|3011 słów|
Te wszystkie dni były dla mnie udręką. Brak możliwości zbliżenia się do niego w ten specjalny sposób zabijał mnie od środka tak, że z każdą chwilą byłem coraz bardziej martwy w środku.
Do tego jeszcze złość mamy. Nie popierała mojej zmiany koloru włosów. Ciągle pytała dlaczego to zrobiłem. Odpowiadałem, że chcę być bardziej rozpoznawalny na boisku, choć tak naprawdę musiałem pokazać, że wewnątrz mnie coś się zmieniło. Chciałem, żeby Jungkook zobaczył we mnie kogoś innego. Nie byłem jego bratem, ale nie mogłem mu o tym powiedzieć, aczkolwiek nie dostałem żadnego zakazu. Po prostu nie potrafiłem tego zrobić. Nie miałem zamiaru niszczyć atmosfery, jaka między nami powstała. Wpuścił mnie do swojego życia, otwarł zamurowane drzwi, żebym mógł tam zagościć.
To grzech, że chciałem być dla niego nie jako brat, a ktoś więcej? Ktoś, kogo może kochać całym sercem. Oddałbym mu się bez słowa. Byłbym na każde jego skinienie i zrobiłbym dosłownie wszystko.
Pozostało mi jedynie zakradanie się do jego pokoju, podczas gdy on spędzał czas na siłowni i zamykanie się w garderobie, która była przesiąknięta nim. Zapach ten uspokajał mnie za każdym razem, gdy wątpiłem w swoje istnienie. W końcu dlaczego miałbym żyć, skoro cały świat zawsze był przeciwko mnie? Już raz próbowałem...
- Jimin, skarbie, dziś przyjdzie do mnie kierownik produkcji na rozmowy. - Rozproszyła mnie mama, która właśnie zakładała perłowe kolczyki. Wyglądała tak, jakby przygotowywała się przynajmniej do bankietu, a nie na przyjście wspomnianego kierownika produkcji. - Chciałbyś go może poznać?
- Nie dziękuję. Sam czekam na kogoś - odpowiedziałem, mieszając pałeczkami zupkę błyskawiczną. Mama całe popołudnie przygotowywała się na przybycie gościa, więc jakoś nie chciałem zawracać jej głowy kolacją.
- Tak, a na kogo? - Zdziwiła się. - Przyjdzie do ciebie Soyeon?
- Nie. Czekam na Jungkooka - mruknąłem. Nawet nie oderwałem wzroku od miski. Naprawdę chciałem się z nim zobaczyć, a później choć chwilę porozmawiać o, na przykład, szkole. Kochałem jego głos, bo wiedziałem na co go stać.
- Dlaczego akurat na niego?
- Tak jakoś... Lubię spędzać z nim czas. - Wzruszyłem ramionami.
- Więc stąd wziął ci się ten blond. - Prychnęła. - Dobrze, że sam zmienił kolor, bo czerwień mu nie pasowała.
- Pasowała - szepnąłem, czego nie była w stanie usłyszeć.
- Powiedz mu, że może zrobić pranie. Pokojówka uprała wszystkie nasze rzeczy, poza tymi należącymi do niego - powiedziała na odchodne. Nie dała mi dojść do słowa, dlatego to zignorowałem.
Teraz to traktowanie Jungkoka doskwierało mi jeszcze bardziej. Świadomość, że ten chłopak był jej biologicznym synem, a nie ja, dobijała mnie. Znów poczułem potrzebę znalezienia się w miejscu, które koiło moje nadszarpnięte nerwy.
Wziąłem więc miskę i przemknąłem się na piętro, gdzie czym prędzej zawitałem w garderobie Jungkooka. Zapaliłem niewielką lampkę i usiadłem w kącie tuż pod koszulkami chłopaka, a zaraz obok jego szuflad z bielizną. Wpasowałem się w to miejsce jak kameleon. Nie potrzebowałem zbyt wiele do szczęścia. Wystarczyło mi to miejsce i miska parującego Ramyeonu.
Lubiłem sobie wyobrażać, jak po kąpieli wchodził tutaj cały nagi i wciąż wycierając włosy wybierał kolejne ubrania. Przeszywał mnie wtedy przyjemny dreszcz, a w tamtym konkretnym miejscu czułem pulsowanie. Chciałbym, żeby uśmiechnął się do mnie cwaniacko; żeby rzucił oceniające spojrzenie, a na końcu skwitował jakimś komplementem; żeby dotykał mnie z naturalną czułością. Te pragnienia kryły się gdzieś głęboko we mnie, a on je wszystkie aktywował w jedną noc.
CZYTASZ
|| Dead Inside | jjk + pjm ||
Fanfiction~Życie zaskakujące bywa, prawda? Wszystko może okazać się zupełnie Inne, niż z możliwych wersji każda. Zła matka, niezacny brat namiesza pewnie. Każdy z osobna cierpi bardziej lub mniej, A oprawcą jest zawsze okrutny ten Człowiek, co przecież dla os...