|46|

599 28 24
                                    

Rano razem z Jane zrobiliśmy śniadanie, właściwie to ona je zrobiła ... ja zająłem się Judith. Usiedliśmy do stołu śmiejąc się z każdej możliwej rzeczy, dosłownie. Bawił nas czajnik, talerz czy nawet zwykła szklanka. Czułem się taki spełniony, szczęśliwy. Nareszcie czułem, że żyje. Jedynie na co teraz czekałem to powrót naszej grupy a najbardziej na powrót rodziców.

Kiedy myłem naczynia nagle usłyszałem otwieranie drzwi. Jak poparzony pobiegłem w ich stronę odrazu się rzucając w ramiona ojca na wejściu.

- Cześć Carl... - powiedział mój ojciec, jednak jego głos, był taki... inny?

- Tato! Nareszcie, nawet nie wiesz jak na was czekałem. Jesteście głodni? My z Jane i Judith już jedliśmy śniadanie, ale możemy wam zrobić. A właśnie wczoraj Carol...

- Carl. - Rick mi przerwał poważnie, przez co się zmartwiłem.

Za moimi placami pojawiła się Jane i Judith, która odrazu pobiegła do ojca mocno go przytulając.

- Gdzie mama? - zacząłem się denerwować.

- Usiądźmy i porozmawiajmy.

Bez słowa udałem się na kanapę coraz bardziej się pocąc z nerwów, co nie umknęło uwadze Jane, która usiadła obok mnie kładąc rękę na ramieniu. Tata usiadł naprzeciwko mnie razem z Judith na kolanach a jego wzrok był taki... pusty?

- Tato? - zapytałem, przeczuwając najgorsze.

- Lori nie żyje.

Na te słowa moje serce stanęło a ja nie mogłem zabrać oddechu. To było takie nagłe... niespodziewane. Zacząłem ciężko oddychać a po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Poderwałem się z miejsca powtarzając ciągle, że to niemożliwe. Mój tata tak samo jak Jane również zaczęli płakać, ale nie mogłem się na nich skupić. Mój oddech stawał się coraz cięższy przez co dostałem ataku paniki. Jane podbiegła do mnie próbując mnie uspokoić, ale wyrwałem się jej ledwo co trafiając do drzwi wejściowych i wybiegłem z domu. Pędziłem ile sił w nogach przed siebie a właściwie to do jednej z drabin zrobionych przez Enid. Wdrapałem się na nią i zeskoczyłem na drugą stronę ogrodzenia. To dla mnie zbyt trudne... nie dam tak rady... Biegłem przed siebie.

My flower |Carl Grimes|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz