Rozdział 34 Nowy trop

2K 52 0
                                    

Kylie
-Tak bardzo za tobą tęskniłem - Powiedział Xavier, obdarowując mój obojczyk tonami pocałunków.
-To był tylko jeden dzień Xavier - Pokiwałam głową śmiejąc się i odsunęłam włosy na lewą stronę.

Po spędzeniu nocy u Vanessy i wspólnym śniadaniu postanowiliśmy, a raczej ja postanowiłam wrócić do domu Xaviera.
Jeszcze dobrze nie zdążyliśmy wejść do domu i już zostałam podniesiona z podłogi aby znaleźć się następnie w sypialni Xaviera.

-Może i jeden dzień, ale bez ciebie kotku to wieczność - W dość szybkim tępie pozbył się górnej części garderoby, pokazując tym swój wyrzeźbiony tors. Jestem pewna że w tym momencie moje źrenice powiększyły się zajmując prawie całe oko. Xavierowi to nie umknęło bo uśmiechnął się chytrze patrząc mi głęboko w oczy i ściągając spodnie .W pewnym momencie zatrzymał się i zbliżył swoje usta do mojego ucha i wyszeptał I za tym też tęskniłem po czym moja dolna bielizna została ściągnięta agresywnym ruchem ręki. Następnie wydobyłam z siebie zduszony jęk kiedy.... no cóż wszedł we mnie.
Szczerze mówiąc, tak jak on ja też za tym tęskniłam.

Po pół godzinie obydwoje wyczerpani całkowicie z energii leżeliśmy i równaliśmy oddechy. Po kilku minutach podniosłam się żeby sprawdzić telefon.
-Zimno mi! Wracaj tu do mnie gorąca! - Krzyknął dla żartu Xavier, udając że mu zimno.
-To ty masz kaloryfer, nie ja - Zaśmiałam się rzucając w niego poduszką ale nie do końca przemyślałam tą odzywkę.
-A więc sądzisz że mam kaloryfer - Nagle za mną znalazł się Xavier całujący mój kark i lewe ramię.
-Nie przeceniaj się - Uśmiechnęłam się wrednie i pokazałam mu język.
-Ejjj, tak się nie bawimy.. - Niemal rzucił się na mnie i pocałował mnie z taką siłą że prawie mi ten język przygryzł. Nagle w pomieszczeniu rozległ się dzwonek telefonu Xaviera. Mężczyzna ciężko warknął i odebrał telefon.

Xavier
-Czego Chcesz Dante?
-Wheller mamy nowy trop!
-Jaki znowu trop? Przecież sprawę z Portmanem skończyliście.
-Tak myśleliśmy, ale ta sprawa ma wręcz TRZECIE DNO
-Jakie dno? Mów po ludzku!
-Chodzi o to, że jest osoba trzecia, która jest mózgiem całej sprawy
-O kurde, kim ta osoba jest?
-Właśnie tego nie wiemy, Portman nie chce mówić. Ta osoba także nie wykonuje zadań, tylko je zleca, więc w zasadzie nie mamy żadnych odcisków ani nagrań, no nic!
-Aha i w czym mam wam pomóc?
-Wheller zastanów się! Czy jest jakaś osoba której, nie wiem, może należała się firma ale ty ją dostałeś? Może twój ojciec miał z kimś kłótnie?
-Szczerze, nie interesowały mnie problemy starego, i drugie tyle, siedziałem w więzieniu. Dante odezwij się jak będziesz mieć jakieś sensowne wieści.
-Wheller cholera, pomyśl nad tym bo.......

I się rozłączyłem. Chciałem ten dzień spędzić calutki z moją Kylie a nie zawracać sobie głowy śledztwem jak porucznik wrzód na dupie Dante Tremblay. Jezu co ta Vanessa w nim widziała.
-To był Dante prawda? - Spytała dziewczyna z przekonaniem w głosie.
-Taa, odkrył tam jakieś... Czwarte czy tam piąte dno.. I bredzi od rzeczy - wzruszyłem ramionami i spowrotem położyłem się zakładając ręce za głowę.
-Może miał ważną sprawę do ciebie a ty go spławiłeś - Dziewczyna położyła się bokiem do mnie, żeby mieć widok na moją twarz.
-Tak, jest ważna, ale nie na dzisiaj, to może poczekać kicia- Dziewczyna już miała odpowiedzieć kiedy w pokoju znowu rozległ się dzwonek mojego telefonu. Pewny że to Dante odebrałem telefon z widocznym niezadowoloniem.
-Czego znowu chcesz?
-Znowu? Dzwonię do ciebie pierwszy raz od tygodnia.

Po głosie rozpoznałem że to Vanessa.

-Nie ważne, ktoś rzucił kamieniem w twoje okno od biura. Na kamieniu był papierek.
-Co? Jaki kamień? Jaki papierek?
-Cholera zwykły kamień! I papierek z napisem, ale nie umiem się odczytać bo ktoś pisał jak kura pazurem.
-Okej, zaraz przyjadę do firmy. Nic nie ruszajcie! Bo będą tam wasze odciski.
-Za dużo czasu spędzasz z policją, udziela ci się gadka.
-Nie ważne! Zaraz będę!

Rozłączyłem się i ciężko wciągłem powietrze chwytając się za nasadę nosa.
-Co jest? Xavier...?! - Kylie chwyciła mnie za ramię potrząsając mną.
-Dante miał rację, to jeszcze nie koniec śledztwa - Spojrzałem przenikliwie na dziewczynę a ona pokiwała głową - Wstawaj, musimy jechać do firmy, był wypadek z udziałem mojego biura.
-Jasne - Obydwoje wstaliśmy i udaliśmy się do pokoi aby się ubrać.

Godzinę później

-Całe okno jest do wymiany!..
Jezu przecież gdybym tu siedział to dostał bym w głowę...... ten człowiek co to zrobił mógł mnie zabić! - Przechodziłem pomiędzy poniszczonymi i stłuczonymi rzeczami chwytając się za głowę. Wszyscy pracownicy oprucz Kylie stali w drzwiach i przyglądali się mojemu gorzkiemu rozpaczaniu. Dziewczyna zaś stała w środku niekiedy masując mnie ręką po plecach dla ukojenia.
-Xavier spokojnie, Van zadzwoniła już po porucznika. Zaraz zjawi się tu policja i wszystko ustalą - Spojrzałem na nią po czym dziewczyna uśmiechnęła się z wyraźnym wsparciem w oczach.
-Zostawcie nas samych - Powiedziałem pokazując ręką pracownikom żeby wracali do pracy. W sekundę już nikogo nie było a my zostaliśmy sami w moim zniszczonym biurze bez okna.
Dziewczyna podeszła do mnie i delikatnie ucałowała mnie w usta.
-Ej nie załamuj się Xavier, jestem pewna że Dante znajdzie tego bękarta co robi na ciebie te chore zamachy- Przełożyła moją grzywkę na prawo po czym mnie przytuliła.
-Nie, to my razem go znajdziemy! Tym razem pomogę Dante - Chwyciłem dziewczynę w tali i pocałowałem ją z namiętnością która wzrastała we mnie od momentu spojrzenia na nią.

-Ekhem......chcemy sprawdzić to miejce - Nagle w drzwiach za Kylie zauważyłem pełno policjantów z Dante na czele, który stał oparty o framugę z założonymi rękami.
-Jasne... - Razem z Kylie poprawiliśmy się i szybko wyszliśmy z pomieszczenia zostawiając im pole do popisu.





SHOW ME HOW Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz