|14|

631 29 4
                                    

Obudziłem się wcześniej niż Jane, spojrzałem na nią. Jej ciemne włosy znowu wchodziły na połowę twarzy, przez co się uśmiechnąłem i zdjąłem kosmyki włosów z jej twarzy. Spowodowało to, lekkim ruchem dziewczyny, która mocniej objęła mnie wokół klatki piersiowej. Dopiero teraz się zorientowałem, że dziewczyna zwyczajnie mnie przytula. Nie widząc co zrobić objąłem ją ramieniem i leżałem. Leżąc tak już 15 minut zrobiło się nudno więc powoli i delikatnie sięgnąłem po komiks.

Po jakimś czasie czytania dziewczyna zaczęła się wybudzać i przekręcać na boki. Spojrzałem w jej stronę przymykając komiks i obserwowałem. Po chwili dziewczyna otworzyła oczy a ja zobaczyłem, w jakim one są kolorze. Światło lekko wpadało przez rozdartą gazetę na oknie przez co rozświetliło jej twarz. Jej brązowo-zielone oczy patrzyły na mnie i bacznie badały moją twarz.

- Dzień dobry Carl. - uśmiechnęła się do mnie, wtedy zorientowałem się, że to musiało dziwnie wyglądać kiedy tak się w nią wpatrywałem.

- Oh, cześć.

Dziewczyna wzięła swoją rękę, była lekko zawstydzona? I usiała jak gdyby nigdy nic sięgając po butelkę ze swojego plecaka. Wtedy zorientowałem się, że w busie został mój plecak, a w nim... komiksy...

- Kuźwa. - przetarłem twarz ze zrezygnowania.

- Co się stało? - zapytała Jane przyglądając mi się.

- Zostawiłem w busie plecak, miałem w nim komiksy, a jednego nie dokończyłem, rozumiesz to? Skąd ja teraz będę wiedział co się stało z Czarną Wdową...

- Szeryfie, zabrałam przecież twój plecak, tylko zostawiłam go przy Carol. - uśmiechnęła się.

- Moja zbawczyni. - powiedziałem z ulgą przez co się zaśmiała i wstała.

Podeszliśmy do miejsca gdzie spała reszta, a właściwie to już nie spała tylko omawiała co będziemy dalej robić.

- Musimy iść dalej. - zaczął Abraham.

- Nie, to niebezpieczne i bez sensu, mamy jakieś 40 czy 50 km do więzienia! Wrócimy po zapasy, nowy samochód i ruszymy dalej. - zaczęła Carol.

- Ona ma rację. - potwierdziła Rosita.

- NIE MA MOWY! - krzyknął Abraham.

- NO TO BYŁO NIE ROZWALAĆ BUSA, BYLIBYŚMY JUŻ W POŁOWIE DROGI! - krzyknął Daryl, Ojoj robi się gorąco.

- TO NIE JEST MOJA WINA!

Kłócili się na tyle głośno, myślałem że głowa mi pęknie. Bałem się o to, że zaraz dojdzie do rękoczynów. Kiedy nagle krzyknął Eugene.

- Ja rozwaliłem busa! To moja wina!

Wszyscy spojrzeliśmy na niego pytająco.

- Że co? - zapytałem zdumiony.

- Nie chciałem, żebyśmy dojechali tam tak szybko!

- Ale dlaczego? - zapytała tym razem Jane.

- Bo...

WYSTARTOWAŁA NOWA OPOWIEŚĆ NA MOIM PROFILU! ZAPRASZAM ❣️ DAJCIE ZNAĆ CO MYŚLICIE

My flower |Carl Grimes|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz