Emma
Od wczoraj czuję się jakoś dziwnie. Tak, jakbym pokonała jakąś trudną barierę dla mnie do przekroczenia. Wcześniej nie znałam tego uczucia, a teraz jest ono mi coraz bardziej znajome. Kiedy przespałam się z tą wczorajszą rozmową, poczułam się jakby lżej. Może nie jest to coś w stylu największej lekkości, ale jest zdecydowanie lepiej. Nigdy bym nie przypuszczała, że zwykła rozmowa, z facetem, którego tak naprawdę nie znam, pomoże mi, w czymkolwiek. Może nie jest jakimś magiem czy terapeutom, ale ta rozmowa Dała mi dużo do myślenia. Po wczorajszej wymianie zdań z Katie poczułam, że może być już dobrze. Może nawet poczułam to, że wszystko zacznie się układać choć na chwilę. Nie wiadomo jak bardzo się staram i próbuję zapomnieć, nie potrafię. Dopiero wczoraj uświadomiłam sobie, że nie zapomnę, póki się z tym wszystkim nie pogodzę. No bo jak można się pogodzić ze stratą, Jeśli tak naprawdę nie uświadomisz sobie, że ta osoba już nie wróci. Ta prawda jest bolesna, ale prawdziwa. Nigdy wcześniej nie chciałam tego przyjąć do wiadomości, bo bałam się, że zapomnę o nim i o tym, co nas łączyło. Nie chciałam zapomnieć. Chciałam stawić, choć jeden krok i móc wreszcie przespać choć jedną noc. Dopiero od kilku nocy zaczynam uświadamiać sobie, że koszmary mijają. Może nie jest to stan, w którym jestem gotowa na nowe życie, ale przynajmniej próbuję zrobić, choć dwa kroki w przód. Jeden krok kosztuje mnie tak wiele, że sama bałam się, że nie dam rady. Nie dałabym rady. Niedawno byłam pewna tego, że sama doskonale dam sobie radę I może dałabym, ale to wszystko było silniejsze. Było na tyle silne, że nie byłam w stanie myśleć realnie. Pogrążałam się we własnym smutku, raniąc wszystkich dookoła.
~wspomnienie~
Zapach delikatnie spalonych grzanek i świeżo zaparzonej kawy natychmiast rozbudzał mnie. Uniosłam powieki i widziałam pokój. Zmęczona przetarłam oczy, rozglądając się ze zdezorientowaniem. Kiedy skapnęłam sie, gdzie byłam, wstałam z łóżka, idąc za szlakiem zapachu grzanek.
— O już się obudziłaś. — Matt wstał od stołu, wkładając talerzyk do zmywarki, lekko się przy tym trudząc.
Miał na sobie luźne dresy i koszulkę idealnie opinającą jego klatkę piersiową, która uwypuklała się. Był to czas po wypadku samochodowym, nadal korzystał z kul, które pomagały mu w poruszaniu się. Nigdy nie mówił mi, jak się czuł. Zawsze myślał o innych, a nie o sobie. Z taką radością szykował to śniadanie, mimo że jego noga odmawiała posłuszeństwa. Dbał o nas wszystkich, a o siebie na samym końcu.
— Katy jeszcze śpi? — zapytałam cicho i odebrałam od niego talerzyk — siadaj. — mierzyłam go wzrokiem, sama nie będąc zadowolona z tego, że nie odpoczywał, zwłaszcza że miał to zalecane.
— Już, już — uspokoił mnie i z lekkim trudem w końcu zasiadł przy stole. Byłam wtedy zła, że to nie ja wstałam wcześniej od niego i, że to nie ja przygotowałam to śniadanie, dając mu odpocząć. Tymczasem on trudził się dla mnie, robiąc mi jedzenie.
— Mówiłam, że masz odpoczywać — powiedziałam w końcu i częstowałam się grzankami na talerzyku. Smakowały wtedy tak zaskakująco dobrze.
— Chcesz kawy? — Pytał, a gdy zobaczyłam, że zamierza wstać, od razu ustawiałam go do pionu.
— Nawet o tym nie myśl. — Kierowałam palcem w jego stronę i wstałam, chcąc przygotować sobie poranną kawę.
Podeszłam do szafki na samej górze i sięgnęłam po jedną szklankę, po czym wsypałam do niej łyżeczkę kawy. Zalałam wrzątkiem i czułam jej cudowny aromat, który jak zwykle zaczynał rozprzestrzeniać się po kuchni. Kiedy do kuchni weszła Katy pierwsze, o co zapytał to:
CZYTASZ
Pomóż mi wskrzesić moje serce
RomanceKiedy na zawsze odchodzi osoba, którą się kochało, widzi się tylko pustkę. Zatracamy się w niej, izolując od świata i rzeczywistości. Zapominamy, jak to jest czuć się kochanym i jak to jest darzyć kogoś silnym uczuciem. Każdy z nas marzy o prawdziwe...