Obudziłem się wcześniej niż Jane, spojrzałem na nią. Jej ciemne włosy znowu wchodziły na połowę twarzy, przez co się uśmiechnąłem i zdjąłem kosmyki włosów z jej twarzy. Spowodowało to, lekkim ruchem dziewczyny, która mocniej objęła mnie wokół klatki piersiowej. Dopiero teraz się zorientowałem, że dziewczyna zwyczajnie mnie przytula. Nie widząc co zrobić objąłem ją ramieniem i leżałem. Leżąc tak już 15 minut zrobiło się nudno więc powoli i delikatnie sięgnąłem po komiks.
Po jakimś czasie czytania dziewczyna zaczęła się wybudzać i przekręcać na boki. Spojrzałem w jej stronę przymykając komiks i obserwowałem. Po chwili dziewczyna otworzyła oczy a ja zobaczyłem, w jakim one są kolorze. Światło lekko wpadało przez rozdartą gazetę na oknie przez co rozświetliło jej twarz. Jej brązowo-zielone oczy patrzyły na mnie i bacznie badały moją twarz.
- Dzień dobry Carl. - uśmiechnęła się do mnie, wtedy zorientowałem się, że to musiało dziwnie wyglądać kiedy tak się w nią wpatrywałem.
- Oh, cześć.
Dziewczyna wzięła swoją rękę, była lekko zawstydzona? I usiała jak gdyby nigdy nic sięgając po butelkę ze swojego plecaka. Wtedy zorientowałem się, że w busie został mój plecak, a w nim... komiksy...
- Kuźwa. - przetarłem twarz ze zrezygnowania.
- Co się stało? - zapytała Jane przyglądając mi się.
- Zostawiłem w busie plecak, miałem w nim komiksy, a jednego nie dokończyłem, rozumiesz to? Skąd ja teraz będę wiedział co się stało z Czarną Wdową...
- Szeryfie, zabrałam przecież twój plecak, tylko zostawiłam go przy Carol. - uśmiechnęła się.
- Moja zbawczyni. - powiedziałem z ulgą przez co się zaśmiała i wstała.
Podeszliśmy do miejsca gdzie spała reszta, a właściwie to już nie spała tylko omawiała co będziemy dalej robić.
- Musimy iść dalej. - zaczął Abraham.
- Nie, to niebezpieczne i bez sensu, mamy jakieś 40 czy 50 km do więzienia! Wrócimy po zapasy, nowy samochód i ruszymy dalej. - zaczęła Carol.
- Ona ma rację. - potwierdziła Rosita.
- NIE MA MOWY! - krzyknął Abraham.
- NO TO BYŁO NIE ROZWALAĆ BUSA, BYLIBYŚMY JUŻ W POŁOWIE DROGI! - krzyknął Daryl, Ojoj robi się gorąco.
- TO NIE JEST MOJA WINA!
Kłócili się na tyle głośno, myślałem że głowa mi pęknie. Bałem się o to, że zaraz dojdzie do rękoczynów. Kiedy nagle krzyknął Eugene.
- Ja rozwaliłem busa! To moja wina!
Wszyscy spojrzeliśmy na niego pytająco.
- Że co? - zapytałem zdumiony.
- Nie chciałem, żebyśmy dojechali tam tak szybko!
- Ale dlaczego? - zapytała tym razem Jane.
- Bo...
WYSTARTOWAŁA NOWA OPOWIEŚĆ NA MOIM PROFILU! ZAPRASZAM ❣️ DAJCIE ZNAĆ CO MYŚLICIE
CZYTASZ
My flower |Carl Grimes|
Teen Fiction- Na co się tak gapisz? - Na te kwiaty. - odpowiedziałem obojętnie. - Po co? Zwykłe chwasty. - rzucił do mnie i odszedł. - Bo przypominają mi o niej. - opowiedziałem sam do siebie.