Owen
— Mary przecież to nie jest normalne. Jeszcze ten gość. Kto to do cholery był? Nie rozumiem jej, dlaczego tego nie zgłosiła. Przecież ten skurwiel powinien iść do więzienia. Po jaką cholerę się zgodziła. Chciała tego? Przecież to nie jest normalne. Ja już nie wiem co myśleć. — Wzdycham, chodząc wkółko po salonie już od jakiejś godziny.
— Streściłeś mi kilka miesięcy twojego życia, w ciągu godziny klnąc, co drugie słowo. Już nawet nie wiem, na czym skończyłeś. Możesz się wreszcie uspokoić? — pyta pokornie siedząc na kanapie jak gdyby nigdy nic i przygląda mi się, zakładając nogę na nogę.
— I co mi to da?! Weź, mi powiedz, co mi to da, bo ja już nie wiem. Ten pieprzony gnój potraktował ją jak szmatę, a ja nie mogę siedzieć bezczynnie. Nie mogę, rozumiesz? — zakładam dłonie na karku i siadam, starając się opanować zdenerwowanie.
— Nie pomyślałeś, że nie powiedziała ci dlatego, że nie była gotowa? Nie łatwo jest rozmawiać na takie tematy. Ty powinieneś wiedzieć o tym najlepiej — odpiera, delikatnie dotykając mojego kolana.
— I co mam patrzeć jak cierpi? Mam patrzeć i nic nie robić? Ona faszeruje się tabletkami. Tak być nie powinno. — Zamykam twarz w dłoniach, starając się wziąć kontrolę nad własnym głosem.
— Wydaje mi się, że powinniście porozmawiać na spokojnie — mówi, patrząc na mnie ze zrozumieniem i ściska moją dłoń — nie przejmuj się. Wszystko się ułoży — przytula mnie, a ja wtulam się w jej szyję.
— Dzięki — szepcze jej na ucho, po czym powoli wstaję.
— Tylko błagam, nie rób żadnej awantury. Mam dość słuchania połowy twojego życia seksualnego — skazuje na mnie palcem, zanim robię jakikolwiek ruch.
— Postaram się — mówię bardziej do siebie niż do Mary i ruszam do drzwi i zakładam kurtkę.
Wsiadam do samochodu i przekręcam kluczyk. Zakładam dłonie na kierownicy i biorę głęboki oddech. Dociskam pedał gazu, mijając bloki, uliczki, a światło latarni oświetla moją drogę, prócz samochodowych świateł. Krople spadają po szybie, rysując niezrozumiałe ścieżki, a wycieraczki samochodowe pozbywają się ich z prędkością jednej sekundy. Kiedy przystaje pod domem Emily, dopiero teraz dostrzegam, że serce bije mi tak głośno, że zagłusza moje myśli. Wyłączam samochód i nastaje głucha cisza. Przecieram twarz dłońmi, starając się za wszelką cenę zachować spokój. Wysiadam z samochodu i zmierzam w kierunku domu. Wszystko jest tak szare i smutne, że nawet kot balansujący na płocie nie robi na mnie wrażenia. Powietrze robi się gęste i nieprzyjemne. Pali moje oczy albo to emocje rozgrzewające moją klatkę piersiową do czerwoności. Dzwonie dzwonkiem do drzwi i mam nadzieję, że otworzy. Stanie przede mną, a ja będę mógł powiedzieć "przepraszam". Przytulę ją do siebie i powiem, że jest bezpieczna. Że nic jej nie grozi. Że może na mnie liczyć. Sekundy dłużą się niemiłosiernie, a gdy klamka powoli się rusza, robię się blady jak ściana, tracąc głos. Drzwi otwierają się, a napięcie znika w ułamku sekundy.
— Dzień dobry. Ja do Emily — mówię drżącym głosem.
— Wejdź, proszę. Zaraz pewnie wróci — mówi starsza kobieta z wnuczką na rękach i rozszerza drzwi.
— Dziękuję — uśmiecham się lekko i wchodzę.
Włosy mam mokre, a kurtka wręcz prosi o wysuszenie. Przyglądam się starszej kobiecie dosłownie chwilę, bo Katy wbiega do wejścia z impetem i zaczyna mówić o grze w karty. Prosi mnie o jedną partyjkę rozweselona. Zgadzam się z lekką niepewnością, po czym wieszam kurtkę na wieszaku. Babcia upomina starszą wnuczkę, aby dała mi chwilę odpocząć, jednak młoda upiera się i ciągnie mnie za rękę do kuchni. Płacz dziecka roznosi się po domu, jednak pani Patel wie co zaradzić, ponieważ po chwili maleństwo cichnie. Siadam z dziewczynką przy kuchennym stole i zaczynam słuchać zasad gry. Szybko łapię i zaczynamy partyjkę. Muszę przyznać, że to dziecko jest w tym naprawdę dobre. Ogrywa mnie za każdym razem, a ja zapominam o całej sprawie.
CZYTASZ
Pomóż mi wskrzesić moje serce
RomanceKiedy na zawsze odchodzi osoba, którą się kochało, widzi się tylko pustkę. Zatracamy się w niej, izolując od świata i rzeczywistości. Zapominamy, jak to jest czuć się kochanym i jak to jest darzyć kogoś silnym uczuciem. Każdy z nas marzy o prawdziwe...