Obudziłem się... ja... obudziłem się. Poczułem niewyobrażalny ból głowy, był nie do opisania. Nie mogłem otworzyć oczu, czułem, że są cholernie ciężkie. Zacząłem stękać z bólu, jestem taki nieporadny w tym momencie. Nie mogę nic zrobić a ból mnie niszczy.
- Carl?! CARL! Rick szybko! Obudził się! - usłyszałem głos Jane.
Dopiero teraz zacząłem sobie przypominać co się stało. Magazyn. Związana Jane. Ron. Postrzał.
Poczułem jak mój ojciec mnie obejmuje i cicho płacze.
- Tato? Co się stało? - zapytałem, ale nie dostałem odpowiedzi.
Zacząłem otwierać oczy, a tak właściwie... oko? Spanikowany podniosłem dłoń w miejsce gdzie było kiedyś oko i poczułem jedynie bandaże oraz znowu cholery ból. Spojrzałem najpierw na ojca, ale spuścił wzrok a następnie na Jane, która też płakała. Nagle mój ojciec wstał i powiedział, że idzie po mamę.
- Jane? Wszystko w porządku? - zapytałem a dziewczyna przytaknęła głową. - Gdzie Ron? Zrobił ci coś? Co tak właściwie się stało?
- Ron... twój ojciec go zastrzelił. - pomimo, że nienawidziłem go to zacząłem płakać na samą myśl o stracie kolejnego przyjaciela. - Nie mógł już tego wszystkiego znieść... więc wyżył się na tobie. Kiedy stanąłeś w mojej obronie nie wytrzymał i postrzelił cie... w głowę. Szczęście w nieszczęściu straciłeś oko, ale żyjesz i to jest najważniejsze. Wtedy twój ojciec rozwalił te cholerne drzwi i widząc to wszystko zastrzelił Rona... tak bardzo się bałam... Kocham Cię Carl, nie zostawiaj mnie więcej. - patrzyła na mnie i płakała tak samo jak ja.
Chwyciłem ją jedną ręką za dłoń a drugą objąłem jej twarz.
- Nie zostawię.
Mimo bólu i braku sił przyciągnąłem ją do siebie delikatnie całując. Otarła moje łzy z policzka i podała wodę.
- Napij się, pewnie jesteś spragniony, trochę pospałeś. - uśmiechnęła się smutno próbując ukryć jej ból.
- Dziękuje. - wypiłem całą wodę i podałem jej pustą szklankę.
Nagle do pokoju wbiegła mama cała zapłakana a na rękach miała Judith, zaczęła mnie wypytywać czy wszystko okej i jak się czuje. Podała mi małą Judith, która zaczęła się śmiać i sięgać drobnymi rączkami do mojej twarzy.
- Chodźcie, niech Carl dojdzie do sobie, dopiero co się obudził. - powiedział mój ojciec i chwycił mnie za ramię jako wsparcie.
Mama tylko przytaknęła głową i zabrała Judith. Jane podeszła do mnie całując delikatnie w policzek i powiedziała, że przyjdzie wieczorem.
Kiedy wyszli poczułem dużą ulgę kiedy ułożyłem się wygodniej na prowizorycznym szpitalnym łóżku i zamknąłem oczy... znaczy oko. Nie mogę się przyzwyczaić. Myślałem jeszcze chwile nad tym wszystkim, aż nareszcie zasnąłem.
CZYTASZ
My flower |Carl Grimes|
Teen Fiction- Na co się tak gapisz? - Na te kwiaty. - odpowiedziałem obojętnie. - Po co? Zwykłe chwasty. - rzucił do mnie i odszedł. - Bo przypominają mi o niej. - opowiedziałem sam do siebie.