- Oskar dzisiaj przyjdzie.
Siedzieliśmy właśnie w kuchni. Chłopak nie odwracał ode mnie wzroku tak, jak na imprezie. Ja wpatrywałem się zamyślony w kubek z herbatą.
- Dlaczego?
- Musi wziąć ode mnie kasę na sprzątanie.
- Zostanie na chwilę? - upiłem łyk napoju, czekając na odpowiedź.
- A chcesz, żeby został?
Wzruszyłem ramionami.
- Ja myślę, że chcesz - brunet się zaśmiał - Oskar to jedyna uczciwa osoba, jaką znam.
Przekładałem kubek z ręki do ręki. Zastanawiałem się, jaka jest pomiędzy nami atmosfera. Nie będę wracać do tematu imprezy, bo to głupie. Nic się przecież nie stało, a ja zawsze wyolbrzymiam.
- Kiedy przyjdzie?
- Kwestia kilku minut. Pójdę do toalety. Jakby ktoś dzwonił do drzwi, nie otwieraj.
Pokiwałem głową, i popatrzyłem jak chłopak znika na piętrze.
W dokładnie tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zerknąłem na schody, ale Łukasz już był w łazience. Podszedłem do drzwi, i zerknąłem przez szybę. N wejściu stał uśmiechnięty Oskar. Przekręciłem zamek, i wpuściłem blondyna do domu.
_ Hej. - podał mi rękę - gdzie Łukasz?
- Poszedł do toalety.
Zamknąłem za chłopakiem drzwi, i po tym, jak ściągnął buty poszliśmy w stronę kanapy w salonie.
- Marek. - Łukasz zagrodził nam drogę.
Kucnął przede mną tak, aby trzymać moje swobodnie zwisające ręce na wysokościach łokci, i włożyć moje złączone że sobą nogi pomiędzy swoje, ugięte w kolanach. W ten sposób byłem tak blisko chłopaka, że stykałem się nogami z jego brzuchem i klatką piersiową.
- Mówiłem, żebyś nie otwierał nikomu drzwi.
- Ale to tylko Oskar. Sprawdziłem.
Dlaczego ja się tłumaczę? Co się że mną dzieje?
Poczułem, że się czerwienię. Chłopak uśmiechnął się, i wstał, roztrzepując mi włosy.
- Dobrze że sprawdziłeś. Siema Oskar. Już ci daję kasę.
Łukasz wyjął skórzany portfel z tylnej kieszeni czarnych jeansów i podał Oskarowi kilka banknotów.
- Zostajesz na chwilę?
- Mogę zostać, w sumie i tak nie mam nic do roboty.
Usiedliśmy na kanapie. Łukasz podał nam coś do picia, i zapadła krótka cisza, którą przerwał Oskar.
- Dubiel mówi, że jesteś debilem. - popatrzył na Łukasza.
- Znalazł się. - brunet prychnął - przyszedł tu wczoraj głosić swoje prawdy. Jak tak dalej pójdzie to własny kościół założy.
- "Kościół świętego Marcina Dubiela." - zaśmiał się Oskar, na co ja mimowolnie się uśmiechnąłem. - pranksterska Biblia - tom pierwszy.
- Ciekawe jakby brzmiały przykazania. - Łukasz wpatrywał się z rozbawieniem w podłogę.
- Nie wiem, ale na pewno by się ich twardo trzymał.
Chłopaki wybuchnęli śmiechem.
- Pójdę do toalety. Zaraz wracam.
Wskazałem na schody i ruszyłem do góry.
CZYTASZ
To jest chore | KxK
FanfictionPotrzeba drugiego człowieka jest normalna, ale to - jest chore. ------------------------------- Osiągnięcia: #1 w KxK (12.08.2019) #1 w bxb (7.11.2019) #1 W opieka (15.08.2019) #1 w blondyn (15.08.2019) #1 w kxkisreal (24.08.2019) #1 w daddy (24.08...