Wstałem dość wcześnie, Ron nie wrócił do pokoju na noc, ale mało mnie to obchodziło. Ubrałem się w jakąś luźną bluzę i ruszyłem na dół coś zjeść. Były przygotowane kanapki, pewnie przez moją mamę. Zrobiłem sobie herbaty i usiadłem na tarasie. O mało co się nią nie udławiłem, kiedy zobaczyłem, że Ron z Jane siedzą sobie na ławeczce naprzeciwko mnie obok małego stawu. Przyglądałem się im i aż odechciało mi się jeść.
Po chwili Ron mnie zauważył i zmierzył wzrokiem. Złapał Jane za rękę i pociągnął gdzieś. Zagotowało się we mnie i gwałtownie ruszyłem do biura, ponieważ mój ojciec tam siedział od wczoraj. Wszedłem zdenerwowany do środka a ten spojrzał na mnie tylko pytająco.
- Carl? - zapytał.
- Daj jakieś zadanie dla Rona. - warknąłem.
Ojciec zawahał się chwili i spojrzał przez okno.
- Nie ja tu podejmuje decyzje, ale może pomóc pielęgnować ogród obok domu tych staruszków. - wskazał palcem przez okno przez co podszedłem się przyjrzeć.
Uśmiechnąłem się sam do siebie i ruszyłem na poszukiwanie Rona. Chodziłem dobre 15 minut! Ale znalazłem go, siedział blisko Jane, zbyt blisko... Podszedłem do niego i spojrzałem na Jane, uśmiechnęła się do mnie i przywitała.
- Ron, dostałeś ZADANIE. - podkreśliłem ostatnie słowo.
- Nie ma żadnych zadań. - powiedział z kpiną.
- To idź do mojego ojca i sam się przekonaj. - uśmiechnąłem się triumfalnie.
Zmieszał się widocznie i odwrócił wzrok w przeciwnym kierunku ode mnie. Jane spojrzała na mnie pytająco.
- Lepiej się pośpiesz, chyba, że chcesz pracować jutro podwójnie. - zaśmiałem się.
Ron wstał oczywiście uderzając mnie ramieniem, bo po co mnie wyminąć nie dotykając? Znowu uśmiechnąłem się sam do siebie i usiadłem obok Jane.
- Nie mamy jakiś zadań? - zapytała.
- My nic nie dostaliśmy. - zacząłem. - Narazie.
Popatrzyła przed siebie i zamyśliła się chwile.
- Co się dzieje między tobą a Ronem? - zapytała.
- Jest o ciebie zazdrosny. Widzi, że spędzamy razem dużo czasu i dogadujemy się. Najwidoczniej nie chce żebym się do ciebie zbliżył.
- Ale ja chce... - powiedziała tak jakby bardziej do siebie.
Patrzyła się na swoje dłonie i zawstydziła się. To jest idealny moment.
CZYTASZ
My flower |Carl Grimes|
Teen Fiction- Na co się tak gapisz? - Na te kwiaty. - odpowiedziałem obojętnie. - Po co? Zwykłe chwasty. - rzucił do mnie i odszedł. - Bo przypominają mi o niej. - opowiedziałem sam do siebie.