Owen
Przesłuchania trwają w nieskończoność. Czuję się jak wrak. Wrobiony zostałem w jakieś gówno. Znałem Amandę, ale nie sądziłem, że jest w stanie wrobić mnie w jakąś gówno burze z policją. Siedzę na komisariacie od kilku godzin i ciągle z ust policjantów wychodzą pytania o molestowanie. Kiedy rozmowa toczy się wokół Amandy, staram się mówić prawdę i tylko prawdę jak wyglądały nasze relacje. Dopiero teraz zaczynam dostrzegać, jak daleko jest w stanie posunąć się, aby odzyskać dawne życie. Robi to tylko dlatego, że nie ma pieniędzy i pracy. Zawsze to ja odwalałem czarną robotę, siedząc po godzinach, aby zapewnić jej wszystko. Teraz to ona próbuje mną manipulować i policjantami, aby tylko móc wrócić do domu i znów traktować mnie jak marionetkę.
— Proszę pana, nic nie zrobiłem. Możecie mnie już stąd wypuścić? Przecież ona wami manipuluje — staram sie bronić, ale bardziej wyglądam na desperata niż na dorosłego poważnego człowieka.
— Panie dostaliśmy zgłoszenie o molestowanie. To nie jest poważna sprawa. Nie mogę pana tak po prostu wypuścić — policjant bierze łyk świeżo zaparzonej kawy.
— Macie na mnie jakieś dowody? Nie. Wiec do cholery możecie mnie wypuścić prawda?
— Czyli co nie molestował pan żony? Sama przyszła do nas i zgłosiła fałszywe zeznania, aby potem wylądować za kratkami? — dopytuje widocznie skołowany całą rozmową.
— Nie, nie molestowałem. A przyszła tu, bo wywaliłem ją z domu. Specjalnie tu przyszła, aby mnie pogrążyć i udupić za kratkami, żeby sie zemścić — tłumacze spokojniej patrząc na swoje dłonie, aby trzymać nerwy na wodzy.
— Dobrze. Skoro tak pan mówi, wezwiemy żonę i zobaczymy, co nam powie. — Znudzony wstaje - Policja będzie pana stale nadzorować. Jeśli coś sie wyjaśni odezwiemy sie. — Podaje mi rękę i ściska stanowczo.
Jeden z policjantów wyprowadza mnie z posterunku. Kiedy wychodzę, przypominam sobie, że auto mam pod szkołą i nic innego mi nie pozostaje jak zadzwonić po taksówkę. Wyciągam telefon z kieszeni i wybieram numer po pierwszego lepszego taksówkarza. Przechodzę z nogi na nogę, czekając na podwózkę. Mija dziesięć minut, zanim przyjeżdża. Bez wahania wsiadam do samochodu i zapinam pasy, przy okazji informując mężczyznę o miejscu docelowym. Podczas całej drogi panuje niezręczna cisza, którą zagłusza radio. Gdy pojazd podjeżdża pod szkołę płacę facetowi i wysiadam. Idąc w kierunku samochodu, sięgam do kieszeni po kluczyki. Otwieram samochód i wsiadam do środka. Wkładam kluczyk do stacyjki i w spokoju odpalam samochód. Cała sytuacja wydaje mi się absurdalna i nieco śmieszna z biegiem czasu. Kiedy podjeżdżam pod dom, dostrzegam kobietę stojącą pod moim domem. Przyglądam jej się z zaciekawieniem, a jednocześnie przyspiesza mi serce na myśl, że może to być Amanda. Włączam na chwilę telefon, a potem nagrywanie głosowe i chowam go z powrotem do kieszeni. Wysiadając z samochodu, poprawiam kołnierzyk koszuli i coraz wyraźniej widzę postać stojącą pod mieszkaniem. Nagle stają w miejscu na wprost mojej Pierwszej miłości, a zarazem kobiety, która próbuje teraz zniszczyć mi życie.
— I jak fajnie było na rozmowie z policjantami? — pyta rozbawiona kręcąc kosmyk włosów wokół wskazującego palca.
— Słuchaj. To, że cię wywaliłem z mieszkania, nie oznacza, że możesz niszczyć mi życie — mówię chłodno.
— Ja niszczyć ci życie? — pyta z kpiną w głosie — sam sobie je niszczysz kochaniutki. — przygryza lekko wargę.
— Słucham? Wrabiasz mnie w jakieś gówno. Dobrze wiesz, że nie sypiamy ze sobą od roku, to po cholerę wymyślasz historyjki o molestowaniu!
— No i co z tego? Przynajmniej wylądujesz za kratkami za to, że potraktowałeś mnie jak psa, wyrzucając z domu — prycha.
— To. — pokazuje nagranie w telefonie. — Spieprzaj z mojego życia albo sama wylądujesz za kratkami — rzucam sucho, po czym chowam telefon do kieszeni.
CZYTASZ
Pomóż mi wskrzesić moje serce
RomanceKiedy na zawsze odchodzi osoba, którą się kochało, widzi się tylko pustkę. Zatracamy się w niej, izolując od świata i rzeczywistości. Zapominamy, jak to jest czuć się kochanym i jak to jest darzyć kogoś silnym uczuciem. Każdy z nas marzy o prawdziwe...