będziesz siedział pod kroplówką. Chcesz tego?

Westchnąłem, i zacząłem jeść.

- Dlaczego unikasz tematu?

- Chcesz jakiś sok do tego? Pomarańczowy na przykład?

- Łukasz...

- Lubisz sok pomarańczowy? - powtórzył.

Pokręciłem głową, i odłożyłem pusty talerz do zmywarki.

- Pójdę się przejść, okej? - ruszyłem w stronę przedpokoju.

- Do parku? - Łukasz wbiegł po schodach na górę, schodząc po chwili z jakąś swoją białą bluzą Fili.

Kiwnąłem głową.

- Na dworze jest zimno, załóż to pod kurtkę, okej? - podał mi ubranie.

Zawahałem się, ale spełniłem jego prośbę. Na bluzę nałożyłem cienką, czerwoną kurtkę z kapturem i schyliłem, aby zawiązać buta. Chłopak w tym czasie zbliżył się do mnie, i zaczął poprawiać mi kaptur, wyjmując na wierzch ten od bluzy.

- O której będziesz?

- Za godzinę. A jestem ci w czymś potrzebny?

- Nie, możesz iść. Tylko nie gadaj z nikim, kogo nie znasz, okej? - otworzył mi drzwi.

Kiwnąłem głową, i wyszedłem z domu.

To jest chore | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz