|3101 słów|
Nie wiem do czego dążę.
Do tego, żeby Jimin nie czuł do ciebie czegoś głębszego.
Niby tak, ale chciałem, żeby był szczęśliwy, a tymczasem ma minę, jakby zaraz miał zacząć płakać.
Ty to zrobiłeś, bro.
Chciałem odnieść inny efekt, a teraz jestem sam w swoim łóżku i nie mogę zasnąć.
To nadal była twoja decyzja. Wystarczyło go przeprosić wtedy w kamerniku i byłby spokój. Znów zacząłby się uśmiechać.
Ale ja nie wiem co do niego czuję. Ciągłe dążenie do tego, żeby był szczęśliwy gubi mnie.
Wiem.
To co mam zrobić?
Pogadać z kimś z zewnątrz, bo ja jestem tobą, a ty mną. Mimo wszystko myślimy tak samo.
Fajnie. Idealna odpowiedź. Nie wiem po co w ogóle z tobą gadam. Po co zresztą mam z kimś gadać?
I tak przede mną nie uciekniesz, więc co za różnica? I rób jak uważasz.
Zakryłem twarz poduszką. Czułem wewnątrz siebie, że coś jest nie tak. Brakowało mi części siebie. Położyłem dłoń na miejscu, gdzie powinien być Jimin. Sam do tego doprowadziłem. Sądziłem, że nie będę tak tego znosił. Przecież przedtem sobie radziłem bez niego.
Przedtem nie zabijałeś.
Zamknij się.
Teraz musiałem podjąć kolejną decyzję. Nie chciałem wyjść na idiotę, ale przecież tak się zachowywałem od samego rana. Myślę, że głównym powodem stała się chwilą, w której się obudziłem. Nie mogłem przestać o tym myśleć. Nigdy wcześniej nie przeżyłem czegoś takiego. Ciągle myślałem o tym, co Jimin powiedział i co tak naprawdę ściągnęło mnie na ziemię. Kochał mnie. Zresztą powiedział to na głos patrząc mi prosto w twarz i nie przejmował się tym, że byłem w pełni świadom.
Odrzuciłem poduszkę na podłogę i wyszedłem spod kołdry. Stawiałem przed siebie niepewne kroki. Iść do jego pokoju, czy nie iść? Patrzyłem jak bez udziału mojej woli naciskam klamkę i wychodzę na korytarz. Klimatyzator dał się we znaki, ponieważ zrobiło mi się chłodno. Skuliłem się nieco w sobie. Kiedy szedłem do jego pokoju moje nogi spoczęły chyba w betonowych butach, bo musiałem włożyć sporo siły w postawienie stopy do przodu.
Bałem się? Oczywiście, że tak. Ale mimo to dotarłem do jego drzwi i otworzyłem je po cichu. Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem zapaloną lampkę nocną. Jimin siedział że skrzyżowanymi nogami, a na kolanie spoczywał zeszyt. Wyraźnie coś pisał.
- Stało się coś? - zapytał cicho, poprawiwszy okulary. Wtedy zdałem sobie sprawę, że stałem tak, wychylając głowę do środka, odrobinę za długo.
- Nie ma cię w moim łóżku - odpowiedziałem.
- Jasno dałeś mi do zrozumienia, że nie tam moje miejsce.
Ma rację.
Westchnąłem tylko nim wszedłem do pokoju i zamknąłem za sobą drzwi.
- Głupio się zachowałem...
- Wiem - powiedział bez ogródek.
- Chciałem tylko stworzyć dystans.
- Chyba jest na to za późno, nie sądzisz? - Po tych słowach nie byłem w stanie się odezwać. Oparłem się o drzwi z ponownym westchnieniem.
CZYTASZ
|| Dead Inside | jjk + pjm ||
Fanfiction~Życie zaskakujące bywa, prawda? Wszystko może okazać się zupełnie Inne, niż z możliwych wersji każda. Zła matka, niezacny brat namiesza pewnie. Każdy z osobna cierpi bardziej lub mniej, A oprawcą jest zawsze okrutny ten Człowiek, co przecież dla os...