|2556 słów|
Jestem najzwyczajniej w świecie szczęśliwy. Jungkook zareagował na moje wyznanie całkiem inaczej, niż się spodziewałem. Pokazał, że mimo wszystko że mną zostanie. Fakt, wygrał swoją małą wojenkę z mamą, ale to nic nie znaczy. Teraz jestem dla niego otwartą księgą bez zakazanych rozdziałów. Tylko... Troszkę wystraszyłem się jego szeptu. Nie pasował do niego nawet w najmniejszym stopniu.
Wstałem od stołu, ciągnąc za sobą Jungkooka. Ktoś na pewno posprząta po naszym śniadaniu. Najważniejsze było zabranie go z kuchni. Wróciliśmy na piętro i w sumie nie miałem żadnego dylematu, żeby pójść do jego pokoju. Tam też była moja szczoteczka do zębów, dlatego też bez słowa poszliśmy do łazienki w celu dokończenia porannej toalety. Tuż po zakończeniu czynności, oparłem się o umywalkę i spojrzałem w jego oczy.
- Jesteś zadowolony? - zacząłem pierwszy.
- Absolutnie. Pozbyłem się pewnego ciężaru - odparł zupełnie spokojnie.
- Ja też, ale... Ach, nie wiem co chciałem powiedzieć. - Westchnąłem. Automatycznie sięgnąłem do okularów, żeby je poprawić, choć były na swoim miejscu. Sam nie wiem dlaczego opuściłem wzrok. Gdzieś wewnątrz mnie, a właściwie na dnie żołądka czułem, jak coś mi ciąży, a nie wiedziałem jak dać temu upust.
Moje myśli rozwiały się, kiedy brunet uniósł moją twarz poprzez zwykle wsunięcie palców pod brodę.
- Nabrałem przekonania, że to, co zrobiłem, wcale nie było takie złe, a teraz wiem, że sprawdzam się w swojej roli.
- Kocham cię - powiedziałem cicho, aczkolwiek nawet nie rozumiem po co. Wiem tylko, że nie czułem żadnego stresu w związku z tym. Jungkook zareagował wprost przeciwnie. - I dziękuję za wszystko - kontynuowałem - jesteś dla mnie ważną osobą, którą nie chcę się z nikim dzielić, ale jeśli znajdziesz sobie kogoś innego, ja... - Nie potrafiłem znaleźć odpowiedniego słowa, ale nie musiałem.
Jungkook westchnął, uniósłszy rękę. Cmoknął pod nosem, jakby szukał odpowiednich słów
- Po pierwsze: nie znajdę, po drugie: nie chce mi się ciągle poważnie rozmawiać, po trzecie: za dużo mówisz.
Jedyne co zrobił, to pochylił się w moją stronę i darował mi pocałunek, ale jak dla mnie był zdecydowanie za krótko, więc sam przystanąłem na palcach, żeby ponowić gest. Zrobiłem to chyba zbyt nadgorliwie, bo Jungkook musiał oprzeć się bokiem o ścianę, żeby utrzymać równowagę. Tak bardzo lubiłem to, jak delikatnie mnie całował. Lubiłem też dotykać go gdzie tylko się dało. Najlepiej pozbyłbym się tego mundurku i oddał mu w całości, ale on do tego nie dążył. Pocałunek dla samego pocałunku. Dokładnie taki, jak w filmach, a chciałbym nabrać trochę pikanterii, żeby poczuć coś mocniejszego, niż tylko motyle w brzuchu.
Musiałem spróbować. Chwyciłem go za krawat, żeby przycisnąć go do siebie i zmusiłem do oparcia się o ścianę plecami. Bardzo chciałem zbadać ustami każdą, bez wyjątku, część jego ciała. Teraz musiałem nacieszyć się jedynie dotykiem. Chłopak zresztą nie pozostawał mi dłużny. Od razu zrozumiał czego chce, a przynajmniej tak mi się zdawało. Wodził dłońmi po moich plecach, coraz bliżej pośladków, jednak świadomie ich nie dotykał.
Może właśnie tak chciałem odreagować wypowiedziane w kuchni słowa?
Chwyciłem jego ręce i położyłem je na swoich pośladkach. To było to, czego potrzebowałem. Dźwięk żarliwych pocałunków huczał mi w głowie. Podobało mi się to, lecz Jungkook musiał przerwać całą zabawę. Oddychał troszkę szybciej i patrzył na mnie błędnym wzrokiem. Niemal od razu pokochałem to spojrzenie.
CZYTASZ
|| Dead Inside | jjk + pjm ||
Fanfiction~Życie zaskakujące bywa, prawda? Wszystko może okazać się zupełnie Inne, niż z możliwych wersji każda. Zła matka, niezacny brat namiesza pewnie. Każdy z osobna cierpi bardziej lub mniej, A oprawcą jest zawsze okrutny ten Człowiek, co przecież dla os...