*THOMAS*
Strażnik zaprowadził mnie do miejsca, które przypominało pokój do przesłuchań więźniów. Dosłownie. Szyba na jednej ze ścian. Stolik i dwa krzesełka. I dodatkowo... Kamera.
Zgadzałem się z Tessą. Coś mi tu nie pasowało i dodatkowo ten cały szef wszystkiego wyglądał jakoś znajomo.
Chuck... Wciąż miałem przed oczami jego ciało i rozpaczającą Tessę. Dobija mnie fakt, że ten chłopiec zginął przeze mnie. Zasłonił mnie własnym ciałem... Tessa powinna mnie za to nienawidzić. Przecież był dla niej bratem. Teraz nawet nie wiedziałem jak powinienem zachowywać się w jej towarzystwie.
Bardzo mi na niej zależało i obiecałem Chuck'owi, że się nią zajmę. Zamierzam dotrzymać słowa. Nawet jeśli dziewczyna miałaby mnie dalej nienawidzić za śmierć chłopca.
- Thomas... - nagle do pokoju wszedł Janson. - Dzięki, że przyszedłeś.
Nie miałem zbytnio wyjścia. - pomyślałem. - Gdyby ktoś zobaczył goryla, który mnie przyprowadził prawdopodobnie też by tu przyszedł bez zbędnych pytań.
- Wybacz niewygody. - dodał. - Chciałem z tobą zamienić słowo w cztery oczy. Na osobności. - usiadł na drugim krześle i spojrzał na mnie. - Tak, zajmę ci tylko chwilę. Mam jedno pytanie... - spojrzał mi w oczy tak samo jak i ja jemu. - Co pamiętasz o DRESZCZu?
No to masz ci los. A co go to obchodzi? Dlaczego pyta akurat o to?
Postanowiłem jednak zmienić taktykę i odpowiedzieć szczerze. Dzięki temu może szybciej go rozgryzę jeśli będzie myślał, że o nic go nie podejrzewam.
- Nie bój się... - dodał za nim zdążyłem coś powiedzieć. - To zwykła rozmowa. Chcę to zrozumieć.
- Co zrozumieć? - spytałem.
- Z kim trzymasz?
- Pamiętam, że dla nich pracowałem... - odpowiedziałem po chwili. - I że mnie wysłali do labiryntu. Pamiętam śmierć przyjaciół... To z nimi trzymam. - powiedziałem twardo.
- Ciekawe... - Szczurowaty typek zastanowił się przez chwilę. - Pracowałeś dla DRESZCZu, a jednak trafiłeś do labiryntu. Dlaczego ci to zrobili?
- Trzeba było ich spytać, zanim wszystkich zabiliście. - odparłem.
Nie miałem najmniejszego zamiaru mówić mu całej prawdy. Tessa miała rację. Ten facet jest podejrzany.
- Może zmieńmy nieco temat. - powiedział po chwili. - Jest z wami dziewczyna, Tessa...
- Co w związku z tym?
- Widzę, że jest podejrzliwa, a może nawet nam nie ufa...
- Straciła bliską osobę, a wy nawet go tu nie sprowadziliście i nie odprawiliście odpowiedniego pogrzebu. Nie dziwię jej się.
- Rozumiem, ale niestety nie mogliśmy zabrać tu chłopca.
- Dlaczego?
- Ponieważ mógł... - urwał i szybko zmienił temat. - Po prostu proszę cię byś przekonał swoją dziewczynę, że jesteście tu całkowicie bezpieczni, dobrze? Mógłbyś to zrobić?
Nic mu nie odpowiedziałem. Szczurowaty wstał, odstawił krzesło i podszedł do drzwi.
- Miłego pobytu. - powiedział z uśmiechem.
- To wszystko?
- Już wiem to co chciałem. - odparł tamten. - Możecie dołączyć do reszty. Niedługo traficie w przyjemniejsze miejsce.
- Zaraz... - spojrzałem ponownie na niego. - Do reszty?
***
Kolejny strażnik odprowadził mnie do zupełnie innej i znacznie większej jadalni. Jak się później okazało było znacznie więcej labiryntów. Gdy tylko wszedłem, podszedł do mnie Minho i zaprowadził do pozostałych chłopaków z naszego labiryntu. Jednak przy stole było też kilku innych. Oni musieli być w innym labiryncie.
- Zabrali nas i przywieźli tutaj... - usłyszałem końcówkę opowieści.
- A co z resztą? - spytał Newt. - Z tymi, którzy tam zostali.
- Nie wiem. Pewnie DRESZCZ ich ma. - dodał na co wymieniłem z Newt'em spojrzenia.
- Długo tu jesteście? - dopytywał blondyn.
- Nie, ze dwa dni. Ale tamten był tu pierwszy. - wskazał na chłopaka, który miał kaptur na głowie i siedział sam przy stole. - Siedzi tu tydzień.
- Był z samymi dziewczynami. - dodał drugi chłopak.
- Serio? - spytał Minho.
- Niektórzy mają szczęście. - uśmiechnął się jego kolega.
- Witam panów i panie! - przywitał się Szczurowaty. - Kogo wyczytam po imieniu wstaje i podchodzi do moich kolegów. - wskazał na dwóch goryli stojących tuż za nim. - Przejdziecie do wschodniego skrzydła, gdzie rozpoczniecie nowe życie. - dodał i wszyscy wokół zaczęli bić brawa. No prawie wszyscy. - Conor... - wyczytał jakiegoś chłopaka siedzącego za nami. - Avlyn, Justin, Peter, Allison, Piskosz... - niektórzy zaczęli się śmiać, ale Janson ich uciszył. - Franklin i Abygeil. Gdybym mógł wziąłbym was więcej... - powiedział. - Jutro też jest dzień. Na każdego przyjdzie kolej. Smacznego. - dodał i wyszedł z sali.
- Dokąd oni idą? - spytał Minho jednego z naszych nowych znajomych.
- Daleko stąd. - odparł tamten. - Farciarze.
- Na jakąś bezpieczną farmę. - dodał drugi. - Ale biorą tylko po kilka osób.
Rozejrzałem się po sali. Zdawało się, że wszystko jest tu normalne, ale nie jest. Coś mi tu śmierdziało.
Po chwili, dostrzegłem na korytarzu, za szybą, jak dwóch strażników prowadzi pewną dziewczynę.
Od razu poznałem kim ona była. To była Tessa.
- Co jest? - szepnąłem i ruszyłem w tamtym kierunku, a pozostali podążyli za mną wzrokiem. - Tessa? - zawołałem, ale dziewczyna mnie nie usłyszała. - Tessa?! - dziewczyna spojrzała na mnie.
Była przestraszona, chciała się zatrzymać, ale ludzie, którzy ją prowadzili nie pozwolili jej na to.
Wyszedłbym za nią na korytarz, ale powstrzymało mnie dwóch goryli pilnujących wejścia.
- Dokąd ją zabierają? - spytałem jednego ze strażników.
- Na dodatkowe badania. - odparł. - Nie martw się, niedługo skończą. - jakoś mnie to nie uspokoiło.
- Nic jej nie jest? - dopytywałem.
- Tak. Nic jej nie jest.
CZYTASZ
Streferka (PL)
Fanfiction"Sądzili, że ich zdradziłam. Ja jednak uważałam inaczej. Postawiłam na swoim i byłam z tego dumna. Wiedziałam co mnie czeka, ale i tak to zrobiłam, zresztą tak jak każdy by to zrobił na moim miejscu. Zrobiłam to by chronić ukochaną osobę i wcale teg...