Rozdział 25 Dante

2.2K 71 0
                                    

Kylie
-Dobry wieczór! Porucznik Dante Tremblay, wydział śledczy - Wysoki, przystojny brunet z blaszką podał rękę Xavierowi i skinął do mnie głową- A więc, bez zbędnej dyskusji. Nasi saperzy rozbroili dziś bombę w państwa domu, na miejscu znaleźli kartkę z napisem ostrzegam. Mają państwo podejrzenia kto to mógł zrobić? - Porucznik podniósł do góry woreczek a w nim mała biała karteczka.
-Nie mam pojęcia - Odpowiedział Xavier, lecz w jego oczach widziałam cień kłamstwa pozatym ręce mu się pociły i nerwowo przełykał ślinę.
-Aby napewno Panie Wheller? Pańska kartoteka mówi sama za siebie, nie miał Pan przypadkiem jakichś powiązań.. które sam nie wiem, mogłyby zmusić kogoś do WYSADZENIA pana? - Policjant spojrzał przenikliwie na Xaviera.
-NIE, i nie wiem kto to mógł zrobić, ona też nie wie. Obydwoje byliśmy w tym czasie na basenie. Pójdę po Samanthę, ona będzie więcej wiedzieć - Xavier ewidentnie się oburzył i poszedł po Samanthę.
-Pani......
-Kylie Brown - Dokończyłam za porucznika.
-Kylie Brown, kartotekę ma Pani czystą, zgaduję że nie jesteście małżeństwem i widzę że na razie nie zamierzacie być - Policjant zmierzył mnie wzrokiem.
-Czy te pytania mają związek ze sprawą? - Spytałam dość zaniepokojona.
-Oczywiście że nie, przepraszam.
-Nie szkodzi, emm... Ile tak w zasadzie ma Pan lat?
-Ja? A co? Wyglądam jak dzieciak nie?
-Nie! To znaczy, wygląda pan bardzo młodo.
-26, skończyłem studia w tym roku, ale dobrze się sprawowałem i awansowałem na porucznika - Uśmiechnął się zwycięsko.
-Oo gratuluję- Nagle zobaczyłam Vanesse biegnącą w naszą stronę. Podeszła do mnie i do porucznika.
-Vanessa? Co ty tu robisz? - Spytałam widząc zmęczoną od biegu dziewczynę.
-Ja? Jak tylko Samantha zadzwoniła że jutro nie będzie was w pracy z powodu pewnego wypadku, od razu wsiadłam w auto i przyjechałam - Chwyciła mnie za ramię i oparła się o nie.
-Nie udawaj, martwiłaś się o Xaviera.
-Tak - Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie szyderczo- Uhh, gdzie moje maniery, Vanessa Hope - Van podała rękę porucznikowi i zagryzła dolną wargę uśmiechając się przy tym.
-Porucznik Dante Tremblay, wydział śledczy - Skinął do niej niechętnie głową.
-Gdyby potrzebował pan mojej pomocy, jestem na Pana skinienie - Póściła mu oczko i stanęła na przeciwko niego.
-Raczej nie będę potrzebował, bo jest pani tu jakby.... Ekhem zbędna - Porucznik odkaszlną i się ładnie uśmiechnął do niej - W każdym razie, muszę panie opuścić ponieważ pan Xavier właśnie idzie z panią Samanthą, muszę zebrać zeznania, do zobaczenia panno Kylie - Uścisnął mi dłoń i poszedł.
Xavier również się z nim pożegnał i podszedł do mnie i do Vanessy.
-Kylie musimy pogadać.. Emm.... Vanessa? Co ty tu robisz? - Mężczyzna spojrzał na dziewczynę z zaskoczeniem.
-Bo jak Samantha.... Ehhh nie ważne... Porucznik będzie mój - Drugą część zdania powiedziała ledwie słyszalnie i odeszła gdzieś na bok.
Xavier odwrócił mnie w swoją stronę i chwycił za ramiona.
-Musimy pogadać, TERAZ - Skinęłam głową i oboje poszliśmy do domu. Xavier niemal popchnął mnie do środka jego sypialni. Zamknął drzwi na klucz i wskazał mi miejsce na łóżku. Sam usiadł obok mnie i chwycił mnie za rękę.
-Chyba wiem kto to - Powiedział cicho patrząc w ziemię.
-Co? Jakto wiesz? Czemu nie powiedziałeś tego porucznikowi Tremblay'owi??? - Trzepnęłam go w ramię.
-Nie ufam mu! Coś knuje- Odpowiedział Xavier wstając z miejsca.
-Xavier, dopiero co był rekrutem? Jakim cudem miałby coś knuć? - Spojrzałam zrezygnowana na mężczyznę.
-Dobra nie waż... Skąd wiesz że dopiero był rekrutem? Rozmawiałaś z nim?
-No tak, gdy poszedłeś po Samanthę!
-Jak mogła...
-NIE WAŻNE, powiedz kto to był! To znaczy kto to mógł być!
-No dobrze, podejrzewam Portmana - Xavier wreszcie usiadł spokojnie.
-Kevina Portmana? Ale wiesz że porucznik prędzej czy później do tego dojdzie - Spojrzałam na zakłopotanego mężczyznę.
-Wiem.
-Może lepiej powiedz mu, bo to wygląda jakbyś chciał coś ukryć.
-Pomyślę, ale nie obiecuję - Chwyciłam chłopaka za twarz i delikatnie ucałowałam.
-Kochanie, może ty lepiej idź spać? Jest już trzecia w nocy, a ja mogę gadać z policją, zresztą zaraz na pewno pojadą, więc tu do ciebie wrócę - Xavier odsunął koc za mną i wskazał ręką miejsce.
-Ale to jest twój pokój... - Powiedziałam ale zostało mi przerwane.
-Kochanie, teraz i ty tu możesz spać, połóż się a ja idę jeszcze na dół do policji. Przyślę auto po Vanesse i jeszcze pogadam z tym od siedmiu boleści porucznikiem- Mężczyzna przykrył mnie kocem, pocałował delikatnie w usta i wyszedł z pokoju.

Xavier
-Panie Wheller! Proszę tu do nas - Zawołał mnie ten palant.
-Tak? - Spytałem zakładając ręce.
-Pani Samantha złożyła już zeznania i także nasza koleżanka sporządziła portret opisany przez panią Sam.... Czy widział pan tego człowieka kiedyś? Panie WHELLER? - Wystawił mi przed twarz narysowany portret jednego z goryli Kevina.
-Nie - Odpowiedziałem kłamiąc, lecz ja chciałem to załatwić sam bez policji. Wiedziałem że robię źle ale naprawdę nie ufałem temu porucznikowi, szczególnie że wiedział za co siedziałem w więzieniu.

Odeszłen od niego, policja opóściła mój teren a ja zadzwoniłem po uber dla Vanessy. Po wszystkim wróciłem do mojej śpiącej królewny.

SHOW ME HOW Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz