Rozdział 7

2.5K 108 15
                                    

Emma

Czuję lekkie szturchanie, a moje ciało przechodzi nieprzyjemny ból pleców. Powoli otwieram oczy i dostrzegam Katy, która już nie śpi. Delikatnie szturcha moje ramie, abym sie obudziła. Spałam tu całą noc. O boże nie zadzwoniłam wczoraj do pani Patel. Wzdycham ciężko i wyciągam telefon z kieszeni. Zegar wskazuje dziesiątą.

- Nareszcie się obudziłaś - mówi radośnie.

- Mała czemu mnie wcześniej nie obudziłaś? - Podnoszę się powoli z krzesła i prostuje plecy.

- Chciałam, żebyś się wyspała. - No i jak tu nie kochać tej iskierki.

- To, co kochanie ja pójdę po wypis i zaraz wróce. - Całuje ją w czoło, przez co ściera ślinę śmiejąc się cicho.

Przez chwilę mam wrażenie, że czas się zatrzymał. Jakby wszystko było jak dawniej. Bez zmian. Zerkam na nią ukradkiem, gdy opuszczam pokój i zastanawiam się co się stało. W pewnym momencie zaczynam psikać. No nie. Nie mogę być chora. Trzymajmy się, że to tylko alergia. Wybieram numer do mamy Matthew.

- Boże. Emily kamień z serca. Czemu nie odbierasz? - w tym momencie czuje się jakbym została przyłapana na kłamstwie przez własną mamę. No i eh... To poczucie winy.

- Bardzo panią przepraszam. Katy złamała nogę, została na obserwacji w szpitalu. Siedziałam przy niej całą noc i zasnęłam - tłumacze się, domyślając się, że to chyba najlepsze wyjście.

- Jak to złamała nogę? Co się stało? - Wypytuje z troską. Po jej głosie również mogę stwierdzić, że jest widocznie zmartwiona.

- Jakiś chłopak podłożył jej nogę. Jest już w porządku. Niech się pani nie martwi. Jak Rose?

- Złote dziecko. Cały czas spała - odpiera ciepło.

- Przepraszam, ale w tej chwili idę po wypis. Przyjdę do pani z Katy po Rose - przeciskam się miedzy innych pacjentów i pielęgniarki. Rozłączam telefon i wkładam go z powrotem kieszeni.

Rozmawiam chwilę z lekarzem i do staje wypis. Dziękuje doktorowi za wszystko i znów wracam do sali. Mała siedzi na łóżku i chyba próbuje się ubrać. Kucam przy niej i bez słowa pomagam jej ubrać świeże spodnie.

- Z bluzką sobie poradziłaś. To dobrze. - Uśmiecham się, próbując jakoś zagaić rozmowe.

- Emily? Czy jak wyzdrowieje będę mogła już na stałe zamieszkać z babcią? - Pyta cichutko, a uśmiech, który był na mojej twarzy, nagle znika.

Nic nie odpowiadam, po prostu biorę ją na ręce ostrożnie i odsuwam drzwi nogą. Prowadzę ją ku wyjściu, a jej twarzyczka jest smutna. Cicho wzdycham i niezdarnym ruchem otwieram drzwi od samochodu. Bez tych prawo jazdów byłabym uziemiona. Dzięki tato, że namówiłeś mnie zrobić to prawko. Ostrożnie wkładam ją do auta, po czym zajmuje miejsce z przodu. Wkładam kluczyk do stacyjki i przekręcam. Wycofuje pojazd z parkingu i wyjeżdżam spod szpitala. Poprawiam lusterka i pogłaśniam muzykę w radiu, mimowolnie zaczynam ją nucić. Skupiam wzrok na drodze i uderzam palcami w kierownicę, gdy staję na światłach.

- Dawno nie grałaś na gitarze - mała zauważa. Mimo że jej nie widzę, wiem, że wzrok ma skierowany na mnie.

- Nie mam czasu - wzdycham, odjeżdżając na zielonym świetle.

Pomóż mi wskrzesić moje serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz