Rozdział 37

2.1K 81 15
                                    

Emma

Czuję ciepło gorących ramion na moim brzuchu. Gorączka klatki piersiowej ogrzewa moje ciało, a ciche bicie serc zniechęca mnie do wydostania się z objęć. Cicho mruczę coś pod nosem, leniwie podnosząc powieki. Pomieszczenie, które wczoraj było niemalże ciemne, teraz jest strasznie jasne przez słońce, wpadające przez okna hotelowego pokoju. Leniwie podnoszę się z łóżka i opieram na łokciach, przeczesując włosy dłonią.

- Czemu wstajesz? Śpij jeszcze - mówi zachrypniętym głosem Owen, który ciągnie mnie w stronę poduszki, mając zamknięte oczy.

- Która godzina? - pytam, cicho ziewając.

- Możemy tu spędzić cały dzień. Wszystko załatwiłem. Poza tym potem jedziemy do mojej rodziny - mamrota zaspanym głosem wlepiając twarz w poduszkę.

- Że co? - odwracam się w jego stronę w zdumieniu.

- No to, co słyszałaś. Chce cię przedstawić mojej siostrze. Przez ten cały czas tyle się wydarzyło, a ona nawet nie zdarzyła cię poznać. Musi się to zmienić jeszcze przed ślubem - odrywa głowę od poduszki i uśmiecha się z rozbawieniem.

- Niech ci będzie - wzdycham cicho i nachylam się lekko, aby go pocałować.

- Ej, myślałem, że bardziej okażesz entuzjazm - delikatnie dotyka mojego policzka i głaszcze kciukiem.

- Po prostu czuję się dziwnie. To wszystko jest dla mnie nowe i chyba sama nie pojmuję, co się stało wczorajszego wieczoru - pokazuje pierścionek, po czym lekko muskam jego usta.

- Wiem słońce, ale to się zmieni. Obiecuję - całuje moje czoło - poza tym dzisiejsza noc była bajeczna, mógłbym spędzać tak każdą kolejną - porusza sugestywnie brwiami, na co wybucham śmiechem.

- Jak będziesz grzeczny, pomyślimy o tym - odpowiadam z przekąsem, mrużąc oczy w rozbawieniu.

- Aby na pewno? Mogę sprawić, że zaraz przestaniesz myśleć - rzuca teatralnym tonem i przekręca sprawnie tak, że ląduje pod nim.

- Chciałbyś - chichoczę i całuje go namiętnie.

W pewnym momencie dzwoni telefon, na co przewracam oczami w niezadowoleniu i wysuwam się spod objęć Owena. To moja mama. Założę się, że ona i pani Patel miały wczoraj ciekawą rozmowę.

- Halo?

- No cześć córeczko. Dzwonie, bo chciałam się zapytać, czy już wróciłaś do domu. Chcieliśmy wpaść z Markiem - tłumaczy moja mama. Poznając ton jej głosu, założę się, że ma uśmiech na ustach.

- Nie. Nie ma mnie w domu - odpowiadam spokojnie - jest pani Patel z Katy i Rose... Czekaj. Skąd wiesz, że mnie nie ma w domu?

- Kochanie przede mną nic się nie ukryje. No dobrze w takim razie bawcie się dobrze - wzdycha cicho - a no i możecie popracować nad wnukiem...

- Mamo!

- Och, no dobrze. Bawcie się dobrze.

Żegnam się z nią i rozłączam słuchawkę. Zsuwam się powoli z łóżka i zakładam na siebie biały szlafrok. W pierwszej chwili wzrok Owena mierzy mnie od góry do dołu i wcale nie muszę tego widzieć, a potem oblewam się szkarłatnym rumieńcem.

- Bez tego szlafroka wyglądasz o niebo lepiej - mówi zdecydowanym tonem i podnosi się lekko - co chciała mama?

- Inspekcje robi z samego rana - stwierdzam, ledwo powstrzymując westchnięcie.

Idę do łazienki i próbuje doprowadzić się do porządku, a przynajmniej staram się. Nagle w moim odbiciu pojawia się Owen z twarzą zatopioną w mojej szyi. Delikatnie składa pocałunki, rozpraszając mnie. Staram się to ignorować, ale i tak wiem, że specjalnie mnie prowokuje.

Pomóż mi wskrzesić moje serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz