Emma
- O hej? Kochanie nie wspominałaś, że będziemy mieli gości - do kuchni wchodzi mężczyzna, którego pierwszy raz widzę na oczy. To chyba mąż siostry Owena.
- Mój braciszek przyjechał, aby przedstawić mi jego narzeczoną - całuje swojego męża przelotnie i stawia filiżanki z kawą na stole.
- W takim razie miło poznać. Liam - oboje stajemy na przeciwko siebie.
- Emily - delikatnie ściskam jego dłoń i mogę mu się lepiej przyjrzeć.
Siadamy na miejscu i o dziwo nie jest tak tragicznie. Spodziewałam się dużo bardziej napiętej atmosfery. Co jakiś czas zerkam na Owena, który wydaje się po prostu szczęśliwy. Zresztą ja chyba też czuję się szczęśliwa. Biorę łyk kawy, po czym Owen zaczyna temat wczorajszego wieczoru. Dosłownie czuję jak moje policzki cały czas płoną. Mary cały czas uśmiecha się, ale jest to szczery uśmiech. Chyba naprawdę jest dumna ze swojego brata, że wreszcie układa sobie życie.
- Postarałeś się z pierścionkiem - komentuje Mary, delikatnie ujmując moją dłoń, aby lepiej mu się przyjrzeć.
- Ej! - oburza się Liam - kupiłem ci ładniejszy.
- Tak, tak kochanie - kręci głową z niedowierzaniem.
- W ogóle na, kiedy planujecie ślub? - pyta znienacka siostra Owena.
- Ee... Mary. To świeża sprawa - głos zabiera Owen, wybawiając mnie.
Przez ten cały czas milczę tak, jakbym chciała wybadać grunt. Nie potrafię nic wyczuć z ich rozmów. Ciągłe spięcie w rozmowie sprawia, że moje nogi robią się sztywne. Owen, widząc, że coś jest nie tak, pod stołem delikatnie splata nasze dłonie, jakby chciał mi pokazać, że jestem tu bezpieczna.
- Emily! Patrz! Ja też bym taki chciała - wbiegają dziewczynki do kuchni, a Katy przedstawia mi telefon.
Wzrok Mary i Liama ląduje na mnie, gdy tylko słyszą, że Katy zwraca się do mnie po imieniu. Owen karci ich wzrokiem, na co od razu wracają do żywych.
- Mała nie wymyślaj - mówię spokojnie, patrząc raz na smartfon raz na dziewczynkę.
- No, ale Emily! - wymusza - Dobra, choć. Mówiłam, że nie ma sensu - odpuszcza widocznie zdenerwowana.
Wychodzą z kuchni, ale w tle słychać jak o czymś rozmawiają przez dłuższy czas.
- Czemu twoja córka zwraca się do ciebie po imieniu? - pyta Liam widocznie zdezorientowany, a jego żona natychmiast wali go łokciem - no co?
- Liam... - zaczyna Owen.
- Nie. Spokojnie - ucinam - Katy nie jest moją rodzoną córką, ale traktuję ją jak własną - odpowiadam zgodnie z prawdą.
- Przepraszam - mówi zakłopotany, drapiąc się po karku.
- Nic się nie stało - macham niedbale dłonią i chowam wzrok w filiżance.
Nie wiedziałam, że ludzie zwracają na to taką uwagę. Nigdy mi to nie przeszkadzało, że mała zwraca się do mnie po imieniu. Zresztą nie zmieniło się to nawet po śmierci Matthew. Po prostu traktowałam ją jak córkę i nadal tak jest i nigdy się to nie zmieni. W pewnym momencie Mary wstaje z miejsca i zaczyna sprzątać filiżanki, jak i talerz do ciasta i inne mniejsze talerzyki.
- Pomogę ci - wzdycham cicho i pomagam dziewczynie. Przytakuje lekko.
W pewnym momencie Owen i Liam znikają na taras, a ja zostaje sam na sam z siostrą Owena. W pierwszej chwili się nie odzywam, ale rozmowę stara się zagaić dziewczyna.
CZYTASZ
Pomóż mi wskrzesić moje serce
RomantikKiedy na zawsze odchodzi osoba, którą się kochało, widzi się tylko pustkę. Zatracamy się w niej, izolując od świata i rzeczywistości. Zapominamy, jak to jest czuć się kochanym i jak to jest darzyć kogoś silnym uczuciem. Każdy z nas marzy o prawdziwe...