Rozdział 41 ~ Ślub cz. 1

2K 45 0
                                    

Kylie
Obudziłam się rano w dosyć kwiecistym humorze, ale także zestresowana i nie wyspana. Miałam umówioną fryzjerkę i kosmetyczkę na 9, więc musiałam wcześnie wstać.
Gdybym to ja miała załatwić sobie wszystko, to zrobiłabym to na godzinę później lecz wszystko załatwiały Van z Samanthą więc nie miałam nic do gadania.
Vanessa stresowała się bardziej ode mnie i chciała żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Sprawa jednak przypominała za mocno ściśnięty gorset w którym się dusiłam. Jednak podekscytowanie wzięło górę i wręcz trzęsły mi się ręce na myśl że za pięć godzin miałam stać się żoną Xaviera. Panią Kylie Wheller. Nawet gdy o tym pomyślałam moje ciało przeszły dreszcze.

Miałam wychodzić z mieszkania Vanessy a Xavier ze swojego domu. Tak jak przystoiło dla chrześcijańskiej pary. Tyczyło się to mieszkania osobno i dziewictwa. Z tym drugim niestety nie dałam rady, emocje zawsze brały górę.

Usiadłam na łóżku i niegrzecznie ziewnęłam rozglądając się po pokoju. Na wieszaku w prawym rogu pomieszczenia była usadowiona moja suknia ślubna którą kupiłam za Xaviera pieniądze z Vanessą. Ponieważ chodziły pogłoski że jeśli Pan młody zobaczy Panią młodą w sukni ślubnej przed uroczystością to przyniesie to pecha.
Byłam też w pierwszym miesiącu ciąży, więc nie mogłam sobie pozwolić na niewiadome wcięcia w talii czy ciężkie dekolty. Dlatego nie do końca wiedziałam czy Xavierowi spodoba się moja suknia.
Chociaż przez ostatni miesiąc dbał o mnie niesamowicie, jak trzeba było to nawet znosił mnie ze schodów, chociaż w cale nie trzeba było. Nie ukrywam że zdarzyło mi się nadużyć jego dobroci.
Xavier tydzień przed weselem też zaczął się stresować, ale jemu to bardziej na luzie przychodziło niż mi. Ja miałam 1000 myśli na godzinę a on mnie jedynie z nimi wspierał.

Wstając z łóżka podknęłam się delikanie i lekko ręką zrzuciłam kilka książek z półki na ziemię. W mgnieniu oka w środku znalazła się Vanessa w czarnym szlafroku z szokowaną miną.
-Co się stało?!? Kylie wszystko okej? - Podeszła do mnie kiedy ja na kolanach zbierałam książki z podłogi - Co ty robisz? Nie podnoś tego! Jesteś w ciąży, oddaj mi to! - Wyrwała mi z ręki dwa tomy jakiegoś romansidła a ja oburzona wstałam n nogi.
-Jestem dopiero w pierwszym miesiącu a wy traktujecie mnie jakbym była conajmniej w siódmym! - Oburzyłam się na jej słowa i założyłam ręce na piersi.
-Oh, przepraszam ale się martwiłam - Dziewczyna położyła książki na półce i posmutniała.
-Kurcze, przepraszam nie powinnam była na ciebie krzyczeć - Podeszłam do dziewczyny i chwyciłam ją za ramię.
-Nie szkodzi, to nerwy, ślub, Xavier i dziecko. Może i cię nie rozumiem ale jest to dla mnie normalne - Van uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Odprowadziłam ją uśmiechem i zaczęłam ubierać się do kosmetyczki i fryzjera do których miał zawieźć mnie i Vanesse, Dante.

Xavier
Poranek był dla mnie całkiem spokojny, wstałem przeciągnąłem się i powoli dochodziło do mnie co miało się stać tego jedynego w życiu dnia.
Kylie miała zostać moją żoną, moją i tylko moją. Na samą myśl przy myciu zębów uśmiechnąłem się sam do siebie.

Tego poranka byłem naprawdę dziwnie spokojny i bardzo zadowolony. Chociaż w głębi duszy bardzo martwiłem się o Kylie i naszego dzieciaczka. Kiedy nie było jej obok miałem wrażenie że coś wymyka mi się spod kontroli i nie mogę tego okiełznać. Na szczęście wiedziałem że Van i Dante się nią zaopiekują i nie dadzą zrobić krzywdy. Szczególnie Dante bo on był  porucznikiem na postetunku i w domu miał te różne sprzęty.

Apropo Dantego i Vanessy. Już dobre dwa miesiące wcześniej zamieszkali ze sobą. Z tego co się orientowałem w życiu prywatnym księgowej, to to że ten związek był jej pierwszym tak długim. I miałem nadzieję że już ostatnim.
Dante to był dobry człowiek i choć z początku go nie lubiłem a mało tego, ja mu nawet nie ufałem, to gdy patrzyłem na nich razem, wiedziałem że będą szczęśliwi.

Stanąłem chwilę przed wieszakiem na którym był powieszony mój garnitur. Nad nim widniał obraz ślubny mojego ojca. Od lat nie odkurzany i nie polerowany. Była na nim ta zdrajczyni pozornie miła i ładna. Rzeczywistość jednak jak każdy wie, była inna.
Czasami żałowałem że nie spytałem nigdy ojca jak i gdzie ją poznał. A może to dlatego że nie miałem okazji go oto spytać? Albo on unikał tematu. W każdym bądź razie mój garnitur wyglądał fenomenalnie. Był on koloru czarnego, ale nie takiego spranego czarnego tylko czarnego jak powiększona źrenica w oku. Miał czerwony krawat i delikatne czerwone wzory od środka marynarki.
Wiedziałem że będę wyglądał bosko. Ciekawił mnie także ubiór Kylie bo nie chciała mi pokazać sukni ponieważ stwierdziła że to przyniesie pecha. Nie wierzyłem w te rzeczy ale nie chciałem doprowadzać do kłótni jeszcze przed weselem. Kylie także była w ciąży więc denerwowanie jej było by nie rozsądne a także nie dojrzałe.
Pozatym sam ślub dostarczał już nam dobrej dawki emocji, stresu i co za tym idzie, energii.

SHOW ME HOW Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz