37. Zabierz je, proszę

2.9K 196 119
                                    

Podszedłem do Marcina zerkając w miejsce, na które on się wpatrywał. Momentalnie odskoczyłem, widząc na podłodze pająka. Nie mam arachnofobii. Ale on był wielkości mojej dłoni, cały owłosiony i najprawdopodobniej bała to tarantula.

Rozejrzałem się dookoła. Po całej podłodze chodziły małe, drobne pajączki, wielkości ziarenek piasku. Zanim zdążyłem przeklnąć usłyszałem głośny wrzask Marka. Odskoczyłem z Marcinem jak najdalej, biegnąc w stronę Marka.

- Maruś. - ukucnąłem przy nim. Miał zaszklone oczy, a jego usta lekko drżały. - co się stało?

Miałem wielką nadzieję, że chłopak nie zauważył pająków w kuchni. Mógłby się przestraszyć, jest wrażliwy.

- T-tam. - wskazał palcem wskazującym na podłogę. - tam są pająki.

O nie.

- Zabierz je, proszę. Mam arachnofobię. - był skulony, i owinięty w szary, puchaty kocyk. Cały się trząsł, a z jego oczu poleciały łzy.

- Hej, Marek, spokojnie. - zerknąłem na dół.

Wszędzie były małe pająki. Zaczęły wchodzić na moje stopy i kanapę. Ztrzepnąłem je z moich stóp, i wziąłem Marka na ręce, zrzucając z niego koc.

- Marcin, dzwoń po kogoś z tymi pająkami.

Przeniosłem Marka przed dom, i postawiłem obok Tesli.

- Umiesz ustać z tą nogą?

Chłopak pokiwał głową i podparł się samochodu.

- Zaraz wracam.

Wbiegłem do domu, i chwyciłem kluczyki. Chciałem zabrać trampki Marka, ale były całe oblezione pająkami. Tak samo moje. Przeklnąłem pod nosem i zerknąłem nerwowo na taras. Marcin rozmawiał z kimś przez telefon. Gdy mnie zobaczył pobiegł, rozłączając się.

- Mamy opuścić dom. Zaraz będą. Muszą wszystko wyczyścić chemikaliami i... MOJE BUTY.

- Nasze też. Idź w skarpetkach, zdzwonimy później.

Marcin skinął głową i wybiegł z domu. Wszedł do swojego samochodu i odjechał, krzycząc jeszcze, że oddzwoni i mam mu odkupić buty.

***

Mężczyźni, w białych kombinezonach, przyjechali po kilkunastu minutach. Marek siedział już w aucie, otulony moją białą bluzą z Filii. Jego włosy były roztrzepane, a oczy lekko opuchnięte od płaczu. W drobnych rączkach ściskał za długie rękawy.

Po rozmowie z ekipą dałem im klucz, podpisałem kilka dokumentów i wróciłem w skarpetkach do auta.

Kto ma arachnofobię (jak ja) ?

To jest chore | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz