Witajcie! Skleiłam w końcu rozdział. Sądziłam, że czym bliżej końca, tym łatwiej mi będzie, ale własnie zdałam sobie sprawę, że naprawdę przywiązałam się do tego opowiadania. W końcu jakoś rok temu powstawała geneza tego opowiadania. Dopiero w grudniu zaczęłam na poważnie budować wątki i jakoś tak poszło. Jest to moje pierwsze opowiadanie, które piszę tak długo, co jest w ogóle szokiem! Zwykle nudziłam się fabułami po 10 rozdziałach i już mi się odechciewało, a tu ciągle mam co opisywać, a przede wszystkim ciągle planuję do przodu na mojej świetnej tablicy. Jestem z siebie dumna. Mam nadzieję, że wy też jesteście.
Enjoy Pietruszki!
~•~•~•~•~•~•~•~
Dręczące mnie koszmary były okropne. Co rusz wstające z nieistniejących grobów trupy, składające się w całość szczątki ciał... I krew. Wszędzie była krew. Brodziłem w niej, próbowałem uciec do krwawych drzwi, ale czułem opór w nogach. Obudziło mnie uderzenie w głowę. Stałem w ciemność z rozszalałym do granic możliwości oddechem. Zupełnie, jakbym przebiegł dziesiątki kilometrów bez chwili zatrzymania. Spróbowałem wyczuć dłońmi przeszkodę na wysokości mojego czoła, ale niestety nie potrafiłem wyczuć co to tak naprawdę mogło być. Opuchnięte palce nawet nie próbowały mi pomóc w tym trudnym zadaniu.
- Jungkook, nie śpisz już? - Zaskoczył mnie Jimin, który po chwili zapalił światło.
Kiedy oczy przyzwyczaiły się do jasności, zorientowałem się, że byłem w kuchni, a przeszkadzały mi drzwiczki szafki wiszącej. Skinąłem twierdząco głową, w czasie gdy rozcierałem bolące czoło. Zdałem sobie sprawę, że miałem mokre stopy, ale nie potrafiłem wytłumaczyć dlaczego.
- Lunatykujesz coraz częściej. Od niedzieli dzieje się to praktycznie co noc.
Widocznie za mało się postarałeś, kochana klusko. Ciesz się, że nie zostałeś zgwałcony.
- Mam okropne koszmary. - Próbowałem się wytłumaczyć sensownie, ale nie potrafiłem wyrzucić z głowy krwawych obrazów. Drugi też nie był zbytnio pomocny. - Będę miał siniaka?
Jak próbowałem być pomocny, to miałeś mnie gdzieś.
- Daj, zobaczę. - Podszedł do mnie niezbyt żwawo i niemal od razu położył dłoń na bolącym miejscu. Pochyliłem się w jego stronę, żeby nie musiał za bardzo się wysilać, a wtedy ten pocałował mnie w czoło. - Zakryjemy grzywką, żeby nikt nie widział podłużnego guza, okej?
- No dobra... Napijemy się mleka przed spaniem?
- Zgrzeję je, żeby lepiej nam się spało, a ty usiądź - nakazał delikatnie, wskazując na stół śniadaniowy.
Posłusznie zająłem miejsce, jednak nie mogłem na niego nie patrzeć. Bez słowa wodziłem za nim spojrzeniem, przyglądałem się jak leniwymi ruchami wyciągał karton mleka, później dwa kubki. Drgnąłem, gdy wylał parę białych kropel na blat stołu, jednak pospieszył się z wytarciem ich. Chyba było mu zimno w samej mojej koszulce. Mnie na pewno było zimno w samej bieliźnie, ale nie narzekałem. Moja świadomość wciąż przypominała mi o chęci zaśnięcia.
Właściwie dwie świadomości. Uważam, że sen z Jiminem dobrze ci robi. Czujesz tę dwuznaczność?
Nie lubię jej.
Ciebie akurat o zdanie nie pytałem, a mnie się podoba, ot co.
Po raz kolejny miałem dość, ale musiałem wytrzymać dla Jimina, dlatego całą uwagę skupiłem na jego osobie. Przyglądałem mu się, jak obserwował przez okienko mikrofalówki dwa kubki mleka, ziewając co jakiś czas. Kiedyś musiał nadejść moment zakończenia pracy urządzenia. Z radością przyjąłem swój parujący napój, jednak nie umknęło mojej uwadze, że chłopak chciał zająć miejsce na krześle obok mnie. Nie spodobało mi się to, więc chwyciłem go ostrożnie za rękę i przyciągnąłem do siebie, żeby usiadł na moich kolanach. W jednej chwili zrobiło mi się cieplej.
CZYTASZ
|| Dead Inside | jjk + pjm ||
Fanfiction~Życie zaskakujące bywa, prawda? Wszystko może okazać się zupełnie Inne, niż z możliwych wersji każda. Zła matka, niezacny brat namiesza pewnie. Każdy z osobna cierpi bardziej lub mniej, A oprawcą jest zawsze okrutny ten Człowiek, co przecież dla os...