* * *Siedziałem właśnie z Oskarem w jednej ze Szczecińskich kawiarni. Chłopak opowiadał mi o tym, jak poznał się z Łukaszem i dlaczego sam rzucił studia. Dowiedziałem się także skąd miał tyle pieniędzy. Był kiedyś modelem. W sumie to się nie widzę. Wygląda na fotogenicznego. Podobno studiuje na tym samym kierunku co ja, tyle, że mu został rok a mi dwa. I tak właściwie robię to nielegalne, bo mój ojciec miał wszędzie wtyki i w wieku 18 lat raczej nie powinienem studiować, tylko chodzić do liceum. Ale ci ludzie to debile, i od razu polecieli na kasę. Ojciec miał jej pełno więc kilka tysięcy w tą czy w tą nie robi mi żadnej różnicy. Wystarczyło tylko podrobić legitymację i paszport gdyż teoretycznie, ze względu na wiek, powinienem dopiero wychodzić z domu dziecka.
- Ktokolwiek wie, że masz osiemnastkę? - Oskar wydawał się być bardzo zaciekawiony tym tematem.
To też dla mnie nowe. Nikt się mną nigdy nie interesował.
Pokręciłem głową.
- Dlaczego właściwie? Przeskoczyłeś pięć lat liceum. To dużo.
- Wiem. Ojciec chciał, abym jak najszybciej przejął po nim firmę.
- Chcesz tego?
Nie chcę. Takie rzeczy kompletnie mnie nie kręcą. Papierki. Dokumenty. Nie chcę aby tak wyglądało moje życie. Nie chcę być jak on.
- Tak. Zarabiał kilkanaście tysięcy.
Dobrze robisz. Nie otwieraj się przed ludźmi, Marek. Kłam.
- Wiesz, że po skończeniu studiów cię wyrzucą? Gdzie będziesz mieszkać, skoro nie w akademiku?
- Idealnie w momencie skończenia studiów będę mieć osiemnaście lat. Zrobię pożyczkę w firmie ojca, i tak spłacę to w max rok. Kupię mieszkanie w centrum, i zacznę pracę.
Masz plan na życie. Nie ma w nim innych ludzi. Nie możesz się rozpraszać.
- Jakbyś potrzebował to mów, zawsze pomogę - chłopak uśmiechnął się, i położył swoją dłoń na moją, leżącą na stole.
To podejrzane. Takich ludzi nie ma na świecie. Uczciwych. Pomocnych.
- Dziękuję - wyszeptałem, i zerknąłem na nasze dłonie.
Ciekawe, czy jest tolerancyjny.
Jego ręka wciąż spoczywała na mojej.
Zaryzykować?
- Oskar...
- Tak?
To zły pomysł. Pamiętasz co ojciec ci mówił? Nie masz prawa otwierać się na ludzi.
- Mam... dość nietypowe pytanie.
Popatrzyłem mu w oczy. Wyrażały ciekawość. Uśmiechał się, i lekko ścisnął moją dłoń dając mi znak, abym mówił dalej.
- Czy... jesteś może... tolerancyjny?
Poczułem wypieki na twarzy.
Nie jest tolerancyjny. Nikt nie jest.
Blondyn milczał. Wiedziałem, żeby nie pytać. W moich oczach zebrały się łzy. Chciałem, wstać, ale ręka chłopaka nadal mnie przytrzymywała. Podszedł do mnie, i mnie przytulił. Delikatnie, tak, jakby nie chciał zrobić mi krzywdy.
- Dlaczego płaczesz? Nie płacz.
Pogłaskał mnie po głowie. Skąd wiedział że to mnie uspokaja?
Nie wiedział. Nikt nic o mnie nie wie.
- Pewnie, że jestem tolerancyjny. Musiałbym nie tolerować sam siebie - zaśmiał się.
Co?
- Co? - podniosłem głowę, patrząc mu w oczy.
- Mnie też nic nie ciągnie do dziewczyn, i to nie jest nic złego Marek. To pokazuje że jesteś dojrzały i nie boisz się pokazać światu tego co czujesz. Nie boisz się opinii.
Nie miał racji. Boję się. Wszystkiego się boję.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Zerknąłem na innych ludzi w kawiarni. Patrzyli na nas. Niektórzy z obrzydzeniem, niektórzy z politowaniem. Przyzwyczaiłem się do tego. Miałem to na codzień.
- Chcesz iść dzisiaj na domówkę do Łukasza? - z rozmyśleń oderwał mnie głos Oskara - raz na miesiąc jeździ do apartamentu na końcu Szczecina i robi gigantyczną imprezę.
- Z jakiegoś konkretnego powodu?
- Głównie dlatego, że go stać.
Aha. Fajnie. Pieniądze podkreślane w każdym zdaniu, gdy rozmowa dotyczy tego człowieka.
- Obawiam się, że nie jestem zaproszony...
Nie jestem, i nigdy nie byłem zapraszany.
- Wiem. Zaprosił określoną ilość osób, ale każda z nich może wziąć ze sobą jedną. Mój znajomy bierze jakaś laskę, a ja, chciałbym wziąć ciebie.
- No nie wiem... nie mogę pić alkoholu, a będąc wśród pijanych osób będę czuł się niezręcznie i dyskomfortowo
Oskar westchnął.
- Przyjdź dla towarzystwa... poznam cię z Olejnikem, Stuu, Dubielem... To są naprawdę fajni ludzie. A poza tym muszę zarobić, może ty też się załapiesz.
Zarobek na imprezie kojarzy mi się tylko i wyłącznie z najstarszym zawodem świata. Imprezy kojarzą mi się z burdelem. Ja zostałem poczęty na imprezie, co dała mi jasno do zrozumienia matka. Byłem wpadką. Niechcianą.
- Jak zarobić?
- Łukasz zawsze płaci ludziom po imprezie, żeby posprzątali, bo mu się nie chce.
Pieniądze. Znowu.
- Nie chcę oceniać twojego stanu majątkowego, ale każdy, myślę, chciałby być na darmowej imprezie, i jeszcze w dodatku zarobić.
Zarobić. Potrzebujesz tego. Bardzo.
- Zgadzam się.
CZYTASZ
To jest chore | KxK
FanfictionPotrzeba drugiego człowieka jest normalna, ale to - jest chore. ------------------------------- Osiągnięcia: #1 w KxK (12.08.2019) #1 w bxb (7.11.2019) #1 W opieka (15.08.2019) #1 w blondyn (15.08.2019) #1 w kxkisreal (24.08.2019) #1 w daddy (24.08...