Witajcie! Powiedzmy sobie szczerze, że ten rozdział był tak dialgowy, że nie potrafiłam wyciągnąć z niego więcej, niż dwóch tysięcy słów. Po prostu musiałabym przedłużać i nudzić, ale mnie interesuje akcja, a nie zanudzenie was na amen. Kto potem będzie czytał to opowiadanie, hm? XD
Dobra, już nie robię z siebie debila, bo nie da się zrobić czegoś, co już zostało zrobione. Po prostu wprowadzam nowy, dość konkretny wątek, więc bądźcie cierpliwi. Jak złapię flow, to postaram się wstawić rozdział za parę dni.
Tymczasem Enjoy Polędwiczki!
~•~•~•~•~•~•~•~
|2087 słów|
- Jak Jimin się trzyma? - zapytał Aidan, gdy tylko oddaliliśmy się na tyle, żeby ani Soyeon, ani sam Jimin nie mógł nas usłyszeć.
- Dobrze. - Pominąłem chęć zapytania po co mu taka informacja, chociaż była ona naprawdę silna. - Było ciężko, ale mimo wszystko boi się ciebie.
- To dobrze - stwierdził, patrząc gdzieś w dal przed siebie. - Pamiętasz, jak mówiłem ci o Yoongim i jego upodobaniach? - Spojrzałem na niego, marszcząc czoło. Uznałem tę informację za niepotrzebną, bo nieprawdziwą, więc nawet nie starałem się o tym pamiętać. - Nie kłamałem, żeby jakoś sobie pomóc.
- Jak to nie kłamałeś?
Chłopak przeczesał włosy z westchnieniem w dość teatralny sposób. Chyba próbował zrobić przejętą minę. Wyglądał dość dziwnie, gdy na jego ustach nie gościł cwaniacki uśmiech, a lekkie poirytowanie zmieszane z jakąś tam jedną setną smutku.
- Gdyby Yoongi nie odsunął się od ciebie, gdy to wszystko się zaczęło, teraz byłbyś na bieżąco z informacjami - zaczął - ale nie jesteś, więc muszę ci to powiedzieć.
- Co powiedzieć? - Ponagliłem go, ponieważ niewielka niepewność stawała się coraz większa. Yoongi naprawdę mógł być w niebezpieczeństwie.
- Uczniowie domyślili się, że to dręczyciele zaginęli, więc ci obecni nie afiszują się tak z tym, co robią. Nie zmienia to jednak faktu, że homofobia i brak akceptacji inności wzięła górę. - Na jego ustach pojawił się drgający półuśmiech, jakby wcale nie chciał się uśmiechać, ale było to silniejsze od niego. - Yoongi nie mówi nikomu o tym, jak jest traktowany przez kolegów z drużyny i starannie to ukrywa przed Namjoonem i tobą.
Zatrzymałem się na środku korytarza. Co z tego, że wokół było wielu uczniów. Z zaciśniętymi pięściami starałem się zatrzymać negatywne emocje.
Bro, opanuj się, bo Wariatka zaraz przyjdzie.
- Skąd to wiesz? - zapytałem, kiedy tym razem z nieskrywanym uśmiechem podszedł do mnie.
- Należę do klubu siatkarskiego. Wieści między sportowcami tej szkoły szybko się roznoszą. - Wzruszył ramionami. - Ale nie denerwuj się tak. Ochronisz go tylko jeśli przypomnisz sobie o jego istnieniu, bo Soyeon ciągle narzeka na to, że zarówno ona, jak i Yoongi zostali porzuceni przez pewnych popapranych braci.
Ja wiem co się święci, dlatego uspokój się teraz, a Wariatkę zawołamy kiedy trzeba, co?
•••
Niespecjalnie obchodziło mnie to, że Yoongi siedział z dala ode mnie, ponieważ nauczycielka tego chciała. Usiadłem razem z chłopakiem w jednej ławce. Jednym spojrzeniem powstrzymałem dziewczynę, na którą Min był skazany.
CZYTASZ
|| Dead Inside | jjk + pjm ||
Fanfiction~Życie zaskakujące bywa, prawda? Wszystko może okazać się zupełnie Inne, niż z możliwych wersji każda. Zła matka, niezacny brat namiesza pewnie. Każdy z osobna cierpi bardziej lub mniej, A oprawcą jest zawsze okrutny ten Człowiek, co przecież dla os...