24. Marek, możemy porozmawiać?

3K 207 83
                                    

Słysząc kroki, od razu odwróciliśmy się za siebie. Marek stał przed nami i uśmiechnięty wpatrywał się we mnie.

- Co się stało Maruś? - pobiegłem do niego.

- Chciałbym ci podziękować za wszystko, co dla mnie zrobiłeś. Za to, że dałeś mi dach nad głową, jedzenie, opiekę i zrozumienie, którego tak bardzo potrzebowałem.

Co.

- O czym ty...

- Wyjeżdżam do Anglii. Z Anią.

Gdzieś w tle usłyszałem, jak Marcin wypluwa Moeta, kaszląc.

- Nie zostawiaj mnie... - pierwszy raz głos naprawdę mi się załamał.

- Pamiętasz Łuki...

- "Łuki." - usłyszałem brzdęk szklanek w wykonaniu Marcina. - ale cukrzyca.

Marek westchnął.

- Pamiętasz, jak mówiłem ci, że tęsknię za Anią? Że nie mogę tego wybaczyć rodzicom? Tego, że nas rozdzielili? Pamiętasz to?

Jego źrenice nieznacznie się powiększyły, a śliczne, błękitne oczka wpatrzyły się we mnie w oczekiwaniu na odpowiedź.

Odwróciłem się do tyłu, w stronę Marcina. Ten tylko popędził mnie ręką i dolał Moeta do szklanki.

- Marek, porozmawiajmy proszę. Chodź na górę, do mojego pokoju.

Chłopak nie odpowiedział. Zamiast tego, usłyszałem głos dziewczyny.

- Wiem, że pożegnania bywają trudne.

O, mądrala się znalazła.

- Ta opcja będzie dla Marka najlepsza.

- To Marek powinien i tym zadecydować. - wycedziłem, powoli tracąc cierpliwość.

- Wiem, co będzie dla niego odpowiednie. Znam go lepiej niż ty. - jej głos nie przestawał być opanowany. - ma tu zbyt dużo złych wspomnień. Powinien się od tego odciąć, zacząć nowe życie.

Popatrzyłem na Marka. Był zdezorientowany, nie wiedział co zrobić.

- Marek, możemy porozmawiać? - powtórzyłem wcześniejsze pytanie.

Blondyn pokiwał głową.

- Marek, weź ze sobą walizkę, j spakuj się.

Ho, ho, jaka pewna siebie.

- Marcin. - spojrzałem na niego, a on już wiedział co robić.

- Chodź. - złapałem Marka za rękę, i pociągnąłem za sobą do pokoju na górze.

Czas rozpocząć plan A.

To jest chore | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz