Rozdział 33 Kocham cię

2K 60 1
                                    

Kylie

-Please don't go! I..... Iove you
-No.... If you Love me, please let me go Chloe!

Pierwsza w nocy, a ja leżałam z chips'ami pod kocem zapłakana przed laptopem oglądając swój ulubiony serial. Kończyłam ostatni sezon i trochę się rozczuliłam. Do tego wszystkiego doszły także moje osobiste problemy i w rezultacie pękłam w duchu dziękując Bogu że tej nocy w mieszkaniu nie było Vanessy. Przypomniały mi się także wspólne maratony Rick'a i Morty'ego które robiłam razem ze Martiną kiedy jeszcze razem mieszkałyśmy. Za ten czas kiedy mnie nie było pewnie wróciła do rodziców i z nimi zamieszkała bo nasza miesięczna pensja barmanek nie pozwalała na opłacenie czynszu samej.
Rodziców nie chciałam wspominać, ale wspomnienia same cisły mi się do myśli i wiele rzeczy powróciło. Boże Narodzenie, Wielkanoc i zawsze upragnione urodziny. Nie byli złymi ludźmi. Wychowali mnie na porządnego człowieka, tylko niezrozumiałym było to że po miesiącu odpuścili poszukiwania. Chciałam do nich iść, powiedzieć hej! Mamo tato! Ja żyję, już nie musimy się bać, mój porywacz mnie wypóścił!
Ale coś w głębi mnie, zdecydowało żebym wróciła tej nocy do Xaviera. Może to była Miłość? Która w głębi mnie zdecydowała że on nie jest złym człowiekiem? A może moja duma, która nie pozwalała na wrócenie do ludzi którzy się poddali?
Stawiałabym na jedno i drugie i podejrzewam że właśnie tak było.

Tej nocy strasznie martwiłam się o Xaviera. Był bardzo skomplikowanym człowiekiem. Z jednej strony był wyluzowany, czasem rzucił żartem i kąśliwym komentarzem. Z drugiej zaś, był porywczy, skłonny do bijatyki i niesamowicie tajemniczy, co czyniło go trudnym ale równocześnie pociągającym.
W głębi duszy przez cały czas bolało mnie to co robił mi na początku naszej znajomości i obwiniałam go o wszystkie złe rzeczy które mnie spotkały ale gdyby nie on, nie dowiedziałabym się jak słabi i nietrwali byli moi rodzice.
W rezultacie moja nienawiść przerodziła się w uczucie do niego i choć nadal miałam lekki żal to kochałam go. Nie wiedziałam tylko czy on kochał mnie.
Wcześniejszego dnia nie popisałam się ani trochę. Próbowałam siłą wydusić z niego okrutną prawdę z przeszłości której nie chciał wyjawić. Nie wiedziałam co i dlaczego go trapi a i tak nalegałam i zwyzywałam go od tchórzy po czym się wyniosłam.
Został sam, ale nie tylko on, bo i ja zostałam samotna.
Postanowiłam że następnego dnia wrócę do niego i go przeproszę. Bo tak naprawdę między nami nie wszystko zostało wyjaśnione.

