14. Kościół świętego Marcina Dubiela

3.6K 234 93
                                    

- Oskar dzisiaj przyjdzie.

Siedzieliśmy właśnie w kuchni. Chłopak nie odwracał ode mnie wzroku tak, jak na imprezie. Ja wpatrywałem się zamyślony w kubek z herbatą.

- Dlaczego?

- Musi wziąć ode mnie kasę na sprzątanie.

- Zostanie na chwilę? - upiłem łyk napoju, czekając na odpowiedź.

- A chcesz, żeby został?

Wzruszyłem ramionami.

- Ja myślę, że chcesz - brunet się zaśmiał - Oskar to jedyna uczciwa osoba, jaką znam.

Przekładałem kubek z ręki do ręki. Zastanawiałem się, jaka jest pomiędzy nami atmosfera. Nie będę wracać do tematu imprezy, bo to głupie. Nic się przecież nie stało, a ja zawsze wyolbrzymiam.

- Kiedy przyjdzie?

- Kwestia kilku minut. Pójdę do toalety. Jakby ktoś dzwonił do drzwi, nie otwieraj.

Pokiwałem głową, i popatrzyłem jak chłopak znika na piętrze.

W dokładnie tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zerknąłem na schody, ale Łukasz już był w łazience. Podszedłem do drzwi, i zerknąłem przez szybę. N wejściu stał uśmiechnięty Oskar. Przekręciłem zamek, i wpuściłem blondyna do domu.

_ Hej. - podał mi rękę - gdzie Łukasz?

- Poszedł do toalety.

Zamknąłem za chłopakiem drzwi, i po tym, jak ściągnął buty poszliśmy w stronę kanapy w salonie.

- Marek. - Łukasz zagrodził nam drogę.

Kucnął przede mną tak, aby trzymać moje swobodnie zwisające ręce na wysokościach łokci, i włożyć moje złączone że sobą nogi pomiędzy swoje, ugięte w kolanach. W ten sposób byłem tak blisko chłopaka, że stykałem się nogami z jego brzuchem i klatką piersiową.

- Mówiłem, żebyś nie otwierał nikomu drzwi.

- Ale to tylko Oskar. Sprawdziłem.

Dlaczego ja się tłumaczę? Co się że mną dzieje?

Poczułem, że się czerwienię. Chłopak uśmiechnął się, i wstał, roztrzepując mi włosy.

- Dobrze że sprawdziłeś. Siema Oskar. Już ci daję kasę.

Łukasz wyjął skórzany portfel z tylnej kieszeni czarnych jeansów i podał Oskarowi kilka banknotów.

- Zostajesz na chwilę?

- Mogę zostać, w sumie i tak nie mam nic do roboty.

Usiedliśmy na kanapie. Łukasz podał nam coś do picia, i zapadła krótka cisza, którą przerwał Oskar.

- Dubiel mówi, że jesteś debilem. - popatrzył na Łukasza.

- Znalazł się. - brunet prychnął - przyszedł tu wczoraj głosić swoje prawdy. Jak tak dalej pójdzie to własny kościół założy.

- "Kościół świętego Marcina Dubiela." - zaśmiał się Oskar, na co ja mimowolnie się uśmiechnąłem. - pranksterska Biblia - tom pierwszy.

- Ciekawe jakby brzmiały przykazania. - Łukasz wpatrywał się z rozbawieniem w podłogę.

- Nie wiem, ale na pewno by się ich twardo trzymał.

Chłopaki wybuchnęli śmiechem.

- Pójdę do toalety. Zaraz wracam.

Wskazałem na schody i ruszyłem do góry.

To jest chore | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz