- Hej, Tessa, zaczekaj! - Thomas podbiegł do mnie więc się zatrzymałam. - Możemy chwilę porozmawiać?
- Pewnie. - odparłam i poprowadziłam go do naszych hamaków. Chuck miał dziś urwanie głowy więc mogliśmy porozmawiać na osobności.
- Jesteś jakaś nieswoja. - powiedział, gdy już usiedliśmy.
- To przez ten natłok wydarzeń. Zbyt wiele się ostatnio działo... W dodatku wspomnienia...
- Przypomniałaś sobie coś jeszcze? - dopytywał, a w jego głosie dało się słyszeć nutkę nadziei.
Nie bardzo wiedziałam czy powinnam mu o tym powiedzieć. Sama też nie wiedziałam co on dokładnie pamiętał więc nie bardzo wiedziałam jak powinnam się zachować.
- Eem... Cóż, mieliśmy rację z tym, że znaliśmy się poza labiryntem.
- Też doszedłem do tego wniosku. - brunet zerknął na mnie. - Pamiętasz... Nasze ostatnie spotkanie? - dopytał.
- A ty? - zerknęłam na niego na co on przytaknął. Odetchnęłam z ulgą. - Od momentu, gdy trafiłeś do labiryntu wiedziałam, że cię znałam i że łączyło nas znacznie więcej niż innych streferów.
- Nie mogę się z tobą nie zgodzić. - poparł mnie brunet. - Dlaczego jesteśmy inni?
- Nie wiem. - odparłam. - W dodatku wciąż nie mogę się pozbyć uczucia jakbyśmy... Mieli również coś wspólnego z ludźmi, którzy nas tu wsadzili... Jakbyśmy...
- Pracowali dla nich. - dokończył za mnie Tom. - Tak, też się nad tym zastanawiam. W dodatku ta dziewczyna... Wiesz kim jest?
- Nie, ale na pewno ją znam. Szkoda tylko, że się jeszcze nie obudziła. - westchnęłam.
Prawdą było to, że nie ufałam obcym, ale z Thomas'em było inaczej. Znałam go wcześniej i mimo, że nie pamiętałam do końca wszystkiego, wiedziałam, że mogę mu zaufać.
Naszą dalszą rozmowę przerwał Minho. Powiedział, że musi zabrać Thomas'a i obeznać go w sprawie labiryntu. Wiedziałam o co chodziło, bo sama przez to przeszłam.
Prawda jest taka, że biegacze dawno już zbadali cały labirynt. Nikt o tym nie wie poza biegaczami oraz Newt'em, Alby'm i Chuck'em, który to wszystko wie ode mnie, ale chowamy to w tajemnicy. Sektory mają swoją kolejność i otwierają się w poszczególne dni. Coś wyróżnia siódmy lecz nie wiadomo co. Skąd to wiemy? Bo to coś, co znaleźliśmy w środku dozorcy miało właśnie taki numer.
Po chwili, nie wiadomo skąd, pojawił się obok mnie Chuck, który od razu mnie uściskał.
- Mówiłam, że wrócę. - uśmiechnęłam się co oczywiście odwzajemnił, a później opowiedziałam mu o wszystkim co się wydarzyło.
- Myślisz, że naprawdę możemy stąd wyjść? - spytał po chwili.
- Mam taką nadzieję. - odparłam i zauważyłam, że bawi się czymś w rękach. - Co tam masz?
- Aaa... Skończyłem dziś figurkę. - pokazał mi swoje dzieło.
- Ooo, świetnie ci wyszło. - pochwaliłam chłopca. - Komu zamierzasz ją dać? Chyba, że zatrzymasz dla siebie?
- Rodzicom. - powiedział po chwili.
- Przypominałeś sobie coś o nich? - spytałam.
- Nie... Wciąż widzę ich jak przez mgłę, ale przecież muszą gdzieś tam być, prawda? Więc jak... Jeśli... - poprawił się. - Jeśli stąd wyjdziemy, to chcę ich odnaleźć i im to dać. Pomożesz mi?
- Oczywiście, że tak. - powiedziałam pewnie.
- Możesz wziąć z nami swojego chłopaka. - wskazał na Thomas'a.
- Ej, to nie jest mój chłopak.
- Jasne. - zaśmiał się, a ja do niego dołączyłam.
- Rodzice byliby z ciebie dumni. - powiedziałam po chwili czym przykułam jego uwagę.
- Skąd wiesz?
- Bo ja jestem z ciebie dumna. - odparłam z uśmiechem podając mu figurkę, a później przytulając go mocno do siebie.
***
W późniejszym czasie Jeff poprosił bym poszła znaleźć jakieś lecznicze ziele, które jest mu potrzebne. Nie miałam zbyt wiele do roboty więc zgodziłam się go poszukać, a gdy przyszłam znowu panował chaos, zebrany w jednym miejscu. A mianowicie pod naszą drewnianą wierzą widokową. Od razu pobiegłam w tamtą stronę.
- Co się dzieje? - spytałam Chuck'a.
- Ta nowa jest super. - śmiał się i wskazał na sam czubek wierzy.
Nowo przybyła była na samej górze i rzucała warzywami, i owocami w chłopaków, którzy próbowali się jakoś przed nimi ukryć, ale im to niezbyt wychodziło.
Zaśmiałam się, a później poszłam do nich.
- Ej! Rzuć jeszcze raz to! - zawołał Gally, ale nie dokończył, bo dostał pomidorem w głowę.
- Chyba nas nie lubi! - zawołał Newt, gdy mnie zobaczył.
- Czego chcecie?! - wołała dziewczyna z góry.
- Tylko pogadać! - krzyknął do niej Thomas, ale to nie zadziałało, bo i on dostał w głowę, ale jabłkiem.
- Ej, ej, spokojnie! Jestem Tessa! - zawołałam, a po chwili dziewczyna przestała w nas rzucać i wyjrzała na dół. Machnęłam do niej by pokazać, gdzie się znajduję. - Wejdę na górę, dobrze? - nie odpowiedziała tylko z powrotem się schowała.
Uznałam to więc za zgodę i ruszyłam do schodków.
- Tylko ja. - zatrzymałam Gally'ego, który chciał tam iść ze mną. - To dziewczyna. Dziwisz się, że tak zareagowała? Budzisz się w miejscu, gdzie jest pełno mężczyzn... A jak ty byś zareagował, gdybyś się obudził w podobnym miejscu, ale tam były by same kobiety?
- Czy wszystkie z was to singielki? - wtrącił Jeff, na co pozostali się zaśmiali, a ja tylko pokręciłam głową.
- Tylko ja. - ponownie spojrzałam na Gally'ego, który tym razem mi przytaknął.
- Wszystkie dziewczyny są takie? - odezwał się Patelniak.
- Hej! Słyszałam to! - spojrzałam na niego.
- Ty jesteś naszym Słoneczkiem. - chłopak uśmiechnął się do mnie co odwzajemniłam i weszłam na górę.
CZYTASZ
Streferka (PL)
Fanfiction"Sądzili, że ich zdradziłam. Ja jednak uważałam inaczej. Postawiłam na swoim i byłam z tego dumna. Wiedziałam co mnie czeka, ale i tak to zrobiłam, zresztą tak jak każdy by to zrobił na moim miejscu. Zrobiłam to by chronić ukochaną osobę i wcale teg...