Pov. MarekŁukasz wszedł do samochodu, wkładając kluczyki do stacyjki.
- Przykro mi, że się wystraszyłeś. - położył swoją dłoń na moim kolanie, na którym opierałem brodę.
Nie odezwałem się. Wciąż miałem przed oczami widok kilkudziesięciu pająków, zbliżających się w moją stronę w szybkim tempie. Mam arachnofobię. Od dziecka. Zawsze gdy kłóciłem się z ojcem, zamykał mnie w pokoju i wpuszczał do środka tarantulę. Wiedział, że to mój największy lęk, więc kupił sobie taką kiedyś i trzymał w swoim pokoju na szafce.
- Nie lubisz pająków, co? - Łukasz się lekko uśmiechnął.
Pokręciłem głową i oparłem głowę o siedzenie.
- Skąd te pająki? - podniosłem wzrok na bruneta.
- Nie wiem. - wzruszył ramionami. - ale obiecuję, że więcej się nie pojawią. - pogłaskał mnie po głowie. - pojedziemy na kilka dni do hotelu. Może w Warszawie, co ty na to? Spotkamy się z Stuu. Lubisz go?
Kiwnąłem głową i obróciłem głowę w stronę szyby.
- Pojedziemy najpierw do Oskara, może pożyczy nam jakieś buty dopóki nie pójdziemy do sklepu.
Nie odezwałem się. Łukasz westchnął i ruszył samochodem do przodu.
***
Zaparkowaliśmy przy kremowo - białym bloku. Łukasz zgasił silnik, obszedł auto dookoła i otworzył mi drzwi.
- Wziąć cię na ręce? Tu są kamienie, mogą cię boleć stopy.
Pokiwałem głową i wyciągnąłem ręce do przodu. Chłopak uśmiechnął się i wsunął swoje dłonie pod moje ręce, które oplotłem w okół jego szyi. Swoje dłonie ułożył pod moimi biodrami, gdy tylko moje krocze zetknęło się z jego brzuchem.
Zamknął drzwi od samochodu, a następnie auto. Wszedł do bloku, windy a gdy tylko dojechaliśmy na ósme piętro zapukał do jednych z drzwi. Oskar otworzył nam je, lustrując nas wzrokiem.
- Gdzie zgubiliście buty?
- Długo by gadać. Masz jakieś zapasowe? Mamy małą awarię i musimy jakoś dojść do sklepu.
Blondyn pokiwał głową i wpuścił nas do mieszkania. Łukasz położył mnie na kanapie w salonie, sam na niej siadając.
- Mam zapasowe trzy pary. Nie wiem, jaki macie rozmiar.
Łukasz kiwnął głową i wziął od Oskara obuwie. Wszyscy mieliśmy mniej więcej taki sam rozmiar. Każdy z nas założył na sobie sportowe buty i opuściliśmy mieszkanie blondyna zapewniając go, że oddamy w jak najszybszym czasie.
- To jak? Teraz do sklepu?
- Zostawiłem kartę w domu... - zapatrzyłem się w dół.
- Kotek, ja zapłacę, nie martw się. Mam dużo pieniędzy. - Łukasz uśmiechnął się i włączył silnik samochodu, przed wyjazdem głaszcząc mnie po głowie.
Jak myślicie? Skąd te pająki w ich domu?
CZYTASZ
To jest chore | KxK
FanfictionPotrzeba drugiego człowieka jest normalna, ale to - jest chore. ------------------------------- Osiągnięcia: #1 w KxK (12.08.2019) #1 w bxb (7.11.2019) #1 W opieka (15.08.2019) #1 w blondyn (15.08.2019) #1 w kxkisreal (24.08.2019) #1 w daddy (24.08...