54. Mój chłopczyk jest śpiący?

3.1K 177 129
                                    

- Możemy iść?

Na pytanie bruneta pokiwałem głową, wychodząc z pokoju. Chłopak zamknął go za nami, zarzucając na ramię czarną, sportową torbę.

- Daj łapkę, bo mi się jeszcze zgubisz. - mrugnął do mnie, wyciągając w moją stronę dłoń.

Złapałem jego rękę, patrząc na chłopaka z dołu.

Gdy Łukasz oddał klucze na recepcji wsiedliśmy do czekającej na nas taksówki.

Położyłem głowę na ramieniu chłopaka, patrząc na niego niepewnie, jakby nie wiedząc czy mogę.

- Mój chłopczyk jest śpiący? - brunet uśmiechnął się do mnie, przejeżdżając ręką po moich włosach. - wyśpisz się w samolocie.

Kiwnąłem głową, wtulając ją w zagłębienie jego szyi i wdychając przyjemny zapach jego perfum. Powoli poczułem, jak zasypiam. Rozchyliłem lekko wilgotne usta, prawie nieświadomie śliniąc skórę chłopaka.

Łukasz wplótł palce w moje włosy, drapiąc mnie lekko w tył głowy.

- Wstajemy misiu. - brunet pocałował mnie w głowę, otwierając drzwi od taksówki. - budzimy się kochanie.

Mruknąłem, mocniej zaciskając powieki.

Usłyszałem jak starszy wzdycha, wsuwając ręce pod moje nogi i pachy. Podniósł mnie lekko, wyciągając z auta. Zamknął drzwi, żegnając się z taksówkarzem i idąc w stronę lotniska. Przełożył mnie przodem do siebie, przez co oplotłem nogami jego brzuch a rękami szyję, chowając głowę w zagłębienie jego szyi.

- Następnym razem idziesz na własnych nóżkach, okej śpiochu? - Łukasz się zaśmiał, poprawiając torbę na ramieniu.

Kiwnąłem głową uśmiechnięty, bardziej wtulając w klatkę piersiową bruneta.

* * *

- Chodź tu, pedale.

Głos mojej mamy rozprzechstrzenił się po mieszkaniu, tworząc echo.

Podszedłem do kobiety, splatając dłonie za plecami.

- Nie poszedłeś dzisiaj na zajęcia. Dlaczego? Chcesz, żeby wyrzucili cię ze studiów?

Nie odezwałem się. Wpatrywałem się pusto w podłogę.

- Zadałam pytanie, gówniarzu. - kobieta uderzyła mnie w policzek tak mocno, że straciłem równowagę i poleciałem do tyłu, z hukiem uderzając w podłogę. Z moich oczu poleciały słone łzy.

- Kolejny raz się na tobie zawiodłam, Marku. Nie chcę takiego syna. Zniknij mi z oczu, zanim cię stąd wyrzucę siłą.

Przerażony wstałem z podłogi, kierując się do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko, kolejny raz wybuchając płaczem.

Pov. Łukasz

Blondyn od kilku minut stękał, wiercąc się na siedzeniu. Gdy zobaczyłem, że po jego policzkach spływają łzy potrząsnąłem jego ramieniem, próbując go obudzić.

Młodszy otworzył oczka, pociągając nosem.

- Wszystko dobrze? - przejechałem dłonią po jego włosach i policzkach.

Chłopak spojrzał na mnie zaszklonymi oczami, kręcąc głową i ponownie popadając w płacz.

Zaczął szczękać zębami, gryząc lekko wargę.

Przyciągnąłem blondyna do siebie, chowając jego twarz w mojej dłoni. Nie potrafił się uspokoić, a jego usta coraz bardziej drżały. Zgiąłem swój wskazujący palec w pół, wpychając go delikatnie do jego ust. Młodszy wziął kilka małych oddechów nosem i zaczął ssać mój palec, powoli się uspokajając. Złapał w obie ręce mój nadgarstek jakby bojąc się, że wezmę mu jego "smoczka".

- Już dobrze. - poglaskałem go wolną dłonią po włosach. - shh, uspokój się. - pocałowałem go we włosy. - jesteś bezpieczny, to tylko zły sen, skarbie.

Chłopak powoli zasypiał z moim palcem w buzi. Lekko go przegryzł, śliniąc.

Popatrzyłem na niego ostatni raz i wyjąłem telefon, pozwalając blondynowi zasnąć z moim palcem w buzi.

To jest chore | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz