Kiedy wyszliśmy z samochodu podbiegł do nas Shane i przywitał pytając przy wszystko dobrze. Zaczęli rozmawiać z tatą, od jakiegoś czasu Shane dziwnie się zachowuje, jakoś za nim super mega nie przepadam, ale jednak lubie spędzać z nim czas. Z drugiego samochodu wysiadł jakiś mężczyzna i kobieta w blond włosach, poznałem ją - Jessie, to znaczy, że Ron też musi tutaj być! Podszedłem bliżej i zobaczyłem go, bez zastanowienia podbiegłem do niego i zamknąłem w niedźwiedzim uścisku, mimo, że to do mnie nie podobne nie mogłem się powstrzymać.
- Stary, gdzie ty byłeś! Kiedy zrobił się gnój to zacząłem Cię szukać po całej szkole, ale nigdzie cie nie było! Wiesz gdzie Jack?
- Kiedy zaczęło się pieprzyć przybiegła do mnie Jane i zaczęła biec do wyjścia na parking kolo szkoły, ja nie wiem nawet o co chodzi, wytłumaczyła mi tylko szybko plus minus co sie dzieje, ale stary, akcja jest chora. Zabrała mnie do siebie i kazała iść mi do domu się spakować i wrócić z mamą i Samem. Tak zrobiłem, jesteśmy sąsiadami więc szybko poszło a później przyjechaliśmy tutaj.
Wtedy dopiero zobaczyłem, że dziewczyna stoi oparta o samochód i patrzy w ziemie. Nie wiem co mnie podkusiło, ale podszedłem do niej.
- Hej, wszystko okej? Dzięki, że zabrałaś Rona, jestem ci za to wdzięczny. - powiedziałem uśmiechając się.
Dziewczyna najwidoczniej nie spodziewała się ani mnie ani tego, że się do niej odezwe. Uśmiechnęła się do mnie i zaczęła tłumaczyć, że widziała co robić bo jej tata John pracuje z moim, dlatego była gotowa więc szybko reagowała. No to nieźle się porobiło. Podszedł do nas Ron i powiadomił, że pojedziemy najprawdopodniej do jakiegoś więzienia ponieważ dostali info, że jest tam ktoś od nich i mają sporo broni. Wróciłem do rodziców i ruszyliśmy w drogę.
- Carl, a co to za dziewczyna? - zapytała mama odwracając się do mnie.
- Można powiedzieć, że koleżanka ze szkoły, ale poznaliśmy się dopiero dzisiaj, więc trudno mi o niej coś konkretnego powiedzieć.
Mama tylko się zaśmiała i odwróciła znowu patrząc na drogę. Byłem zmieszany bo nie wiem o co jej chodzi. Jane jest spoko, jak narazie moge stwierdzić i kumpluję się z Ronem.
Nie chciało mi się czytać, ani gadać czy słuchać muzyki. Oparłem głowę o szybkę i po chwili zasnąłem.
Obudziło mnie otwieranie drzwi przez które prawie wypadłem, gdybym nie odsunął się do tyłu. Ron ty debilu, on się tylko śmiał i powiedział, że dojechaliśmy.
CZYTASZ
My flower |Carl Grimes|
Teen Fiction- Na co się tak gapisz? - Na te kwiaty. - odpowiedziałem obojętnie. - Po co? Zwykłe chwasty. - rzucił do mnie i odszedł. - Bo przypominają mi o niej. - opowiedziałem sam do siebie.