Pov. Łukasz
Jezu, co ja zrobiłem. Dobra, nie ważne, raz się żyje. Szczerze, to nawet mi się podobało. Wszystkie dziewczyny jakie dotychczas miałem były takie same. Leciały na kasę i dawną sławę. Żenada. Jeszcze w dodatku jak je całowałeś, czułeś szminkę, podkład i inne. Fuj, porzygać się można.
Zszedłem na dół, i skierowałem się do kuchni. Marcin siedział przy stole kuchennym, dalej popijając Moeata, i zagadywał siostrę Marka. Takie było jego zadanie. Stanąłem obok nich, opierając się o blat. Marcin jak zwykle gadał o tym samym, a blondynka śmiała się i kiwała głową.
Biedny Marcin, pierwszy raz mi to żal.
U
słyszałem jak Marek schodzi że schodów. Uśmiechnąłem się, czekając tylko na reakcję dziewczyny gdy Marek powie, że zostaje.
- Możemy iść.
Co.
- Co?
- Co? - nawet Marcin się tego nie spodziewał.
- Okej, super. Ubieraj buty, i idziemy.
Marek podreptał do przedpokoju, a blondynka odwróciła się w moją stronę.
- Bardzo ci dziękuję, że przyjąłeś go do siebie.
A weź się zabij, głupia kobieto.
- Marcin. - popatrzyłem na niego, błagając wzrokiem żeby ją stąd zabrał.
Chłopak od razu oprzytomniał i zeskoczył z krzesła.
- Czy szanowna, stfu, ochyda, pani widziała może już tegoroczne kwiatki?
Co za debil.
Dziewczyna coś zabełkotała, a ja pobiegłem do Marka.
- Marek, zostań. - złapałem go za nadgarstek.
Wzdrygnął się i napiął mięśnie.
- Łukasz puść mnie. Nic do ciebie nie czuję, przykro mi.
Ha, żebym ja coś czuł.
Co ja gadam, sam siebie oszukuję.
Plan A nie wyszedł, czas na improwizowany plan B.
- Sprawdź sobie czy niczego nie zapomniałeś.
- Mam buty.
- Nie szkodzi, nikomu się nie spieszy.
- Ani się spieszy.
Tylko, że ona jest dla mnie nikim.
- Macie jeszcze chwilę, no idź.
Blondyn powoli zdjął buty wbiegł po schodach do swojego pokoju.
Popatrzyłem na Marcina i dziewczynę. Chłopak pokazywał jej trawę.
Wszedłem do kuchni, i wyjąłem z szuflady woreczek z ulubionym proszkiem Marka. Wsypałem go do szklanki z wodą i poszedłem do Marka. Właśnie zaglądał do szaf.
- Chyba niczego nie zostawiłem.
- Dawno niczego nie piłeś. Odwodnisz się. - podałem mu szklankę.
- Dziękuję. - wziął ode mnie naczynie i wypił kilka łyków.
Albo serio był spragniony, albo jest taki łatwowierny.
Ja na przykład nigdy nie wziął bym wody od kogoś kto walnie do mnie tekstem: "Odwodnisz się."
Oddał mi szklankę, i podszedł do komody przy łóżku.
- Jeszcze zobaczę tu.
Wsypałem mu tego tyle, że glebnąć powinien za dziesięć... dziewięć... osiem...
CZYTASZ
To jest chore | KxK
FanfictionPotrzeba drugiego człowieka jest normalna, ale to - jest chore. ------------------------------- Osiągnięcia: #1 w KxK (12.08.2019) #1 w bxb (7.11.2019) #1 W opieka (15.08.2019) #1 w blondyn (15.08.2019) #1 w kxkisreal (24.08.2019) #1 w daddy (24.08...