Owen
— Oj no błagam Rose. To była nowa koszulka! — jęczę w zrezygnowaniu, patrząc na ubranie umazane dziecięcą papką — oj no nie śmiej się z wujka. To nie jest śmieszne. — Krzywię się, wycierając szybko brudną plamę.
I tak wyglądają ostatnie cztery miesiące mojego życia. Ciągle wymieniam się z mamą Emily albo panią Patel do wymiany opieki nad Rose i Katy. Dzisiaj akurat zgodziłem się, aby Katy pojechała razem z babcią do Emily, mimo że sam najchętniej wsiadłbym w samochód i jechał tam jak najszybciej. Kiedy dzwoni dzwonek do drzwi, zostawiam dziewczynkę z papką, która wchodzi jej gorzej, niż myślałem. Podchodzę do nich i otwieram. Widząc panią Patel, moje serce bije jeszcze szybciej. Chwila. Nie widzę obok niej Katy.
— Co się stało? Co tak szybko? — pytam, wpuszczając kobietę do środka w zdezorientowaniu.
— Wybudziła się. Jedz do niej — słysząc słowa,bez zawahania wychodzę z domu, zabierając kurtkę z wieszaka, który omal się nie wywraca.
Ona się wybudziła. Otworzyła oczy. Po czterech przeklętych miesiącach wreszcie je otworzyła. Wsiadam do samochodu, czując miłe uczucie rozchodzące się po ciele. Ona się obudziła ludzie! Nareszcie. Teraz już może być tylko lepiej. Musi być.
Gdy tylko zajeżdżam pod szpital, mam ochotę wedrzeć już do tej sali i zacząć tańczyć ze szczęścia. Mam ochotę powiedzieć, jak bardzo ją kocham i jak wiele straciłem, gdy nie było jej przy mnie. Mam ochotę streścić te wszystkie miesiące i powiedzieć, że to była największa męczarnia czekać, aż jej śliczne oczy otworzą się. Wyskakuje z samochodu i z obrotem na pięcie otwieram drzwi od szpitala.
— Owen? - głos za sobą sprawia, że staje w półkroku.
— Maya? Przyjechałaś do Emily? Rozmawiałaś z nią? — bombarduje ją pytaniami.
— O hej. Tak byłam u niej. — Jej uśmiech jest lekko niepewny. Coś tu nie gra.
— Ale? — dociekam, podchodząc bliżej dziewczyny.
— Nie chce nikogo widzieć, a już szczególnie ciebie. — Wzdycha ciężko, patrząc na mnie przepraszającym wzrokiem.
— Okej, dzięki — moja mina rzednie, jednak nie daje tego po sobie poznać.
— Owen?
— Tak?
- Ona bardzo cierpi. Jeszcze o niczym nie wie. Musisz z nią porozmawiać, mimo że to trudne. Przyjdę jeszcze jutro do niej — tłumaczy, po czym znika za białymi drzwiami.
Wchodzę do windy i naciskam guzik, tracąc cały entuzjazm. Jakie myśli teraz przepływają przez jej głowę? Czy czuję coś innego prócz bólu? Próbuje zebrać myśli w całość, ale to na nic. Są jak po rozrzucanie puzzle, których nie jestem w stanie złożyć przez brak kilku kawałków. Wychodząc z windy, moje nogi robią się sztywne jak patyki. Muszę tam wejść. Będzie wszystko dobrze. Idę korytarzem, który znam już na pamięć. Jego wszystkie odnogi pamiętam tak dobrze, że równie doskonale mógłbym iść tutaj z zamkniętymi oczami. Widząc mamę Emily, Katy i Clare lekko sztywnieję, czując zakłopotanie.
— Owen! Wybudziła się, wiesz?! — Katy zrywa się z krzesełka i biegnie w moim kierunku.
— To wspaniale księżniczko. — Uśmiecham się, przytulając ją do siebie.
— Jak ona się czuję? — pytam, tym razem zwracając się do obu kobiet na krzesłach.
— Rozmawiałam z nią chwilę jednak nie za dużo — odpowiada mama Emily.
CZYTASZ
Pomóż mi wskrzesić moje serce
RomanceKiedy na zawsze odchodzi osoba, którą się kochało, widzi się tylko pustkę. Zatracamy się w niej, izolując od świata i rzeczywistości. Zapominamy, jak to jest czuć się kochanym i jak to jest darzyć kogoś silnym uczuciem. Każdy z nas marzy o prawdziwe...