Rozdział 43~ Ślub cz. 3

1.9K 48 0
                                    

Kylie
Wysiedliśmy przed kościołem trzymiając się za ręce. Wszyscy goście byli już w środku.
Z dala było już słychać dziewczęcy chór z Toronto. W akompaniamencie ich głosu obydwoje weszliśmy do środka a wszystkie oczy skierowały się na nas. Z górnych balkonów pozostałe dziewczyny z chóru rzucały  na nas płatki czerwonych róż. Wszystko pięknie ze sobą współgrało. Moje oczy wylądowały na Xavierze który dumnie kroczył z uśmiechem na twarzy trzymiąc mnie za rękę.
Kiedy wreszcie doszliśmy do naszych białych krzeseł ustawionych na przeciwko ołtarza, zaczęła się ceremonia.
Nic jednak nie ucieszyło mnie w tej chwili tak bardzo jak to, że w pierwszym rzędzie, na takich samych białych krzesłach siedzieli moi rodzice.

-A teraz możesz pocałować pannę młodą - Kiedy z ust księdza wyszły te słowa, Xavier odwrócił się do mnie i uśmiechnął. Ujął moją twarz w swoje dłonie i razem złączyliśmy nasze usta, w krótkim ale namiętnym pocałunku. Gdy odwróciliśmy się do ludzi zgromadzonych w kościele wszyscy zaczęli klaskać.
To był naprawdę piękny widok. Miałam poczucie że wszyscy się cieszą naszym szczęściem bez względu na wszystko.
Z powrotem obróciłam się do Xaviera i chwyciliśmy się za ręce tym samym złączając nasze czoła.

Wyszliśmy z kościoła jako ostatni, a ja już jako Kylie Wheller. Już nie było odwrotu ale ja go nie chciałam. Chciałam już na zawsze być jego, a on mój.

Gdy dotarliśmy do domu Xaviera wszyscy goście byli już w środku a nam zostały wręczone kieliszki z szampanem. Weszliśmy do środka i wszystkie oczy zostały skierowane na nas.
Rozpoczęła się piosenka sto lat a my piliśmy do dna. Kiedy już kieliszki były puste zgodnie z tradycją rzuciliśmy je za siebie tak aby się rozbiły. Tak też się stało po czym włodzirej który prowadził nasze wesele przyniósł nam łopatkę i miotłę żebyśmy to posprzątali. Podczas sprzątania Xavierowi nie schodził uśmiech z twarzy. Najwyraźniej nie za często to robił.
Kiedy wszystkim gościom zostały odebrane puste kieliszki, włodzirej kazał im ustawić się w wielkim kole i chwycić się za ręce a nas zaprosił do środka. Przeczuwałam że w tym momencie miał rozpocząć się ten słynny pierwszy taniec. Tak też i było, moje przeczucia nigdy mnie nie zawodziły.
Razem z Xavierem odwróciliśmy się do siebie. On objął mnie w pasie jedną ręką a drugą chwycił moją dłoń. Zaś moja druga ręka wylądowała na jego ramieniu. Rozpoczęła się piosenka perfect Eda Sheeran'a którą niegdyś uwielbiałam, dlatego cieszyłam się że akurat do niej tańczyliśmy.
Ciekawym było to że nigdy wcześniej nie miałam okazji zatańczyć z Xavierem. Byłam wręcz przekonana że albo on nie umie albo po prostu nie lubi tańczyć. Tymczasem w tańcu był wręcz fenomenalny, dotrzymywał mi kroku a nawet sam mnie prowadził.

Nadszedł czas na torta

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nadszedł czas na torta. Przy naszym stoliku tym najważniejszym siedzieli Vanessa i Dante a także mała Ellie, Fred i Samantha oraz moi rodzice.
-Jak się czuje Pani Kylie Wheller? - Spytała Vanessa krojąc swój kawałek torta na przeciwko mnie. Zaśmiałam się biorąc kęs.
-A jak ma się czuć? kiedy jest teraz żoną najprzystojniejszego faceta na ziemi?! - Wtrącił się Xavier z wielkim uśmiechem na twarzy na co wszyscy się zaśmiali.
-Ale pan młody dziś skromny - Prychnął Dante biorąc łyk soku.
-No a jak - Pokiwałam głową na słowa Xaviera.
Atmosfera przy stoliku była bardzo luźna. Wszyscy śmiali się, wygłupiali, chociaż nie ukrywam że Xavierowi przydało by się chociaż w ten dzień przystopować.

