Obudziłem się dość wcześnie, przespałem może z dwie godziny? Wstałem i przebrałem się w nową koszule i zwykłe czarne spodnie. Szturchnąłem Rona na górze i budziłem go dobre 5 minut.
- Już wstaje noooooo.... - mówił zaspany.
- Dalej gościu, dzisiaj my robimy śniadanie. - powiedziałem dalej go szturchając.
Kiedy książę w końcu wstał i ubrał udaliśmy się do kuchni, zabraliśmy pare puszek, jakiś owoców i warzyw z ogródka i udaliśmy się robić śniadanie. Jednak trochę zajmuje przygotowanie jedzenia dla około 30 osób. Kiedy ludzie zaczęli się schodzić podchodzili do stołów i nakładali posiłek. Mam nadzieje, że wszystko będzie dobrze. Sam z Ronem zabraliśmy się za jedzenie i powiem szczerze, że mi smakowało. Zabiliśmy piąteczkę i zaczęliśmy zbierać brudne naczynia.
Kiedy ludzie się rozeszli i zaczęli zajmować się pracą my dalej sprzątaliśmy.
- Ej, Ron, jak tam z Beth? - zapytałem.
- Szkoda gadać, niby jakoś tam jesteśmy razem, ale ona w ogólnie nie odwzajemnia moich uczuć! Rozumiesz to... kiedy nareszcie mam laskę to chyba na mnie nie leci, Japier...
- Jak to? W sensie?
- Kiedy próbuje ją pocałować to się odwraca ode mnie, większą uwagę daje Olivierowi niż mi! Temu rudemu!
- Ale ty też jesteś rud...
- Nie, nie jestem! Mniejsza o to... nie czuje w ogóle tej „miłości"...
- No to może pogadaj z nią o tym? Najprościej chyba.
- No niby tak, ale wiesz, trochę się cykam, bo co mam jej powiedzieć?
- No to co czujesz i czego nie czujesz, czego ci brakuje? - powiedziałem jakby to było typowo oczywiste a ten dalej nic.
- Znaczy no spróbuje...
Nastała chwila ciszy, ale przerwał ją nadjeżdżający bus. Wysiadła z niego Carol. Był szkolny, co odrazu przypomniało mi o znajomych, nauce i zabawie. Tęsknie Jack, ciekawe co robisz teraz, mam nadzieje, że żyjesz. Mniejsza. Wysiadły z niego jakieś mniejsze dzieciaki a zaraz po nich osoby, które z wyglądu były zbliżone do naszego wieku. Spojrzałem na Rona, ale ten stał tylko zdezorientowany, tak samo jak ja. Wtedy przyszedł mój ojciec i reszta stałej grupy.
- Znalazłam ich w szkole, przy okazji zgarnęłam tego busa, może się przydać. Mam nadzieje, że starczy na nich miejsca. - powiedziała Carol i odwróciła się do nowej grupy.
- Znajdzie, mamy jeszcze jeden blok, młodszymi zajmie się Carol, Maggie, Beth i Abraham, idź po nich Carol. A resztą Carl, Ron, Jane i Sam - bo jesteście chyba w zbliżonym wieku. Pokażcie osadę, co gdzie jest, wyjaśnijcie wszystko i pokażcie blok D. No i idźcie po Jane i Sama. - powiedział mój ojciec i tak zrobiliśmy.
CZYTASZ
My flower |Carl Grimes|
Novela Juvenil- Na co się tak gapisz? - Na te kwiaty. - odpowiedziałem obojętnie. - Po co? Zwykłe chwasty. - rzucił do mnie i odszedł. - Bo przypominają mi o niej. - opowiedziałem sam do siebie.