Rozdział 49

1.2K 53 4
                                    

O dziwo... Przeżyliśmy. Później uratował nas Gally od kolejnych strażników, a później znowu musieliśmy uciekać. Świetnie.

Schowaliśmy się za murkami by nieco odpocząć. Z tego co mówił Gally, do tunelów jest z jakieś dwanaście przecznic, a z Newt'em jest coraz to gorzej. Nie mieliśmy jednak innego wyjścia. Musimy tam jakoś dotrzeć. Na szczęście przynajmniej teraz mogliśmy pozdejmować część tych ciężkich przebrań.

Ruszyliśmy w dalszą drogę. Minho i Thomas pomagali iść Newt'owi, a ja dalej trzymałam Chuck'a za rękę. Minęliśmy kilka przecznic, ale zatrzymaliśmy się w momencie, gdy ludzie Lawrence'a wysadzili główną bramę.

- Miał zniszczyć DRESZCZ, nie całe Miasto... - powiedział Gally z nutką smutku w głosie.

- Chodź. - wtrącił Thomas po chwili i dalej ruszyliśmy w drogę.

Gdy ludzie Lawerence'a się tu dostali nastało wielkie zamieszanie. Ludzie rzucali bomby i strzelali, a to bardzo nam utrudniało ucieczkę. Raz omal w nas trafili, ale zdążyliśmy się schować i przeczekać atak.

Thomas wziął krótkofalówkę być dać znać Brendzie, że jednak nie uda nam się wydostać. Siedziałam na przeciwko Thomas'a, a Chuck rozmawiał z Minho, Newt'em i Gally'm.

- Co ty chrzanisz? - odpowiedziała dziewczyna przez radio.

- Zabierz resztę i wiejcie póki możecie. - mówił Tom.

- Nie. - odpowiedziała.

- Brenda... - upierał się brunet.

- Nie zostawię cię... N-nie zostawię was... - poprawiła się szybko, a ja wymieniłam z Thomas'em spojrzenia.

- Ale powinnaś. - mówił brunet ciągle na mnie patrząc.

Po chwili spuściłam wzrok.

- Wiesz, że ja do niej nic nie czuję. - brunet przysunął się bliżej mnie i odłożył na bok krótkofalówkę.

- Wiem... - odparłam, ale ciągle unikałam jego wzroku.

Thomas uniósł mój podbródek bym na niego spojrzała.

- Wiem. - odparłam ponownie. - Ale zdaje się, że ona cię bardzo polubiła...

- Za to dla mnie, to tylko przyjaciółka i mimo wszystko, ona to wie. - brunet patrzył mi w oczy. - Kocham cię, Tess... Zawsze tak było i zawsze będzie. Nic tego nie...

- Nie zmieni... - dokończyłam za niego. - Ja też cię kocham. - uśmiechnęłam się lekko.

- Ale lubię jak jesteś zazdrosna. - dodał z cwanym uśmiechem.

- Tak cię to bawi? - uniosłam brwi.

- Nie, wcale. - wzruszył ramionami, na co tylko pokiwałam głową i wtuliłam się w niego.

- Razem aż do końca? - szepnął brunet do mojego ucha.

- Razem aż do końca... - łza spłynęła po moim policzku.

Nie liczyliśmy już na żaden cud. Nie uda nam się stąd wydostać więc wychodzi na to, że chociaż razem zginiemy.

Po chwili jednak ponownie usłyszeliśmy głos Brendy przez krótkofalówkę.

- Thomas, nie przejmujcie się! Lecimy do was! - na te słowa wymieniliśmy spojrzenia.

- O czym ty mówisz? - odpowiedział jej Tom.

- Jest nasza bryka! Czekamy przy tunelu.

***

I takim sposobem ruszyliśmy dalej. Ulice były pełne ludzi i totalnego chaosu. Wszędzie ogień, dym, a kule nieraz świstały nam nad głowami. Po kilku minutach drogi musieliśmy ponownie przystanąć. W górze zobaczyliśmy nasz śmigłowiec. Teraz musieliśmy tylko dotrzeć we wskazane miejsce.

Streferka (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz