Owen
Odkluczam zamek w drzwiach. Kilka przekrętów kluczem i otwierają się bez problemu. Światła są pozapalane w całym domu i przebijają przez okna. Wieszam kurtkę na wieszaku i poprawiam okulary. Odkładam teczkę z planem na zajęcia i wchodzę w głąb domu. Amanda migdali się z kolejnym fagasem, jednak ja bez problemu wchodzę na górę. Czasem czuję, że to nie mój dom. Jakbym był intruzem, choć to ja jestem jego właścicielem. Siadam przed biurkiem i pustka włada moim umysłem. Nie zależy mi na tej kobiecie. Nienawidzę tej kobiety. Mieszkam z nią pod jednym dachem, choć już dawno powinienem był ją wyrzucić. Wyciągam dziennik i zaczynam pisać. Zataczam się w słowach. Tonę w nich bezpowrotnie. Staje się częścią kartki, która pokrywa się atramentem uczuć. Uderzam pięścią w biurko tak, że wszystko podskakuje. Kubek z długopisami przewraca się, a pióro powoli stacza się po desce.
- Kurwa! - warczę, czując piorunujący ból przechodzący od pięści, aż po ramię.
To wszystko jest takie beznadziejne. Jak bardzo można spieprzyć swoje życie? Schodzę ze schodów, wymijając salon szerokim łukiem. Jakim ja idiotą byłem. Mam pretensje do siebie, ale to przecież ja wybrałem takie życie. Zawiązuje buty i wybiegam na dwór. Chłód wariuje w powietrzu, pobudzając liście do tańca. Ulica zdaje się nie kończyć, a latarnie muskają chodnik, mrugając. Nagle jedna gaśnie, przywołując ciemność. Staje przed starym domem z drewna, w którym nie ma ani grama światła. Colin już śpi. Zapewne zapytacie, kim on jest. Mój przyjaciel i słuchacz. Znamy się od pierwszej klasy i tak już zostało. Kiedy on był gnębiony przez starszych kolegów, ja dawałem im w twarz. Gdy ja byłem tym poszkodowanym, on walczył słowem. To dzięki niemu piszę. Powiedział mi pewnego dnia "Czemu nie spróbujesz wywalić wszystkiego na papier?" wyśmiałem go. No bo co da mi napisanie głupot na jakimś światku, a nie kolejne kłopoty. Miałem z tego frajdę, bo myślałem, że robie dobrze. No bo bronienie kolegi na własną rękę nie jest złe prawda? Groziło mi wywalenie ze szkoły. Pewnego dnia, gdy Colin znów został pobity, a przy tym oberwało się również mi, zacząłem pisać. Napisałem list do jednego z kolegów o tym, jak czułem się, gdy tłukli mnie i właśnie mojego przyjaciela. Czułem, jak wszystkie emocje ze mnie wypływały. Było mi lżej. Następnego dnia dałem go chłopakowi. Patrzył na mnie jak na idiotę dopóki nie przeczytał zawartości. Pod koniec lekcji podszedł do mnie i powiedział "przepraszam" spuścił głowę i odszedł. Wyglądał, jakby go to zabolało. Chciałem, aby tak było. Pragnąłem, aby zabolało go to tak jak mnie.
Podchodzę do drzwi i dzwonie dzwonkiem. Słyszę schodzenie po schodach, a potem skrzypienie klamki, która powoli się przekręca. Staje w wejściu ciemny blondyn w piżamie w różowe misie. Poprawia włosy dłonią, zastanawiając się, czy nie ma zwidów.
— Stary co ty tu robisz? Ty wiesz która godzina? — Przeciera leniwie oczy, wpuszczając mnie do środka.
Wymijam go i bez słowa schodzę do jego piwnicy. Ściągam koszulkę, okulary i nerwowo zakładam rękawice. Raz... Dwa... Trzy. Kolejny cios. Przymierzam się i uderzam. Uderzam, nie hamując ciosów. Wszystko staje się rozmazane przez emocje rozpływające się przed oczami. Krople spadają uparcie po moim czole, gdy wymierzam kolejny kopniak. Kiedy ciało zapamiętuje ciosy robie to automatycznie. Wszytko, staje się powtarzającą się mantrą.
— Stary! Przestań! — Chłopak odciąga mnie od worka. Patrzę na niego zdezorientowany.
— Czego chcesz? — Pytam, ściągając rękawice.
— Co z tobą? Co ona znowu zrobiła? Nie możesz się z nią po prostu rozstać? Obaj wiemy, że to suka. — Gestykuluje rękoma mocno wkurzony.
— Rozwodzę się... — przerywa mi.
— Gratuluje! Czemu nie mówiłeś od razu? — Pyta widocznie dumny z mojego sukcesu.
CZYTASZ
Pomóż mi wskrzesić moje serce
RomansaKiedy na zawsze odchodzi osoba, którą się kochało, widzi się tylko pustkę. Zatracamy się w niej, izolując od świata i rzeczywistości. Zapominamy, jak to jest czuć się kochanym i jak to jest darzyć kogoś silnym uczuciem. Każdy z nas marzy o prawdziwe...