Rozdział 26

1.4K 63 5
                                    

Naszą dalszą rozmowę przerwał huk sygnalizujący wystrzał z broni. Od razu pobiegliśmy do naszych przyjaciół.

- Co się dzieje? - spytałam od razu.

- Nie wiem... - zawołał Patelniak i wskazał na chorego Winstona. - Złapał broń i próbował... - mówił, a ja podeszłam do chłopaka.

- Winston, co się... - zaczęłam, ale urwałam, bo po chwili chłopak plunął czarną krwią i położył się z powrotem na ziemi.

- To rośnie... - wyjąkał i odchylił swoją koszulkę pokazując nam przy tym brzuch, w którym coś rosło. To samo działo się z Ben'em i Alby'm. Oznaczało to tylko jedno... - We mnie... - dokończył.

Wymieniłam spojrzenia z Newt'em i Thomas'em.

- Już po mnie... - powiedział ranny chłopak i popatrzył na nas ze łzami w oczach.

- Hej, nie mów tak... - podeszłam do niego. Starałam się go pocieszyć, ale wiedziałam, że to co go czeka jest nieuniknione.

Winston uśmiechnął się lekko i wziął mnie za rękę.

- Dziękuję, Tessa... - powiedział. - Ty zawsze potrafiłaś nas wspierać i pocieszać... - mówił, a ja miałam łzy w oczach. - Nigdy się nie zmieniaj... - spojrzał na Thomas'a. - Proszę... - wyciągnął rękę po broń.

Brunet jednak nie potrafił jej go dać więc Newt go wyręczył.

- Dziękuję... - szepnął Winston. - A teraz... Zjeżdżajcie stąd.

- Żegnaj, Winston... - Newt pożegnał się z przyjacielem, a potem zrobili to pozostali. Zostaliśmy tylko ja, Thomas i... Winston.

- W porządku... - ranny spojrzał na bruneta.

- Przykro mi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Przykro mi... - szepnął Tom, a pierwsze łzy spłynęły po jego policzkach. - Przepraszam...

- Nie masz za co... - Winston uśmiechnął się blado. - Thomas... Opiekuj się nimi. - powiedział po czym zerknął na mnie. - A ty opiekuj się nim. - dodał na co się lekko zaśmiałam co on odwzajemnił. - Pozdrowię od ciebie Chuck'a...  Alby'ego... I pozostałych... - kolejne łzy spłynęły po moich policzkach. - Idźcie już... - szepnął.

Zerknęłam na Thomas'a, a on na mnie. Brunet wziął mnie za rękę po czym obydwoje niepewnie odeszliśmy od rannego.

Gdy razem z pozostałymi odeszliśmy kilka metrów usłyszeliśmy odgłos strzału. Nikt nic nie powiedział, ale każdy wiedział co to oznaczało.

***

Kolejny postój zrobiliśmy dopiero, gdy zaczęło się ściemniać. Rozpaliliśmy ognisko i siedzieliśmy w ciszy. Wszystkich nas dobiła śmierć Winstona... Kiedy to się skończy?

- Podobno jesteśmy odporni. - Minho przerwał ciszę.

- Widocznie nie wszyscy... - powiedziała smutno Teresa.

- Skoro Winston zachorował to pewnie reszta też może. - wtrącił Newt.

Zerknęłam na Thomas'a. Brunet był całkowicie załamany. Wiedziałam, że obwiniał się o to wszystko...

- Nie sądziłem, że to powiem... - odezwał się Patelniak, gdy łza spłynęła mu po policzku. - Ale tęsknię za Strefą...

Thomas nie wytrzymał już dłużej tylko wstał i odszedł na bok. Chciałam iść za nim, ale Newt mnie zatrzymał.

- Poczekaj... - szepnął. - Najpierw ja z nim pogadam. - dodał na co się zgodziłam.

Poszedł do załamanego bruneta, a ja postanowiłam wykorzystać chwilę.

- Posłuchajcie... - zwróciłam się do reszty. - Wszystkich nas przerasta ta sytuacja... Jesteśmy tylko ludźmi i jak się teraz okazało nie każdy z nas jest odporny na to paskudztwo. - spojrzałam na nich. - Wiem, że możecie mi nie do końca ufać, bo pracowałam dla DRESZCZu, ale wiedzcie jedno... Żałuję tego, żałuję tego jak cholera, ale nie mogę cofnąć czasu. Mogę jedynie uczyć się z przeszłości i zrobić wszystko by nastało lepsze jutro. Thomas... Obwinia się o to wszystko... - zerknęłam na bruneta, który rozmawiał w tej chwili z Newt'em. - Lecz to nie jest jego wina. Wiem, że Strefa była naszym domem... Ale sami pomyślcie... Życie w strachu... W pułapce, z której przez tyle czasu nie można było znaleźć wyjścia... Ten codzienny strach, że jeden z dozorców może się dostać do środka Strefy... Wiem, że teraz jest podobnie. Ściga nas DRESZCZ, a wszędzie wokół grasują Poparzeńcy... - mówiłam spoglądając na każdego z osobna. - Ale przez ten czas nauczyłam się jednego... Dopóki trzymamy się razem... Damy radę. Musimy się nawzajem wspierać... Trzymajmy się razem to z tego wyjdziemy. Wszyscy. - dodałam na co oni skinęli głowami.

- Leć do niego. - po chwili podszedł Newt i położył mi rękę na ramieniu. Skinęłam głową po czym od razu poszłam do Thomas'a.

Brunet zerknął na mnie, ale nic nie powiedział. Usiadłam obok niego, wzięłam go pod rękę i oparłam głowę na jego ramieniu podczas, gdy on złączył nasze dłonie.

- Razem? - szepnęłam.

- Razem. - odparł.

Streferka (PL)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz