6. Picollo

4K 257 174
                                        

- Tu jesteś! - Oskar stanął naprzeciwko mnie, trzymając w dłoniach dwa papierowe kubki - twoje picolo - zaśmiał się podając mi jeden z nich - a to jest Stuu, Dubiel i Olejnik - wskazał na trzech chłopaków stojących obok.

Większość gości znajdowała się w ogrodzie lub na tarasie, lecz my usiedliśmy w środku, na kanapie przy drzwiach od tarasu.

Z chwili na chwilę czułem się tu coraz bardziej komfortowo. Głośna muzyka dobiegła do moich uszu z głośników porozstawianych po całym domu, ale nie była to rzecz, która specjalnie mi przeszkadzała. Bardziej denerwował mnie zapach alkoholu unoszący się w powietrzu i widok pijanych ludzi wokół. Przytłaczali mnie i powodowali niepokój.

Chłopaki okazali się być uprzejmymi, pełnymi poczucia humoru osobami. Oskar był najspokojniejszy, jako jedyny wypił tylko jedno piwo. Stuart jeszcze nawet mówił coś sensownego, ale Marcin i Tomek najprawdopodobniej za chwilę przestaną kontaktować.

- Ej - Dubiel pochylił się w naszą stronę - opowiedzieć wam kawał?

Wszyscy pokiwali głowami, a chłopak zaczął:

- "Kochanie."- tu spojrzał na Stuarta, na co ten rzucił krótkie "No?" w oczekiwaniu na kontynuację. - "jestem bezpłodny." - powiedział mąż do żony, a ona na to: "Co my teraz poczniemy..."

Stuart opluł się piwem, Dubiel zakrztusił własną śliną, a my z Oskarem po prostu się uśmiechnęliśmy.

Nie uśmiechnąłem się z powodu kiepskiego żartu Marcina, tylko z tego, iż uświadomiłem sobie, że dawno się tak nie czułem. Szczęśliwy. Pełen energii. Otoczony tolerancyjnymi ludźmi, którzy z wielką chęcią przyjmą cię do siebie.

Nie przyzwyczajaj się. To minie.

Uśmiechną się, opowiedzą żart i porozmawiają.

Ludzie są tylko na chwilę. Zaraz odejdą, zostawiając ciebie samego.

Poświęcą się, zrozumieją i sprawią, że przestaniesz czuć się niezręcznie.

Potraktują cię jak zabawkę. Jak taki plastikowy, bezużyteczny klocek. Każdy można kupić. Gdziekolwiek.

Dadzą dobrą radę, poprawią humor.

Wyrzucą i wezmą kolejny. Taki sam.

- Chcesz jeszcze Mareś? - Oskar uśmiechnął się do mnie, wskazując głową na pusty kubek po picollo.

Pokiwałem energicznie głową i podałem mu naczynie. Chłopak zniknął mi z pola widzenia.

Rozejrzałem się dookoła. Na podłodze leżeli Dubiel i Olejnik, po lewej stał Stuart z jakąś brunetką, a w kuchni zobaczyłem trzech chłopaków, w tym Oskar nalewający napoje do kubków. przykuła jedna rzecz.

Brunet opierał się o framugę drzwi i wpatrywał się we mnie bez żadnych emocji na twarzy. Nie lustrował mnie wzrokiem, patrzył się intensywnie w moją twarz. Jakby na usta, ale nie byłem pewien. Gdy tylko zobaczył że się na niego patrzę, zaczął niebezpieczne zbliżać się w moją stronę.

Automatycznie odsunąłem się na drugi koniec kanapy, panicznie szukając wzrokiem Oskara. Na szczęście zjawił się w odpowiedniej chwili i podał mi napój, za który od razu podziękowałem.

- O, już leżą? - Oskar podkazał na chłopaków należących na ziemi - dawałem im cztery godziny, najwyraźniej przeceniłem ich możliwości. - zaśmiał się.

Na słowa chłopaka lekko się uśmiechnąłem, lecz czując ogromny ból głowy skrzywiłem się.

- Wszystko dobrze? - Oskar zbliżył się do mojej twarzy - wyglądasz blado, może chcesz wyjść?

Poczułem czyjeś ręce wsuwające się pod moje plecy i nogi.

Spróbowałem podnieść powieki ale na marne. Ból był nie do zniesienia, a obraz rozmazywał mi się przed oczami.

Poczułem, jak unoszę się do góry.

Głosy ludzi zaczęły zamieniać się w bełkot.

Ktoś położył mnie na łóżku. Po chwili usłyszałem trzęsienie drzwiami, a muzyka kompletnie ucichła. Łóżko się pod mną ugięło a czyjeś ciepłe pwietrze rozlało się na mojej szyji.

Ból na chwilę ustał, ppozostawiając po sobie jedynie zawroty głowy.

Długie, chude palce zanurzyły się w moich włosach, przejeżdżając po nich w różne strony.

Ból roznosił się po organiźmie, ponownie eksplodując w mojej głowie z podwojoną siłą.

Zacisnąłem zęby, oplatając dłonią nadgarstek drugiej osoby. Ta, pomimo mocnej jak na mnie siły uścisku nie przestawała głaskać mnie po głowie.

Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam, było ciche, zachrypnięte: "przepraszam".

To jest chore | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz