Rozdział 18

2.1K 97 19
                                    

Emma

— Kochanie ja wiem, że uwielbiasz to ciasto, ale możesz wreszcie przestać je podjadać? Niedługo to nawet nie będzie nam starczyć na drugą blachę tych pierników — śmieję się lekko i wsuwam pierwszą blaszkę do piekarnika.

— No, ale Emily to jest mega pyszne! — woła na całą kuchnię z udawanym oburzeniem.

Kiedy dzwoni dzwonek do drzwi, zrywam się i biegnę do wejścia. W drzwiach staje Thomas z Clarą i małym Joshem.

— Co wy tu robicie? — pytam z szerokim uśmiechem i wpuszczam ich do środka.

— Tak się witasz z rodzinką? — Clara przytula mnie z bananem na twarzy.

— Oj no nie moja wina, że nie uprzedziliście mnie o tym, że przyjedzie — mówię, przytulając Thomasa, a potem przenoszę swój wzrok, na drobnego chłopczyka — no hej maluchu. — Kucam przy nim i głaszcze jego delikatną rączkę. Patrzy na mnie swoimi węglowymi oczkami i się uśmiecha — uśmiech ma zdecydowanie po tobie kuzyneczko — stwierdzam i wstaje.

— Ej no do mnie też jest podobny! — kwituje Thomas, na co obie wybuchamy śmiechem.

— Ale do mnie bardziej — stwierdza Clara, co widocznie mu się nie podoba.

— Nieprawda. Po mnie ma uśmiech i słodkie policzki — próbuje mnie przekonać, pokazując swój najlepszy uśmiech.

— Tak. Oboje jesteście do siebie bardzo podobni — ledwo powstrzymuje śmiech.

— Emily?! Kto to? — dobiega mnie głos Katy wyciskającej pierniki, po czym wybiega z kuchni. Widząc gości, lekko chowa się za mną z rumieńcem na twarzy.

— Hej mała — Pierwszy zwraca się Thomas — pamiętasz mnie?

Kiwa niepewnie główką, podchodząc bliżej niego. Gdy Rose daje o sobie znać, wszyscy wzrokiem wędrują w kierunku sypialni. Dostrzegam w oczach Clary, coś w stylu ciekawości za to Thomas patrzy na nas, jakby próbował coś wyczytać z naszych twarzy. Wzdycham cicho i idę do sypialni. Kiedy tylko stoję z małą na rękach, Clara stoi w drzwiach jednak nic nie mówi. Po prostu uważnie nam się przygląda tak, jakby myślała nad tym, co powiedzieć.

— Ma oczy Matta — stwierdza cicho. — Ślicznotka. — Uśmiecha się szeroko i podchodzi do nas bliżej.

— Jak dajesz sobie radę? No wiesz... Z tym wszystkim — pyta spokojnie, stojąc naprzeciwko mnie.

— Jest dobrze. Staram się iść do przodu — uśmiecham się lekko.

— Dzisiaj jeszcze przyjedzie twoja mama z Markiem. Czemu unikasz rozmów z mamą? Ona martwi się o ciebie — mówi poważniej, na co lekko się spinam.

— Nie wiem. Chyba po prostu nie wiem, co jej powiedzieć — przyznaję, siadając z córeczką na kanapie.

— A jest o czym? — pyta łagodnie i siada obok mnie.

— Emily pierniki są już gotowe! — woła Thomas, na co obie cicho wzdychamy.

— Ten to zawsze znajdzie dobry moment — mówi jego żona, przewracając oczami i wstaje niechętnie.

Pomóż mi wskrzesić moje serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz