Obudził mnie dźwięk tłuczonych garnków. Otworzyłem oczy, i rozjrzałem się po pomieszczeniu. Białe ściany, kremowe meble. Byłem w "swoim" pokoju.
Powoli zsunąłem się z łóżka, przejeżdżając dłońmi po twarzy. Otworzyłem drzwi, i zszedłem na sam dół.
Łukasz siedział w kuchni, i smażył coś w na patelni. Gdy tylko mnie zobaczył, uśmiechnął się, i wyłączył pochłaniacz.
- Marcin do ciebie dzwonił. Kilka razy. - wskazał na telefon leżący na blacie - ostatni raz pięć minut temu.
- Oddzwonię. - sięgnąłem ręką po telefon.
- Nie dzwoń. - chłopak położył rękę na urządzenie.
- Dlaczego? - przekrzywiłem głowę w prawą stronę.
- Wiem jaki on jest. Wymyślił sobie jakieś bzdury i będzie ci je wmawiać jak Jechowi pod drzwiami.
Kiwnąłem głową i usiadłem na krześle.
- Co robisz? - wskazałem na garnki.
- Spagetti. Lubisz? - uśmiechnął się, odwracając się do kuchenki.
- Tak, super.
Przysunąłem do siebie telefon, odblokowując go. Zobaczyłem szesnaście nieodebranych połączeń, i cztery nowe wiadomości. Wszystko od Marcina. Wszedłem w ostatnią.
Od: Marcin
"Wyjdź przed dom. Na chwilę. Łukasz nie może się dowiedzieć."
Popatrzyłem na bruneta, i zgasiłem telefon.
- Łukasz, muszę na chwilę wyjść.
Chłopak zaprzestał czynnościom.
- Nie. - pokręcił głową. - coś ci wczoraj powiedziałem.
- Ale nie, nie na spacer. Wczoraj chyba zgubiłem klucze do akademika. Muszę je oddać, a chyba mi spadły na podjeździe...
Chłopak zlustrował mnie wzrokiem i westchnął.
- Za pięć minut chcę cię tu widzieć.
Kiwnąłem głową i wybiegłem z domu. Marcin stał przy furtce. Podbiegłem do niego, nerwowo zerkając na dom. Łukasz raczej nas nie widział.
- Nie rób tego, Marek. Uciekaj stąd. - Marcin potrząsnął mną. - zniszczy ci życie, nie rób sobie tego!
- O czym ty pleciesz Marcin?
- Zrobi z ciebie dziecko, taką marionetkę, nie pozwól sobie na to! Zamknie cię na klucz!
- Marcin, o co ci chodzi?
- Znam jego ruchy na pamięć, zaraz wynajmie...
- DUBIEL!
Łukasz zaczął iść w naszą stronę.
- Uciekaj... - Marcin szeptał.
- Wynoś się z mojej posesji.
- Łukasz, daj sobie pomóc, to jest chore.
- JUŻ!
Jego słowa były agresywne i pozbawione uczuć.
- Daj mi pięć minut. - Marcin nalegał.
- Okej, dobra. - Łukasz ściszył głos, choć nadal był pełny irytacji. - Marek, do domu.
- Ale... - popatrzyłem na niego błagalnie.
- W tej chwili.
Westchnąłem, i ruszyłem w kierunku drzwi. Odprowadziła mnie cisza, a krzyki rozpoczęły się dopiero wtedy, gdy wszedłem do domu. Niestety słyszałem tylko bełkot. Zrezygnowany usiadłem na łóżku w pokoju, i zamknąłem oczy.
* * *
- Marek.Poczułem jak ktoś szturcha mnie w ramię.
- Marek, obudź się.
Otworzyłem powoli oczy. Nade mną stał Łukasz. Miał na sobie kurtkę.
- Wychodzę. Będę za godzinę. Poradzisz sobie?
Pokiwałem głową, a chłopak roztrzepał mi włosy i wyszedł z pokoju.
Leżałem tak kilka minut, aż w końcu postanowiłem zejść na dół, i poszukać swojego telefonu.
Gdy byłem w kuchni, usłyszałem otwarcie drzwi wejściowych, i głośne kroki w stronę salonu.
- Łukasz? To ty? - spytałem - zapomniałeś czegoś?
Odpowiedziała mi cisza.
- Łukasz?
CZYTASZ
To jest chore | KxK
FanfictionPotrzeba drugiego człowieka jest normalna, ale to - jest chore. ------------------------------- Osiągnięcia: #1 w KxK (12.08.2019) #1 w bxb (7.11.2019) #1 W opieka (15.08.2019) #1 w blondyn (15.08.2019) #1 w kxkisreal (24.08.2019) #1 w daddy (24.08...