Rozpoczęły się tańce. Mój ojciec postanowił poprosić mnie do tańca. Gdy Xavier to zobaczył z grzeczności poszedł po moją mamę. Patrząc na niego wiedziałam że z wierzchu się cieszył, był szczęśliwy ale w środku na pewno było mu smutno że w taki ważny dzień nie było z nim jego rodziców. Chociaż z jego opowieści oni raczej na to miano nie zasługiwali.
Zza ramienia mojego ojca widziałam Dantego który tańczył z małą Ellie, a Vanessa ich nagrywała. Kiedy skończyła on podszedł do niej i ucałował ją szybko po czym Van wzięła małą Ellie na ręce.
Obok nas zaś tańczyli Xavier i moja mama. Obydwoje uśmiechnięci ale widziałam że było im nie zręcznie dlatego gdy zaczęła się nowa piosenka, spowrotem wpadłam w ramiona męża.
-A może ja teraz zatańczę z Panią młodą? - Obok nas zjawił się Dante wyciągając do mnie rękę.
-Właśnie a ja z moim nie znośnym szefem?- Nagle zjawiła się także Vanessa. Nawzajem wymieniliśmy się partnerami i zaczęliśmy tańczyć.
Dante też był świetnym tancerzem, co prawda czasem plątały się nam kroki ale było to wręcz nie zauważalne.
-Kochasz ją prawda- Powiedziałam nagle. Dante zrobił zdziwioną ale z uśmiechem minę.
-No tak, jak miałoby być inaczej? - Na chwilę spojrzał się na Vanesse która pląsała za nami z Xavierem.
-Wiesz że musisz coś z tym zrobić - Uśmiechnęłam się przebiegle.
-Co takiego? - Spytał marszcząc brwi.
-Ty już wiesz co - Odpowiedziałam na co ten się zaśmiał i pokiwał głową.

Delikatnie zmęczona tymi wszystkimi tańcami po kolacji postanowiłam zostawić gości i wyjść na świeże powietrze.
Usiadłam sobie w ciszy za domem na leżaku przy basenie. Spojrzałam na obrączke na moim palcu na której widniał napis Kylie a mój mąż miał taką z napisem Xavier. Uśmiechnęłam się do siebie i patrząc na stojącą wodę w basenie uroniłam łzę szczęścia. Zwyczajnie nie mogłam uwierzyć w to co się wydarzyło. Miałam wrażenie że to było zbyt piękne by mogło być prawdziwe.
-Co tu robisz? - Nagle usłuszałam głos Xaviera dochodzący zza moich pleców. Gdy się obróciłam zobaczyłam go stojącego już bez marynarki z rękami w kieszeniach. Przetarłam oczy a on usiadł na leżaku na przeciwko mnie. W tle było słychać pełno świerszczy bo była już 21.
- Chciałam tylko odpocząć od tego hałasu w środku i trochę rozbolał mnie brzuch - Podniosłam wzrok na Xaviera który również wyglądał na zmęczonego.
-Wszystko w porządku? - Spytał z troską w oczach chwytając mnie za rękę.
-Tak tylko...-Prychnęłam lekko z uśmiechem na twarzy - Tobie też jest tak dziwnie? W sensie że jesteśmy w tym punkcie? Nie dawno się jeszcze nienawidziliśmy, a teraz jesteśmy już małżeństwem - Xavier również się zaśmiał.
-Tak, to jest wręcz porąbane - Obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem - Ale wiesz? Nigdy nie zapomnę tego dnia gdy pierwszy raz zobaczyłem cię w tym spożywczym - Spojrzał mi głęboko w oczy a ja jemu.
-Naprawdę? - Spytałam a łzy spowrotem zaczęły gromadzić się w moich oczach.
-Tak, tylko ty mnie nie przepuściłaś w kolejce - Zaśmiał się znowu a ja zrobiłam poważną minę a przynajmniej próbowałam.
-Oj no nie denerwuj się kotek, złość poękności szkodzi - Przesiadł się obok mnie a ja lekko łokciem szturchnęłam go w bok. Ten tylko się zaśmiał po raz setny i mnie przytulił - Teraz czekają nas piękne lata, nas i naszego dzieciaczka - Po tych słowach mocno go przytuliłam a on mocniej mnie objął.
-Obiecujesz? - Spytałam po chwili.
-Obiecuję - Odpowiedział.



Tak więc został tylko epilog  😞aż mi smutno, trzeba się będzie rozstać powoli z głównymi bohaterami 😢
Ale coś się kończy, a coś zaczyna...


SHOW ME HOW Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz