26. Odwodnisz się

3.1K 206 173
                                    

Pov. Łukasz

Jezu, co ja zrobiłem. Dobra, nie ważne, raz się żyje. Szczerze, to nawet mi się podobało. Wszystkie dziewczyny jakie dotychczas miałem były takie same. Leciały na kasę i dawną sławę. Żenada. Jeszcze w dodatku jak je całowałeś, czułeś szminkę, podkład i inne. Fuj, porzygać się można.

Zszedłem na dół, i skierowałem się do kuchni. Marcin siedział przy stole kuchennym, dalej popijając Moeata, i zagadywał siostrę Marka. Takie było jego zadanie. Stanąłem obok nich, opierając się o blat. Marcin jak zwykle gadał o tym samym, a blondynka śmiała się i kiwała głową.

Biedny Marcin, pierwszy raz mi to żal.

U

słyszałem jak Marek schodzi że schodów. Uśmiechnąłem się, czekając tylko na reakcję dziewczyny gdy Marek powie, że zostaje.

- Możemy iść.

Co.

- Co?

- Co? - nawet Marcin się tego nie spodziewał.

- Okej, super. Ubieraj buty, i idziemy.

Marek podreptał do przedpokoju, a blondynka odwróciła się w moją stronę.

- Bardzo ci dziękuję, że przyjąłeś go do siebie.

A weź się zabij, głupia kobieto.

- Marcin. - popatrzyłem na niego, błagając wzrokiem żeby ją stąd zabrał.

Chłopak od razu oprzytomniał i zeskoczył z krzesła.

- Czy szanowna, stfu, ochyda, pani widziała może już tegoroczne kwiatki?

Co za debil.

Dziewczyna coś zabełkotała, a ja pobiegłem do Marka.

- Marek, zostań. - złapałem go za nadgarstek.

Wzdrygnął się i napiął mięśnie.

- Łukasz puść mnie. Nic do ciebie nie czuję, przykro mi.

Ha, żebym ja coś czuł.

Co ja gadam, sam siebie oszukuję.

Plan A nie wyszedł, czas na improwizowany plan B.

- Sprawdź sobie czy niczego nie zapomniałeś.

- Mam buty.

- Nie szkodzi, nikomu się nie spieszy.

- Ani się spieszy.

Tylko, że ona jest dla mnie nikim.

- Macie jeszcze chwilę, no idź.

Blondyn powoli zdjął buty wbiegł po schodach do swojego pokoju.

Popatrzyłem na Marcina i dziewczynę. Chłopak pokazywał jej trawę.

Wszedłem do kuchni, i wyjąłem z szuflady woreczek z ulubionym proszkiem Marka. Wsypałem go do szklanki z wodą i poszedłem do Marka. Właśnie zaglądał do szaf.

- Chyba niczego nie zostawiłem.

- Dawno niczego nie piłeś. Odwodnisz się. - podałem mu szklankę.

- Dziękuję. - wziął ode mnie naczynie i wypił kilka łyków.

Albo serio był spragniony, albo jest taki łatwowierny.

Ja na przykład nigdy nie wziął bym wody od kogoś kto walnie do mnie tekstem: "Odwodnisz się."

Oddał mi szklankę, i podszedł do komody przy łóżku.

- Jeszcze zobaczę tu.

Wsypałem mu tego tyle, że glebnąć powinien za dziesięć... dziewięć... osiem...

To jest chore | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz