Rozdział 51

1.2K 49 5
                                    

Gdy ruszyłam w drogę i skupiłam się na odnalezieniu Thomas'a, zapomniałam o całym bólu i szłam całkiem normalnie.

Budynek był całkiem pusty, ale i tak trzymałam w dłoni broń. Szłam po cichu korytarzem do momentu, gdy nie zobaczyłam krwi. Przestraszyłam się nieco i miałam w duchu nadzieję, że to nie jest krew Thomas'a.

Podeszłam nieco dalej i zobaczyłam ciało kobiety w bieli. Niestety z daleka jeszcze nie widziałam jej twarzy. Oby to nie była Teresa.

Podbiegłam bliżej i zamarłam. To ciało należało do Ava'y Paige. Uklękłam obok niej. Zastanawiało mnie kto to mógł zrobić. Thomas? Otóż nie sądziłam by to był on, prędzej Janson.

Przestraszyłam się i drgnęłam w momencie, gdy kobieta nagle złapała mnie za rękę.

- Tessa... - wychrypiała umierająca. - On... Oszalał...

- O kim mówisz? - spytałam niepewnie. - Kto ci to zrobił?

- J-Janson... - czyli jednak moje przypuszczenia okazały się być trafne. - On... Zabrał ze sobą Thomas'a... Cokolwiek planuje, n-nie j-jest to nic... Dobrego. Musisz... Go powstrzymać...

- Nagle zaczęło ci na nim zależeć? - warknęłam.

- Zawsze mi na nim zależało, na was wszystkich... - powiedziała i kaszlnęła krwią. - To co robiłam dla odnalezienia leku... Może nie zawsze było dobre, ale... Ja tylko chciałam pomóc ludzkości... Tesso... Wiem, że jest to pewnie niemożliwe, ale proszę cię... Wybacz mi to wszystko, co tobie zrobiłam... Tobie i twoim bliskim... Tak bardzo mi przykro... - mówiła i jedna pojedyncza łza spłynęła po jej policzku.

Westchnęłam.

- Może nie jesteś aż tak okrutna jak Janson... Ale masz rację... - powiedziałam pewnie na co ona zmarszczyła brwi. - To jest niemożliwe bym ci wybaczyła. - dodałam. - Umrzesz ze świadomością swoich czynów. Zabiłaś tylu niewinnych ludzi i wiesz co? W sumie to wcale aż tak się nie różnisz od Janson'a. I mówiąc szczerze wcale mi ciebie nie szkoda... Zabiłaś moich bliskich... Teraz wreszcie dostaniesz to na co zasłużyłaś. - wstałam na równe nogi, przeładowałam broń i ruszyłam w dalszą drogę pozostawiając kobietę samą.

- Nie możesz tak po prostu odejść! - zawołała za mną.

- Właśnie, że mogę. - zerknęłam z powrotem na nią. - Już nigdy niczego więcej mi nie zabronisz... To już koniec Paige. Pogódź się z tym. - dodałam twardo.

Kobieta po tych słowach ponownie kaszlnęła krwią, a po kilku chwilach odeszła. Westchnęłam, przełknęłam ślinę i pobiegłam znaleźć Thomas'a. Mam nadzieję, że nie było jeszcze za późno.

Budynek był ogromny, ale na szczęście domyśliłam się, gdzie może znajdować się Janson z Thomas'em. W laboratorium. I jak się później okazało, wcale się nie myliłam.

Wyjrzałam z kryjówki by sprawdzić co się tam dzieje.

Thomas był przywiązany do siedzenia, a Teresa robiła serum dla Szczurowatego. Facet najwidoczniej już się zaraził. Musiałam wymyślić jakiś plan. Jednak to było na próżno, bo akcja szybko się zmieniła tak, że nie musiałam już obmyślać planu.

Teresa uderzyła Szczurowatego w głowę i zaczęła uwalniać Thomas'a. Niestety po chwili tamten ponownie zaatakował i uderzył moją siostrę tak, że straciła przytomność. Thomas wkurzył się, uwolnił z więzów i zaatakował Janson'a, a ja wkroczyłam do akcji wtedy, gdy brunet zaczął przegrywać.

- Janson! - zawołałam i wycelowałam do niego z broni.

Obaj mężczyźni spojrzeli w moją stronę.

Streferka (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz