43. Uśmiechnij się

2.9K 210 109
                                    

Zamknąłem za nami drzwi od pokoju hotelowego i rozejrzałem się po nim. Po prawej stronie od wejścia znajdowała się duża łazienka z wanną i prysznicem. Na końcu szerokiego przedpokoju był duży salon z tarasem i szklanymi, zasuwanymi drzwiami do kolejnych dwóch pomieszczeń. W jednym z nich znajdowały się dwa jednoosobowe łóżka a w drugim jedno: dwuosobowe. Nie bez powodu wziąłem akurat takie lokum. Wszystko było urządzone bardzo nowocześnie: w biało-szarej kolorystyce.

Marek skierował się do jednego z łóżek ale złapałem go za rękę, ciągnąc do tego dwuosobowego.

Położyłem go, od razu nad nim zwisając. Chłopak ułożył swoje dłonie na mojej klatce piersiowej i spojrzał mi głęboko w oczy. Włożyłem mu dłoń pod bluzkę, gładząc kciukiem jego brzuch. Poczułem, że blondyn ma dreszcze. Zapatrzyłem się w jego twarz, po chwili wpijając się w jego usta.

Nie oddawał mi żadnego pocałunku, był jak sparaliżowany. Miałem wrażenie, że mogę z nim zrobić co tylko zechcę.

Zjechałem pocałunkami na jego szyję i kark, zostawiając na nich malinki.

- Łukasz. - Marek westchnął, zaciskając drobne dłonie na mojej bluzie. - Łuki, przestań.

Ściągnąłem z chłopaka koszulkę, ignorując jego słowa.

- Proszę cię, zostaw mnie. - z jego błękitnych oczu poleciały łzy.

- Misiu. - zaprzestałem czynnościom, zcierając dłonią łzy z jego policzka. - nie bój się, przecież nic ci nie zrobię.

Blondyn zamknął oczy i wziął kilka płytkich wdechów.

Poczekałem, aż chłopak się odrobinę uspokoi i zjechałem prawą dłonią do rozporka, rozpinając go. Zsunąłem Markowi spodnie, rzucając je niedbale w kąt. Położyłem dłonie po obu stronach jego brzucha i przejechałem nimi po jego skórze, jeżdżąc od dołu do góry, zatrzymując się na klatce piersiowej. Ponownie zerknąłem na twarz chłopaka, uśmiechając się.

- Masz śliczne oczy, wiesz?

Blondyn zarumienił się, odwracając głowę i błądząc wzrokiem po pokoju.

- Hej. - położyłem dwa palce prawej ręki pod jego brodę i przekręciłem ją w swoją stronę tak, by zmusić go do spojrzenia na mnie. - zawstydziłem cię? - złożyłem na jego ustach krótki pocałunek. - cały jesteś śliczny.

- Nie mów tak. - wyszeptał, mocniej ściskając w łapce skrawek mojej bluzy. - to nieprawda.

Uniosłem kącik ust do góry i zetknąłem nasze nosy, poruszając głową w prawo i lewo tak, aby się o siebie ocierały.

- Uśmiechnij się. - przjechałem dłonią po jego ciele, zahaczając o czarne bokserki. - dlaczego się nie uśmiechasz? Masz cudowny uśmiech, chciałbym go teraz zobaczyć. - zatrzymałem dłoń na włosach chłopaka, wplątując w nie swoje palce.

Wpatrzyłem się w twarz blondyna. Jego policzki połyskiwały łzami, a usta były lekko sine. Włosy wystające spod mojej dłoni czasami odskakiwały w różne strony przez wiatr. W całym pomieszczeniu było lekko chłodno a zimne powietrze wlatywało przez otwarte drzwi od tarasu w salonie.

Zamknąłem na chwilę oczy, wdychając przyjemny zapach kwiatów, porozmieszcznych we wszystkich pokojach.

Gdy tylko uchyliłem powieki, zobaczyłem najpiękniejszy uśmiech, jaki kiedykolwiek mogłem sobie wymarzyć.

To jest chore | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz