|17|

629 38 12
                                    

Zamurowało mnie. Wpatrywałem się w dziewczynę i nie mogłem uwierzyć w to co mówi. W sensie tak, wiem, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, ale to brzmiało tak... nie nie. Jesteśmy przyjaciółmi i powiedziała to dlatego, że zależy jej na mnie a mi zależy na niej.

- Tak, obiecuje, że będę cię chronił ponad wszystko. Jeżeli będzie trzeba to poświęcę się dla ciebie, rozumiesz? Dla Ciebie i Rona zrobiłbym wszystko, jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi, jakkolwiek dziecinnie mogłoby to zabrzmieć. Zawsze będę przy was, przy Tobie. - uśmiechnąłem się do niej i poczułem przez to nałożenie na siebie poważnego obowiązku.

Jane zaczęły skradać się pojedyncze łzy, które dość szybko otarłem a dziewczyna wtuliła się we mnie. Tego było mi trzeba - bliskości. Zawsze mogę na to liczyć od Jane czy mamy. Ojciec ostatnio głównie zajmuje się osadą więc ma na mnie dość mało czasu. Ale Jane zawsze jest przy mnie, wspiera mnie, jest dla mnie oparciem i nie potrafię sobie wyobrazić teraz życia bez niej. Nie jest mi obojętna, powiedziałbym nawet, że jest wybitnie wyjątkowa i chyba nie tylko jako przyjaciółka... cholera o czym ja myślę. Nie. Stop.

- Dziękuje Carl. - wyrwała mnie z rozmyśleń.

- Ja Tobie też... - szepnąłem bo było mi dość głupio po moich rozmyślaniach.

Dziewczyna oderwała się ode mnie i uśmiechnęła, jest urocza to trzeba przyznać. Mimo, że ma pazur i jest cholernie waleczna jest w niej coś, co typowo rozkleja serce. Może to ten pieprzyk? Wydaje mi się, że to zwyczajnie urok osobisty, pomimo, że jest naprawdę ładną dziewczyną.

- Idziemy? Bo zaczyna robić się jasno. - zapytała patrząc się przed siebie.

- Jasne, ruszajmy. - powiedziałem szybko wstając i podając Jane rękę.

Chwyciła ją, ale mimo tego, że wstała nie puściła jej, przez co przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Szliśmy powoli dalej trzymając się za ręce, słodko. Zerwałem szybko jakiegoś kwiatka po drodze i założyłem dziewczynie za ucho jak ostatnio. Zaśmiała się i poprawiła włosy. Zaczyna się coraz lepiej układać, zaczynam lubić życie w apokalipsie. A osada wygląda coraz lepiej.

Wróciliśmy do bloku i cicho weszliśmy po schodach i rzuciłem szybko „do zobaczenia na śniadaniu" po czym pocałowałem ją w czoło.

Zaraz. Co? Co ja zrobiłem? Coooooo?! Nie nie nie, ale ze mnie debil. Ja nawet nie chciałem tego zrobić! Tak... tak wyszło! To pewnie przez mamę bo ciągle mnie całuje w czoło, przez co czuje się bezpiecznie... jak mały bachor. Kuźwa co ja zrobiłem. Ciekawe co sobie teraz myśli - „fuj, pocałował mnie w czoło" „fuuuuj, ślina Carla na twarzy" „śmierdziel" czy coś w tym stylu. Trochę zdenerwowany próbowałem zasnąć. Przecież to nic takiego prawda? Tylko pocałowałem dziewczynę, która mi się podoba w czoło...

My flower |Carl Grimes|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz