Witajcie! Skleiłam rozdział! Powiedzmy, że jestem z niego dumna, aczkolwiek za królika nie odpowiadam ja. (Zrozumiecie w swoim czasie ;* ). Chcę wam tylko powiedzieć, że zaczęło się wielkie odliczanie. Od dziś zostało sześć tygodni do zakończenia opowiadania. Powiedzmy, że zaczęłam początek końca, bo wszystko przecież ma swój koniec.
Rozdział napisałabym już wczoraj, ale dopadło mnie moje niezawodne lenistwo i wenę przelałam na narysowanie mojego ulubionego bohatera kreskówki "Brickleberry". Mój ukochany Malloy prosił się o narysowanie (wrzuciłam go powyżej. Idealny nie jest, ale rysowałam go pierwszy raz :"D), chociaż to dziwne, że zazwyczaj pokładam miłość w najbardziej wrednych postaciach... No trudno, Aidan to nadal moja ulubiona postać :D
Enjoy Zapiekane Śledziki w Zalewie Octowej!
~•~•~•~•~•~•~•~
Szczerze powiedziawszy miałem dość. Ten dzień był zdecydowanie za długi. Zbyt wiele wydarzeń wydłużyło dobę o dodatkowych kilkadziesiąt godzin. Byłem zmęczony dosłownie wszystkim, pragnąłem zasnąć.
I Już nigdy się nie obudzić. Ciekawa perspektywa, nie powiem, że nie.
Właśnie o to mi chodziło. Głowa mi pękała od głosów, ich mądrości i wszystkiego, co było z nimi związane. Sądziłem, że zimny prysznic mnie otrzeźwi, ale tylko przyprawił mnie o niesmaczne i przerażające halucynacje. Czułem się tak, jakbym pierwszy raz zabił. Przed oczami migała krew spływająca zewsząd...
Błagałem w duchu, żeby nadszedł koniec.
Ale błaganie nie przyniosło efektów. Och, jaki byłem pokrzywdzony przez czyny, których na początku sam z chęcią dokonywałem.
Zamknij się. Idź zrób sobie kawę.
Chyba skoczyło mi ciśnienie. Czułem serce, które chyba chciało przebić się przez żebra. Świetnie.
- Jimin - zawołałem niezbyt głośno. Siły tego wieczoru opuściły mnie całkowicie, a fakt, że brunet szybko wszedł do łazienki, świadczył o jego przygotowaniu. - Pomożesz mi zajść do łóżka? Mam absolutnie dość wszystkiego.
- Mogłem wykąpać się z tobą.
- Potrzebowałem względnej ciszy. - Westchnienie uciekło spomiędzy moich warg. - Chociaż i tak jej nie dostałem.
- Będziesz spał nago?
- Może przez to lepiej się wyśpię.
Jimin poprawił okulary tuż przed tym, jak znalazł się u mojego boku. Mogłem wesprzeć się na jego wątłym ciele i na uporczywie bolących nogach przemieścić się z punktu A do punktu B.
- Schudłeś - stwierdził niespodziewanie Jimin. - I mocno nakreślone mięśnie brzucha pozostały tylko delikatnym zarysem. - Mówiąc to, przesunął dłonią po wskazywanym miejscu. Poczułem tarcie bandażu, które wywołało dreszcze. - Kiedy ostatni raz odwiedziłeś siłownię?
- Nie pamiętam, ale czy to ważne?
- Gubisz ważną część siebie...
W końcu dotarliśmy do upragnionej mety tej męczącej tułaczki. Usiadłem na swoim łóżku, ale plecy odmówiły posłuszeństwa, przez co już po chwili leżałem z szeroko rozłożonymi rękami. Co powinienem powiedzieć w takiej sytuacji? Że moje JA sprzed paru miesięcy umarło? Nie byłem już taki sam. Zresztą on też nie był tą samą osobą. Ten zawstydzony i wycofany człowiek nie byłby w stanie siedzieć obok mnie i wodzić palcami wokół mojego pępka, nie czerwieniąc się przez nagość.
![](https://img.wattpad.com/cover/199180199-288-k289559.jpg)
CZYTASZ
|| Dead Inside | jjk + pjm ||
Fanfiction~Życie zaskakujące bywa, prawda? Wszystko może okazać się zupełnie Inne, niż z możliwych wersji każda. Zła matka, niezacny brat namiesza pewnie. Każdy z osobna cierpi bardziej lub mniej, A oprawcą jest zawsze okrutny ten Człowiek, co przecież dla os...