Jedliśmy śniadanie omawiając plan dnia. Kiedy je skończyliśmy zabraliśmy się do roboty. Ja, Ron, Jane i Sam będziemy sprzątać teren przed budynkiem. Mama i Jessie zajmują się środkiem bloku a ojciec mój i Jane oraz Shane jadą poszukać zapasów i potrzebnych rzeczy do przetrwania.
Wyszliśmy sprzątać, zacząłem z Ronem układać palety robiąc przy tym dużo miejsca. Nagle usłyszeliśmy głośny odgłos przed bramą do której szybko podbiegłem. Stał tam samochód i motor a przy nich ludzie. Krzyknąłem do Rona, żeby pobiegł po ojca, mam nadzieje, że jeszcze nie wyruszyli na wypad.
Kiedy ojciec przybiegł zapytał:
- Kim jesteście i czego chcecie?
- Ej ej, spokojnie jestem Daryl, wyluzuj. To moja grupa, szukamy schronienia. Umiemy walczyć i zadbać o siebie, możemy współpracować, mamy trochę zapasów. - powiedział stanowczo mężczyzna z kuszą.
- ... niech będzie, ale najpierw was przeszukamy. - zgodził się ojciec.
Wraz z resztą naszej grupy zaczęliśmy ich przeszukiwać. Pierwsza była Maggie, szczupła brunetka i zaraz obok jej mąż Glenn - Koreańczyk. Później była Carol, siwa kobieta w brązowej kurtce. Na końcu został przeszukany straszy mężczyzna Hershel i jego córka Beth, blond włosa dziewczyna na oko w naszym wieku, dowiedzieliśmy się, że z Maggie są siostrami.
Zabraliśmy ich do środka gdzie przestawiliśmy nową ekipę. Zostali przydzieleni do cel, co się okazało Beth zamieszka z Jane.
Wyszliśmy dokończyć sprzątnie a reszta grupy rozmawiała z nowymi. Kiedy sprzątaliśmy podeszła do mnie Jane i zapytała czy potrafię używać broni. Trochę się speszyłem, bo pomimo, że mój ojciec jest zastepcą szeryfa nigdy nie strzelałem.
- Emmmmm, No nie umiem... - odpowiedziałem trochę zmieszany.
- No to jeżeli chcesz to cię chętnie nauczę, Rona przy okazji też. - odpowiedziała uśmiechając się promiennie.
- Jasne, dzięki.
Skończyliśmy sprzątać, w sumie to szybko poszło, usiadłem na jednej z palet i parzyłem jak dziewczyna idzie w moją stronę razem z Ronem trzymając 3 pistolety.
- Rodzice wiedzą, że idziemy się pouczyć. - dodała.
Szliśmy chwile obok ogrodzenia i znaleźliśmy się z tyłu budynku. Dziewczyna postawiła 5 pustych puszek na beczkach i kazała nam się ustawić.
- Okej Ron zaczynaj, przyjmij pozycje. - pokazała mu jak stanąć. - a teraz unieś broń przy okazji sprawdź czy jest odbezpieczona. - no Ron z bronią wygląda dość komicznie. - dobrze, teraz znowu pozycja i strzał. - przytrzymała mu lekko rękę a ten wystrzelił, oczywiście gamoń nie trafił.
Chwile jeszcze próbowali, aż w końcu przyszła moja kolej. Tłumaczyła mi krok po kroku pokazując ruchy. Kiedy stanąłem już pewien, że trafie - kula uderzyła obok puszki.
- Cholera... - powiedziałem cicho.
- Ej, nie jest źle, tylko ręce masz źle ułożone.
Dziewczyna podeszła do mnie i chwyciła za dłoń, przez co znowu przeszedł mnie dreszcz. To pewnie przez to, że nie doświadczam dużo dotyku, zbijanie piątki niezbyt się liczy, szczególnie, że to dotyk dziewczyny.
Poprawiła mi ręce i stanęła za mną, mocno odczuwałem jej obecność. Po czym strzeliłem.
CZYTASZ
My flower |Carl Grimes|
Teen Fiction- Na co się tak gapisz? - Na te kwiaty. - odpowiedziałem obojętnie. - Po co? Zwykłe chwasty. - rzucił do mnie i odszedł. - Bo przypominają mi o niej. - opowiedziałem sam do siebie.