Rozdział 31

1.8K 84 13
                                    

Emily

— O nie. Samochodem nie pojedziesz — zaprzecza Maya razem z Clarą.

— Jezu dajcie spokój. Wróciłam do żywych. — Wzdycham, siedząc z Rose na małym dywaniku, na którym walają się pluszaki.

— Przypomnę ci, że jeszcze miesiąc temu leżałaś w śpiączce. Emily to nie są żarty — odzywa się Maya, próbując mnie przekonać do zmiany decyzji.

— On nie odbiera ode mnie telefonów — przyznaje.

— To nie powód, aby wsiadać w samochód i od razu jechać do jego domu — tym razem głos zabiera Clara.

— A może, któraś z was jechać na przeszpiegi? — pytam zrezygnowana.

— Ma — odzywa się Rose, wpychając mi do ręki pluszowego misia.

— Tak mała mamusia teraz potrzebuje pluszowego misia, bo twoje ciotki są strasznie sztywne — marudzę jak małe dziecko i łaskoczę małą po brzuszku.

— Oj no daj spokój, nie jesteśmy sztywne! — oburzają się, równocześnie zakładając ręce na biodra.

Martwię się o niego. Już kolejny dzień nie odbiera telefonu, a ja coraz bardziej mam ochotę do niego jechać. Moja głupia bariera. Kocham go, ale jednocześnie się tego boje. Boje się jak cholera. Mimo że moje serce wywija przy nim koziołki, a żołądek tańczy z radości, czuję strach. Mała cząstka mnie ciągle porównuje go do Matta. Czasem już chciałabym, aby to się skończyło. Nie chcę o nim zapomnieć, ale chciałabym się też z niego wyleczyć.

— Ej. — Macha mi Maya ręką przed oczami.

— Co? — pytam lekko zdezorientowana.

— Odpłynęłaś — zauważa Clara.

Siadają obok mnie po turecku. Rose cały czas śmieje się na dywanie, co u mnie też wywołuje delikatny uśmiech. Gdyby tylko wszystko magicznie się poukładało. Nie rozumiem swoich uczuć. Ba, nawet nie wiem, co czuję. Raz wariuję z miłości, a gdy tylko coś zacznie się walić puf! Wszystko magicznie znika i znów wszystko wraca na sam początek. Kiedy ostatni raz z nim rozmawiałam, czułam spokój i ból. Dwa pełne sprzeczności uczucia. Przecież niczym się nie łączą, a jednak czuję to jednocześnie. Co jest ze mną nie tak? Chciałabym wpłynąć na przeszłość i przyszłość. Zmienić czas i wszystko poukładać w szufladki. Tak jak być powinno. Niestety to tylko marzenia. Nagle do salonu wchodzi Josh, który znajduje się na rękach swojego taty.

— Co tam plotkujecie? Możemy się dołączyć? — pyta Thomas, poruszając sugestywnie brwiami.

— Dla mężczyzn wstęp wzbroniony, ale chłopcy mile widziani. — Śmieje się Clara i bierze synka na ręce i siada razem z nami.

— Pac — mówi Josh, zwracając na siebie całą uwagę i podchodzi niezdarnie do Rose.

— Jeju, jakie słodziaki — odpowiada zauroczona Clara.

— Widzisz, już zagaduje do dziewczyn. Będzie z niego flirciarz. Lepiej go pilnuj, jak podrośnie — żartuje Maya.

— Nie krakaj, bo jeszcze będę musiała załatwić areszt domowy i kontrolę. — Wszystkie wybuchamy śmiechem.

— A jak ty się czujesz? — pyta Maya uważnie mi się przyglądając. Wiem, co ma na myśli i wcale nie zamierzam do tego wracać.

— Jest okej — odpowiadam dla świętego spokoju i wracam do zabawy z dzieciakami.

Owen

— Stary ja nie wiem, czy to dobry pomysł — narzeka Colin.

— Tak będzie lepiej — odpowiadam, wsiadając za kółko.

Pomóż mi wskrzesić moje serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz