Usiadłem jako pierwszy a zaraz po mnie Jane i Ron. Siedzieliśmy dość ściśnięci, bo był to zwykły samochód a nie kamper. Ja siedziałem na samym środku a po mojej prawej Ron. Spojrzałem do niego, ale patrzył zamyślony przez okno. Jane miała spuszczoną głowę i obserwowała swoje buty. Westchnąłem ciężko a samochód ruszył. Kierował nim jakiś rudy mężczyzna a obok niego siedział Glenn.
Po godzinie drogi robiłem się już senny. Oparłem głowę o siedzenie i chciałem zasnąć, ale poczułem jak z prawej i lewej strony kładą mi się moi towarzysze na ramiona. Świetnie. Ułożyłem się wygodniej i położyłem swoją głowę na włosy Jane.
Obudził mnie Glenn oznajmiając, że jesteśmy na miejscu. Przetarłem oczy i zacząłem budzić Jane oraz Rona. Wyszliśmy przed samochód a moim oczom ukazała się wielka rozsuwana brama, która po chwili się otworzyła.
- Witam, miło mi was widzieć. - powiedziała jakaś kobieta. - Wejdźcie.
Widziałem, że moja grupa lekko się zawahała, ale ostatecznie weszliśmy do środka.
- Zostawcie tutaj broń, nie jest wam potrzebna. - znowu powiedziała kobieta. Domyśliłem się, że tutaj rządzi.
Mój ojciec nie wyglądał na zadowolonego, ale ostatecznie oddał broń, tak samo jak reszta.
Weszliśmy głębiej i zaczęliśmy się rozglądać. To miejsce wyglądało tak... normalnie. Wszystko było takie czyste i idealne. Ludzie byli uśmiechnięci, wychodzili z psami i cieszyli się z życia. Domy były takie duże... zawsze chciałem w takim mieszkać.
- Ten dom jest dla was oraz ten obok. Mam nadzieje, że wam się spodoba. Przyjdzie później ktoś do was zapewne i przyniesie jakieś rzeczy typu papier toaletowy itp. - powiedziała kobieta i podeszła do mojego ojca. - Przyjdź do mnie później proszę.
Niepewnie weszliśmy do domu. Był taki normalny, faktycznie była tam woda, światło i było czysto. Poszedłem do góry i odrazu wybrałem sobie pokój. Było tam dużo książek i komiksów.
- Hej, Ron. Są tu dwa łóżka. Chcesz mieć pokój ze mną? - zapytałem.
- Ta. - odpowiedział obojętnie i wszedł do pokoju.
Na korytarzu stała Jane i rozglądała się.
- Może zajmiesz ten obok nas? Większość grupy pójdzie mieszkać w tym drugim domu, bo ma więcej pokoi. - zacząłem.
- Tak chyba zrobię, wystarczy dla mnie. A nawet powiedziałabym, że jest trochę zbyt duży i ma dwuosobowe łóżko...
- I marudzisz? Ja tam bym się cieszył. - uśmiechnąłem się do niej i poszedłem do łazienki wziąć prysznic. To może być dla nas nowy początek.
CZYTASZ
My flower |Carl Grimes|
Teen Fiction- Na co się tak gapisz? - Na te kwiaty. - odpowiedziałem obojętnie. - Po co? Zwykłe chwasty. - rzucił do mnie i odszedł. - Bo przypominają mi o niej. - opowiedziałem sam do siebie.