Vanessy w dalszym ciągu nie było, więc po posprzątaniu paczek po zjedzonych chipsach i orzeszkach postanowiłam iść i pogrążyć się w krainie snów.
Jednak nie zdążyłam dojść do pokoju w którym nocowałam bo usłyszałam pukanie, jeśli pukaniem to można nazwać- Walenie w drzwi.
Zrobiłam w tył zwrot i leniwym krokiem podeszłam do drzwi sądząc iż to pijana Vanessa wróciła z randki. Tylko że Van miała klucze, poco miałaby się tak ciężko dobijać?
Stanęłam na palcach żeby dostać do ziernika i moim oczom ukazała się wysoka męska sylwetka. Z jednej strony mnie to uradowało z drugiej zaś niewyobrażalnie zdziwiło.
-Xavier co ty tu robisz? Jest 02:00 w nocy! - Otworzyłam szybko drzwi i wyszeptałam żeby nikt z sąsiadów nas nie słyszał.
-Wróć... - Powiedział ewidentnie na*ebany, z butelką szkockiej w rękach i ledwo trzymiąc się na nogach. Zaniepokoiła mnie jednak rozwalona prawa brew.
-O matko Xavier.... Właź do środka! - Chwyciłam go za koszulkę i wciągnęłam w głąb mieszkania. Miałam nadzieję że Vanessa nie będzie miała nic przeciwko Xavierowi w jej mieszkaniu.
Poprowadziłam go do pokoju gościnnego gdzie wcześniej oglądałam seriale i usadowiłam go na sofie.
-Zostaw! - Odpyskował kiedy próbowałam mu wyrwać butelkę z ręki.
-To dla twojego dobra, oddaj ją albo... - Zagroziłam gromiąc go wzrokiem.
-Albo co? Zgwałcisz mnie? Noto od razu ci powiem kotek, oddam się sam! - Jego odpowiedź mnie zaskoczyła i bardziej przekonała do tego żeby już więcej nie pił.
-Co? Czemu bym miała..... Oh nie ważne! Oddaj ją! - Wyrywaliśmy sobie tą butelkę aż w końcu, nawet nie wiedziałam kiedy, znalazłam się na jego kolanach. Tylko że on dalej miał tą szkocką w rękach!
-Jesteś dziecinny! - Odpowiedziałam po czym on odstawił ją na stolik śmiejąc się przy tym tak głupio że sama powstrzymywałam się od śmiechu żeby nie wybuchnąć.
Postanowiłam że wstanę i zagotuję mu wodę w czajniku, żeby choć trochę wytrzeźwiał.
Kiedy byłam w drodze do kuchni, usłyszałam dźwięk otwierającego się balkonu. Momentalnie zajrzałam za siebie, a Xaviera nie było na sofie.
Od razu pobiegłam na balkon.
-Jak pani moja wieczór? ma pani fajnego kota! - Zobaczyłam Xaviera jak stoi na balkonie, pali i mówi coś do staruszki która wyszła na balkon niżej ze swoim PSEM.
-Wracaj do środka jest 02:30! - Powiedziałam przyduszonym głosem gasząc mu przy tym papierosa i ciągnąc do środka. Ten tylko rzucił tej pani do widzenia i zaczął się śmiać.
-Wszyscy sąsiedzi Vanessy cię słyszeli- Wyrzuciłam rękami w górę na co on wzruszył ramionami.
-Wy*ebane! Hahah- I w dalszym ciągu się śmiał. Interesowało mnie tylko to, dlaczego przyszedł, bo przecież miała być przerwa.
-Oj kicia, gdybyś i ty się napiła byłoby znacznie weselej - Chwycił mnie w pasie przyciągając bliżej siebie.
-Czemu tu przyszedłeś? - Spytałam całkowicie zatracając się w jego zielonych jak las oczach.
-Szczerze?...... Tęskniłem....ten jeden dzień bez ciebie był jak cały rok! - Przewrócił oczami po czym zrobił zastroskaną minę.
-Mówisz tak tylko dlatego bo jesteś pijany, tak naprawdę jesteś na mnie zły - Spóściłam wzrok przypominając sobie w jakiej sytuacji się znajdujemy.
-Ej mała, aż tak pijany nie jestem żeby o Bożym świecie nie wiedzieć. Co prawda równowaga siada mi trochę ale jutro będę wszystko pamiętał- Lekko się zaśmiał zakładając jeden kosmyk moich włosów za ucho - Kocham cię, i już ode mnie nie odchodź- Powiedział opierając swoje czoło o moje. Chcąc nie chcąc przytuliłam go a ten oparł swoją brodę o moją głowę.
-Też cię kocham - Powiedziałam cicho upuszczając jedną łezkę wolno po policzku.
Staliśmy tak przez chwilę aż usłyszeliśmy otwierający się zamek w drzwiach.
-Pa Dante! Do zobaczenia niedługo - Usłyszeliśmy uwodzicielski głos Vanessy, która po chwili weszła do pokoju ściągając szpilki.
Odkleiliśmy się od siebie i stanęliśmy w jednej linii.
-O ku*wa szef mnie zaszczycił swoją wizytą - Zaczęła się śmiać, i po tym zdałam sobie sprawę że również była pijana.
-Może Xavier tu zostać? Obecnie jest, wypity i...
-Jasne, jasne, tylko nie bądźcie głośno, bo śpiąca jestem - Mrugnęła nam i zniknęła w pokoju obok.
A my wzruszyliśmy ramionami i położyliśmy się na sofie.

SHOW ME HOW Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz