|45|

564 29 20
                                    

Jane zasnęła wtulona w mój tors. Patrzyłem na jej spokojną twarz i wsłuchiwałem się w jej spokojny oddech. Prawie cała jej szyja była pokryta małymi malinki, co u mnie było podobne. Uśmiechałem się jak głupi. Może to dziwne, ale uważam, że to zacisnęło w jakiś sposób nasze więzi. Poza tym jesteśmy już pełnoletni, mimo apokalipsy powinniśmy myśleć o sobie i o swoim szczęściu.

Zasypiałem, kiedy nagle obudził mnie dzwonek do drzwi. Ubrałem się szybko i przykryłem Jane, zbiegłem na dół poprawiając włosy.

- O, Carol. - otworzyłem drzwi.

- Witaj Carl, przyprowadziłam Judith. - uśmiechnęła się.

- Ah, tak. Dziękuje. - odwzajemniłem uśmiech i zabrałem Judith na ręce.

Kiedy Carol już miała odejść a ja zamknąć drzwi - zmierzyła mnie badawczo wzrokiem błądząc nim wokół mojej głowy. Zamknąłem drzwi zbytnio nie przejmując się tym.

- Carl? - zapytała mała Judith.

- Co jest?

- Co ci się stało w szyje? Ugryzł cie... trup? - tym razem popatrzyła na mnie z przerażeniem.

- Co?! Nie! To tylko... - no co ja powiem? - Pogryzły mnie komary.

- Co to komary?

- Takie... owady? - zaczynam się gubić.

- To niebezpieczne?

- Nie Judith, wszystko okej! Teraz czas na kąpiel i spanie. - przytuliłem ją bardziej do siebie i zaniosłem do jej pokoju.

Po godzinie już zasypiała, więc postanowiłem też iść się położyć. Kiedy wszedłem do pokoju Jane siedziała już ubrana na łóżku i obserwowała każdy mój ruch.

- Coś nie tak? - zapytałem.

- Nie, wszystko okej... tylko słodko wyglądasz. - zaśmiała się.

- Słodko?

- Potargane włosy, dresy, czerwone policzki i dużo malinek.

Odwróciłem się i spojrzałem w lustro, fakt, cały czerwony. Podszedłem do Jane i pocałowałem ją delikatnie w czoło kładąc się obok niej. Zaraz po tym dołączyła się do mnie. Jutro już powrót rodziców!

Przepraszam za brak aktywności, ale mam ostatnio brak weny i ciężki okres 🙄 Dlatego nie wiem kiedy pojawią się nowe rozdziały, dobrej nocy.

My flower |Carl Grimes|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz