Rozdział 37

1.3K 55 1
                                    

Chodziłam po pokoju tam i z powrotem starając się obmyślić jakiś plan, ale miałam pustkę w głowie.

- Dwa miesiące... - pomyślałam. - To szmat czasu... Co się dzieje z Thomas'em i pozostałymi? Czy nic im nie jest? Czy w ogóle żyją?

Gdy ostatnim razem ich widziałam żyli... Miałam nadzieję, że nadal tak jest. Jak na razie pozostawało mi jedynie czekać. Musiałam dokładnie zbadać teren i znaleźć jakiś sposób na ucieczkę, co nie było łatwe, bo ciągle siedziałam pod kluczem. Westchnęłam i usiadłam na łóżku, a po chwili drzwi od mojej celi się otworzyły, a do jej środka weszła Ava Paige.

- Witaj, Tesso. - uśmiechnęła się lekko i podeszła bliżej.

- Nie będę udawała, że miło jest mi cię widzieć, bo tak nie jest. - odparłam obojętnie.

- Rozumiem twoje zdenerwowanie, ale...

- Rozumiesz? - weszłam jej w słowa i wstałam na równe nogi. - Nie, ty nic nie rozumiesz! Wysłałaś niewinnych ludzi do Labiryntu z czego powoła z nich nie żyje. Później okłamałaś ich, że są bezpieczni i w tajemnicy prowadziłaś ich na pewną śmierć pobierając z nich jakieś serum. Zniszczyłaś obóz Prawego Ramienia... I to wszystko w imię czego? Jakiegoś leku, który nawet nie istnieje?!

- Lek istnieje. - powiedziała twardo kobieta. - Po prostu...

- Potrzebujesz więcej czasu? - zgadłam. - Jak długo, co? Ile jeszcze razy masz zamiar to powtarzać? Kiedy wreszcie do ciebie dotrze to, że lek nie istnieje?!

- Lek istnieje. - powtórzyła. - Jest on w tobie i innych osobnikach odpornych na Pożogę. Zapewne Mary ci wyjaśniła, że serum nie można stworzyć, a można go jedynie pobierać od osób odpornych. Ale jesteśmy już bardzo blisko odkrycia tego jak można...

- Przestań! - przerwałam jej. - Mam już tego dość.

- Twoja siostra to rozumie...

- Bo namieszaliście jej w głowie. - weszłam jej w słowa. - To co robicie z ludźmi jest okropne, nigdy nie stanę po waszej stronie.

- Kiedyś było inaczej, powinnaś do tego wrócić, bo to jest właściwa strona.

- Mylisz się. - powiedziałam twardo. - Właściwa strona jest tutaj.

Kobieta patrzyła mi w oczy po czym pokiwała głową.

- Jak chcesz... - odwróciła się w stronę drzwi. - Jeszcze zmienisz zdanie.

- Nie wydaje mi się. - odparłam pewnie.

Kobieta zapukała w drzwi i po chwili strażnik je otworzył.

- Weźcie ją na kolejne badania. - powiedziała do niego i po chwili strażnik wykonał jej polecenie, a ja nie mogłam nic z tym zrobić.

Streferka (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz